Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białkę i Bukowinę rozdziela Potok Kaniowski. I kolejka, której nie ma

Piotr Subik
Od lewej: Piotr, Józef, Janina, nestor rodu Karol i Paweł Dziubasikowie
Od lewej: Piotr, Józef, Janina, nestor rodu Karol i Paweł Dziubasikowie Anna Kaczmarz
Plany połączenia Białki Tatrzańskiej i Bukowiny Tatrzańskiej w jeden narciarski organizm ogłoszono kilka lat temu. Kluczowy wyciąg miał być zbudowany przed nadchodzącą zimą. Białka cierpliwie czeka, a Bukowina i chciałaby, i się boi. Mimo że teraz to ona musi gonić sąsiadów zza miedzy

Ze szczytu Kaniówki w Białce Tatrzańskiej dobrze widać ośrodek na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej. A jeszcze łatwiej z Rusińskiego dostrzec końcówkę wyciągu, który wiezie narciarzy na Kaniówkę. Ostatniego z całego ciągu takich instalacji, który rozpoczyna się na Kotelnicy Białczańskiej i Bani, i idzie w kierunku Bukowiny przez Wierchy Jankulakowski i Wysoki.

Plany połączenia Białki i Bukowiny w jeden narciarski organizm ogłoszono kilka lat temu. Ale nadal wsie dzieli Potok Kaniowski. Brakuje jednej kolejki. Miała być wybudowana przed nadchodzącą zimą. Ale tak się nie stało.

- Przyjdzie czas, że to się uda. Potrzeba tylko dobrej woli drugiej strony - mówi Józef Dziubasik, twórca narciarskiej potęgi Białki Tatrzańskiej. Więcej dylematów mają ci po „drugiej stronie”. Wątpliwości jest sporo. - W jakim czasie, czy technicznie i prawnie jest to możliwe, jaką kolej wybudować? - wylicza je Bogdan Rumin, dyrektor zarządzający ośrodka „Rusiń-Ski” w Bukowinie Tatrzańskiej.

Najważniejsze pytanie jednak zapewne brzmi - kto powinien sfinansować kluczowy wyciąg: Białka czy Bukowina?

Piętnaście lat temu na Kotelnicy i Bani pasły się krowy i owce. Od zawsze więcej było jednych albo drugich, w zależności od tego, z czego akurat były lepsze pieniądze. Bo wtedy ludzie żyli z rolnictwa, a jeśli z turystów - to raczej latem. - Ci przyjeżdżali na wypoczynek jeszcze, kiedy wychodki były za chałupami. Na dłużej niż teraz - miesiąc, czasem dwa - tak zapamiętał Tadeusz Piszczek, mieszkaniec Białki, były członek zarządu powiatu tatrzańskiego.

Zimą też przyjeżdżali, choć był jeden wyciąg, należący do kopalni „Bolesław Śmiały”. To przy nim od lat 80. Józef Dziubasik prowadził małą gastronomię. Pierwszy wyciąg na rodzinnej Bani zbudował w 1983 r. Potem już poszło.

Pomysł stworzenia jednego wielkiego ośrodka na Kotelnicy dyskutowano już wcześniej, ale ziścił się dopiero w lipcu 2000 r. To wtedy spółkę zawiązało 38 udziałowców, prócz jednej osoby - wszyscy z Białki. - Nie było innego wyjścia - albo inwestujemy w turystykę, albo wszyscy wyjeżdżamy do Ameryki. Musieliśmy się tylko zmierzyć z nieprzeprowadzonymi sprawami spadkowymi, brakiem kapitału - wspomina Józef Dziubasik. Rozmowy z ludźmi prowadził przede wszystkim sołtys Władysław Piszczek. Nie były łatwe. - Gospodarze mówili: „Ja jestem za, ale przekonaj moją żonę, dzieci”. No a dzieci w Stanach. No to się jechało do Stanów podpisywać umowy - opowiada Władysław Piszczek, obecnie wiceprezes spółki „Kotelnica Białczańska”.

Kapitału założycielskiego udało się uciułać na początek 4-5 mln złotych. A do dzisiaj spółka zainwestowała na Kotelnicy lekko licząc 180 mln zł. Oczywiście, także z kredytów (a nawet środków UE). Na szczęście ten zaciągnięty we frankach szwajcarskich udało się dawno spłacić. Teraz na Kotelnicy, Bani i Kaniówce (to osobne ośrodki, choć ściśle współpracujące ze sobą) wyciągów jest tyle, że w godzinę przewieźć mogą grubo ponad 20 tys. narciarzy.

Sołtyska Bukowiny Tatrzańskiej Maria Kuchta nie ukrywa, że kiedy Białka ogłosiła wszem i wobec plany budowy wielkiego ośrodka narciarskiego, ludzie pomyśleli sobie: „Nie będzie dobrze!”. Bo wyciągi w Bukowinie były, ale nie tak nowoczesne, jak zaczęto budować na Kotelnicy. Raczej „wyrwirączki” niż kolejki z podgrzewanymi siedzeniami.

