Bezskuteczne prośby niewidomych o ulgi

Redakcja
KONFLIKT. Osoby niewidome proszą o respektowanie prawa. Ale kierowcom busów za ignorowanie ulg dla niepełnosprawnych nic nie grozi.

W jednej z firm przewozowych kierowca uparcie sprzedaje mi bilet z ulgą 37 proc. - mówi Anna Gałecka, która od lat walczy o tańsze podróże FOT. MAGDA WRZOS-LUBAŚ

Kierowcy busów nie szanują naszego prawa do ulg na przejazdy, choć nic ich to nie kosztuje - żalą się osoby niewidome z Olkusza. Zarzucają firmom przewozowym, że muszą kupować bilet normalny, a jeśli nawet uda im się kupić tańszy bilet, ulga jest niższa niż przewiduje to prawo. Problem dotyczy głównie minibusów kursujących na trasie Kraków - Olkusz. Ich właściciele odpierają zarzuty niepełnosprawnych, choć kontrole urzędników wykazują, że nie zawsze są bez winy.

- Gdy proszę o bilet ulgowy, kierowca odpowiada, że nie ma zniżki dla niewidomego wbitej do kasy fiskanej - mówi ze smutkiem Kazimierz Bajur, prezes zarządu olkuskiego koła Polskiego Związku Niewidomych, który regularnie podróżuje z Olkusza do Krakowa. Zaznacza, że ten sam problem jest na trasie do Wolbromia, Kluczy czy Bukowna.

Ulgi dla niewidomych w zbiorowym transporcie publicznym zależą od stopnia niepełno-sprawności i wynoszą 37 proc., 51 proc., 78 proc. lub 93 proc. Respektowanie ulg powinno być o tyle łatwiejsze, że firma może podpisać umowę z władzami województwa i dostawać zwrot kosztów za tańsze bilety.

- Przewoźnikowi zwracana jest wartość ulgi, czyli na przykład 93 procent ceny biletu normalnego - wyjaśnia Piotr Odorczuk z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. Jak wyjaśnia, po podpisaniu rocznej umowy przewoźnik co miesiąc przedstawia raport obejmujący liczbę sprzedanych biletów, ich wartość i kwoty należnych dopłat. Zwrot kosztów otrzymuje pod koniec miesiąca.

Na trasie Kraków - Olkusz przez Przeginię kursują busy aż dziesięciu przewoźników. Dodatkowe trzy firmy jeżdżą przez Skałę. Ich właściciele zgodnie twierdzą, że respektują wszystkie rodzaje ulg dla niewidomych. Taką deklarację składa Paweł Dratwa, szef firmy Unibus. Nie zawarł jednak umowy z urzędem. - Do rozliczania potrzebna jest tzw. bileterka, na trzy auta to koszt ok. 16 tys. zł. Wolę dopłacać do biletów niewidomych, których jest garstka - twierdzi.

Przewoźnicy z Małopolski są kontrolowani przez urzędników 30 razy w roku. Przepisy nie przewidują jednak kar finansowych za niestosowanie ulg. Za naruszania zapisów ustawy busiarz jedynie musi zwrócić nienależnie pobraną dotację i grozi mu rozwiązanie umowy z Urzędem Marszałkowskim. Trzy kontrole z przełomu lutego i marca wykazały, że niezgodnie z prawem busiarze pobrali dopłaty łącznie w wysokości ok. 300 złotych.

MAGDA WRZOS-LUBAŚ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski
Dodaj ogłoszenie