Rosja - Polska 3-1 (25-22, 25-23, 22-25, 25-17)
Polska: Żygadło 3, Kurek 23, Nowakowski 9, Jarosz 4, Ruciak 3, Kosok 8, Ignaczak (libero) oraz Gruszka 10, Woicki, Możdżonek, Kubiak 2.
Sędziowali: Frans Loderus (Holandia) i Denny Cespedes (Dominikana). Widzów: 10.400.
Mimo ambitnej postawy i wyrównanej walki w trzech pierwszych setach polscy siatkarze w półfinale Final Eight w Gdańsku nie dokonali kolejnego cudu i przegrali z Rosją 1-3.
Patrząc na doskonałą passę rosyjskiego zespołu w tegorocznej LŚ (1 porażka w fazie interkontynentalnej z Bułgarią i 1 stracony set w 3 spotkaniach Final Eight) wydawało się, że polski zespół, opierający swoją grę w głównej mierze na świetnie dysponowanym Bartoszu Kurku, nie ma szans w starciu z takim potentatem, jak Rosja. Pomimo tego nasi siatkarze byli dobrze usposobieni do walki z odwiecznym rywalem.
Po dobrym początku w pierwszym secie (prowadzenie 7-5) Polacy zaczęli mieć problemy z wyprowadzeniem udanych akcji w ataku, co wykorzystywali w kontrach Rosjanie. Przy stanie 11-17 Jakuba Jarosza, który kompletnie nie radził sobie w ataku, zastąpił Piotr Gruszka. Przewaga Rosjan urosła już nawet do 7 punktów (11-18), ale w końcówce seta, dzięki skutecznej grze Piotra Gruszki, Bartosza Kurka oraz środkowych - Piotra Nowakowskiego i Grzegorza Kosoka, biało-czerwoni zdołali dojść przeciwników na 2 punkty (20-22). W decydujących o losach tej partii akcjach Rosjanie zachowali jednak zimną krew i utrzymali przewagę. Podobny scenariusz miała druga partia, w której Polacy po dobrym początku (11-9), po kilku błędach w przyjęciu zagrywki znaleźli się w trudnej sytuacji (18-23), ale byli w stanie odrobić straty do rywala (22-23 po skutecznej kontrze Kurka). W końcówce seta Rosjanie ponownie mogli jednak liczyć na świetną grę swojej gwiazdy, atakującego Maksika Michałjowa.
W trzecim secie Polacy pokazali, że jakby wciąż wierzą w szczęśliwy scenariusz i przełamanie silnych rywali. Dzięki niesamowitej grze Kurka (aż 9 pkt), którego wspomagali dzielnie koledzy z zespołu, grając dobrze nie tylko w ataku, ale także na zagrywce oraz w bloku i w obronie, biało- czerwoni wyszli na 3-punktowe prowadzenie (18-15), które utrzymali do samego końca mimo pogoni Rosjan (21-21, 23-22). Reakcja "sbornej" na porażkę w trzeciej partii była jednak piorunująca. Już na początku czwartego seta Rosjanie odskoczyli naszemu zespołowi na 6 punktów (2-8) i stopniowo powiększali przewagę. Kolejne mocne zagrywki Dmitrija Muserskiego, który posyłał piłkę z prędkością przekraczającą 110 km/h, spowodowały, że biało-czerwoni mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki, a przez to nie byli w stanie przedrzeć się w ataku przez podwójny, czy potrójny blok przeciwników. Dzięki demonstracji swojej siły i potencjału Rosjanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa i awansu do finału.
- Rosjanie zawdzięczają zwycięstwo z nami głównie doskonałej zagrywce. Jestem jednak zadowolony z postawy swoich podopiecznych, ponieważ pokazaliśmy walkę i charakter - podsumował trener Andrea Anastasi.
- Ciężko jest wygrać, kiedy rywal tak mocno serwuje. Mieliśmy założenie, aby nie dać się rozpędzić przeciwnikom. W czwartym secie widać było, jak Rosjanie potrafią grać, jeśli tyko mają przewagę. Nie jesteśmy najmocniejszą reprezentacją, jaką Polska może wystawić i nie ukrywajmy tego. Gramy jednak siłą charakterów i wciąż zdobywamy doświadczenie - przyznał Bartosz Kurek.
W drugim półfinale Brazylia pokonała Argentynę 3-0 (25-22, 42-40, 25-23), co oznacza, że w niedzielnym finale spotkały się te same zespoły, które walczyły o złoto LŚ w ubiegłym roku w Argentynie. Wówczas Brazylijczycy pokonali w Cordobie Rosjan 3-1.
Karolina Korbecka, Gdańsk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?