Spółka na Rusińskim Wierchu powstała dopiero w 2009 r., ma 24 udziałowców. Na pewno Białka była dla nich inspiracją. - Pierwszym ośrodkiem, który postawił na ciągły rozwój. I my zmierzamy w tym samym kierunku. Nie należy zapominać, że działają dwa razy dłużej od nas - mówi Bogdan Rumin. Po kilku latach „Rusiń-Ski” ma już wyciągi, które wywieźć mogą w godzinę ok. 7 tys. osób. Przestał być stacją narciarską, a stał się ośrodkiem.

Teraz to Bukowina musi gonić Białkę. Prócz tego działają wyciągi na Olczańskim Wierchu. Są też termy, choć zbudowane w innym miejscu niż stacja narciarska i przez inną spółkę. Swoją reklamę wywiesiły nawet w Białce.

Konkurencja więc na całego, bo Białka i Bukowina od zawsze rywalizowały ambicjonalnie.

Może dlatego temat połączenia z Białką Tatrzańską to na Rusińskim Wierchu zdaje się drażliwym. Mimo że jeszcze kilka lat temu jego zwolennikiem zdawał się być poprzedni prezes spółki, obecnie wiceburmistrz Nowego Targu Waldemar Wojtaszek. Tyle że na obecną chwilę narciarze chcący przejechać z Białki do Bukowiny musieliby kupować osobny karnet. Bo rok temu „Rusiń-Ski” zdecydował się zainwestować w inny system dostępowy.

No więc teraz jest tak - z jednej strony system „TatraSki”, w którym prócz Kotelnicy, Bani i Kaniówki są jeszcze inne stacje na Podhalu: w Czarnej Górze, Kluszkowcach i Jurgowie, a także na Słowacji. A z drugiej - „Rusiń-Ski”. Na razie sam. A taka inwestycja w system obsługi karnetów idzie w setki tysięcy złotych. Dlaczego szefowie ośrodka w Bukowinie podjęli taką, a nie inną decyzję? Nie wiadomo. Oczywiście, wspólny karnet wygląda ładnie marketingowo. - Ale doświadczenie pokazuje, że decydujący wpływ na to, gdzie jeździmy, ma odległość od miejsca zakwaterowania, ponieważ zimą w trudnych warunkach drogowych nikt nie lubi stać w korkach - dowodzi Rumin.

Ci z Białki mają jednak nadzieję, że kiedyś obie wsie powrócą do rozmów o połączeniu ośrodków. Wtedy problemy techniczne, jak np. przejście przez Potok Kaniowski, czy formalno-prawne - jak zdobycie wszystkich pozwoleń, podpisanie umów dzierżawy działek itp., co może potrwać 2-3 lata - uda się pokonać. Trzeba tylko cierpliwości. - Każdy rządzi u siebie, nie będziemy naciskać. Koszty są, ale i korzyści, i to obopólne. Nikt przecież nie chce być samolubem - zaznacza Waldemar Piszczek. A Dziubasik dodaje, że kasa na budowę wyciągu w stronę Rusińskiego by się znalazła...

Piętnaście lat temu nikt nie pomyślał, że w Białce będzie kilka bankomatów, potężna galeria handlowa, a nawet „Biedronka”. Że w hotelach, pensjonatach, na kwaterach powstanie 7 tys. miejsc noclegowych dla turystów. I to z niezłym obłożeniem. - Czasem sam sobie myślę, czy nie za dużo tych pensjonatów, wyciągów. Ale przecież ludzie na tym zarabiają - przyznaje sołtys Piszczek.

Symbolem tego, jak rozrastała się Białka niech będzie „Bania” Dziubasika, potężny hotel, który wyrósł z pensjonatu. Obok powstały też jego staraniem termy. W Białce prywatne biznesy przenikają się z tym, co buduje spółka „Kotelnica Białczańska”. Z pożytkiem dla przyjezdnych. A w Bukowinie każdy sobie rzepkę skrobie, choćby dlatego, że tu takiego kompleksu nie dałoby się stworzyć. Bo nie ma ani tak wielkiego terenu (jak mówi sołtys), ani nie ma… drugiego Dziubasika. Mimo to narciarze Bukowiny nie omijają. Także ci, których odstrasza stanie w kolejkach na Kotelnicy.

Na razie i Białka, i Bukowina czekają na śnieg. A właściwie na mróz, bo technika poszła tak do przodu, że naśnieżać można bez opadów. Byleby było mocno na minusie.

***

Białka Tatrzańska ma około 2,5 tysiąca mieszkańców, dlatego zdarzało się, że w sezonie zimowym liczba turystów przewyższała liczbę mieszkańców trzykrotnie. Od tego sezonu będą oni mieli do dyspozycji nową kolej linowo-krzesełkową - siódmą w ośrodku „Kotelnica Białczańska”, a dziewiątą w Białce Tatrzańskiej. Wyciąg „Remiaszów” poprowadzi na Wysoki Wierch.

Bukowina Tatrzańska ma prawie 3 tys. mieszkańców, to także duży ośrodek turystyczno-wypoczynkowy. Ośrodek „Rusiń-ski” także ma przed tym sezonem nową propozycję dla narciarzy - powstała taśma o długości 100 m dla początkujących miłośników białego szaleństwa. Do tego do dyspozycji są dwa wyciągi, w tym jeden uruchomiony w styczniu br. - z krzesełkami ustawionymi pod kątem 45 st. do kierunku jazdy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski