Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biały demon

Redakcja
Nadzieje przeżycia w lawinie są minimalne - zbrylony albo zlodowaciały śnieg w ruchu jest niczym kamienie młyńskie, które rozgniotą wszystko

Adam Molenda

Adam Molenda

Nadzieje przeżycia w lawinie są minimalne - zbrylony albo zlodowaciały śnieg w ruchu jest niczym kamienie młyńskie, które rozgniotą wszystko

Śnieg jest fascynującą, naturalną
substancją o olbrzymiej, nadzwyczajnej
różnorodności postaci i cech.
Jego oddziaływanie na człowieka
obejmuje spektrum doznań od największej
przyjemności poprzez kontemplację do
najsilniejszego bólu.
("Lawinenhandbuch" - Tyrolia)

Łoskot rozlega się nagle, głośny i zwielokrotniony przez echo, nieporównywalny z żadnym innym. Górale całego świata powiadają, że jest taki, jak gdyby waliły się bramy niebios i choć tego akurat nikt nigdy nie słyszał, wiadomo, że chodzi o coś niewyobrażalnie groźnego.
Śnieg traktowany przez większość ludzi jako sympatyczny zwiastun świąt oraz dostarczyciel narciarskich emocji, w nadmiarze przestaje dawać radość, a zaczyna przynosić cierpienie. Ludy alpejskie oraz te żyjące od stuleci w rejonie Himalajów mają do spadającego z nieba puchu oraz wiecznie zalegającej zmarzliny stosunek wręcz mistyczny. Nic dziwnego, śnieg przeszkadza w codziennym życiu, burzy ludzkie sadyby oraz co najgorsze - zabija.
Tego roku

obfitość śniegu

w Europie stała się, pierwszy bodaj raz za pamięci żyjących pokoleń, problemem politycznym, a jednocześnie gospodarczym w globalnej skali naszego kontynentu. Z powodu lawin-morderców wybory w Tyrolu mają zostać odłożone na czas nieokreślony. Z uwagi na trudności komunikacyjne paraliż dotknął wielu gremiów Zjednoczonej Europy, spowodował odwołanie wizyt dyplomatycznych, uniemożliwił bezpośrednie kontakty biznesowe, zatrzymał znaczną część handlu międzynarodowego, powodując gigantyczne straty finansowe niepoliczalnej liczby firm.
Rząd Republiki Słowackiej ogłosił stan klęski żywiołowej, wielkie obszary Ukrainy, a nawet Bułgarii znalazły się pod śniegiem tak głębokim, że setki tysięcy ludzi przeżyło jedynie dzięki pomocy wojska, jego śmigłowcom i zapasom żywności oraz leków magazynowanych na wypadek wojny. Zabójcze lawiny schodziły nawet w Pakistanie!
W śniegowo-powodziowych kataklizmach nawiedzających glob niektórzy chcą widzieć spełnienie przepowiedni Nostradamusa. Część specjalistów jest zdania, iż skrajne, a więc niebezpieczne anomalia pogodowe wykazują w ostatnich latach tendencję coraz bardziej się nasilającą.
- Uważam, że mamy do czynienia z naturalną zmiennością klimatu - uspokaja prof. Maciej Maciejewski z krakowskiego Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, naukowiec specjalizujący się w problematyce nadzwyczajnych zagrożeń wywołanych klęskami żywiołowymi. - Czytając stare kroniki, znajdujemy w nich relacje o wielkich śniegach, przyborach wód i upałach. W Polsce zdążyło wyróść pokolenie, które nie pamięta takich kataklizmów. Co do śniegu, to przypomnijmy sobie, że nie bez przyczyny zimę 1963 roku, ze względu na jej dotkliwość, określa się do dziś mianem "zimy tysiąclecia".
Kiedy człowiek dowie się, że istnieje w Davos samodzielny Instytut Śniegoznawstwa i Lawinoznawstwa, ma ochotę postukać palcem w czoło, myśląc: "Szwajcarzy są już tak bogaci, że nie mają na co wydawać pieniędzy". Tymczasem tamtejsze gazety zastanawiają się codziennie, czy powtórzona zostanie

dramatyczna statystyka

zimy z przełomu lat 1950 i 1951. Doliczono się tam wtedy aż 1301 lawin, które zabiły blisko sto osób, zniszczyły prawie dwieście domów, 900 bacówek i szop pasterzy oraz wyłamały dwa tysiące hektarów lasu.
Austriacki meteorolog Friedrich Lauscher wspomina w swoich opracowaniach, iż mieszkańcy miejscowości Hinterthal, upamiętniając grubość śniegu w 1817 r., wbili w ścianę swojego kościoła reper na wysokości 6 metrów, zaś parafianie kościoła w Rauris po zimie 1801 roku z tego samego powodu postawili dwa dziewięciometrowe słupy!
Ostatnie dni były w Austrii z powodu białej śmierci prawdziwie czarne. Trzydzieści kilka osób zgładzonych przez lawiny w rejonie Galtuer i Valzur stały się symbolem ludzkiej bezsilności, a przecież w tym samym czasie niszczycielska siła zabierała ludzi oraz ich dobytek również w Szwajcarii, Niemczech i Francji, zatrzymując jednocześnie w kurortach dziesiątki tysięcy turystów i narciarzy.
"Jak olbrzymia gruszka długości 400 metrów i szerokości ćwierć kilometra leżą bloki ciężkiej, śnieżnej lawiny, posiekane, potłuczone w sześciany wypełniają wąwóz zbitą szachownicą. A na samej górze gruszki, na prawo, ślad narciarza. Ślad nie wychodzący na lewą stronę. Dramat wypisany na śniegu" - pisał w swoich pamiętnikach z lat sześćdziesiątych Hermann Geiger, legendarny alpejski pilot ratowniczy.
Lotnik zaprezentował klasyczny widok tak zwanej _lawiny turystycznej, _wywołanej przez ludzką obecność w strefie zagrożenia. Gruba warstwa luźnego śniegu podcięta została ślizgami desek. W takim miejscu śnieg odrywa się punktowo i w miarę schodzenia w dół przybiera wygląd wielkiej kropli.
Wiedza

o naturze lawin

ma już z górą sto lat, ale ciągle są one jak każdy żywioł, nie do końca zbadane i co gorsza - do ostatniej chwili nieprzewidywalne.
- Kryształki świeżo spadłego śniegu mają początkowo formę gwiazdek, gęsto rozgałęzionych w różnych kierunkach - tłumaczy Andrzej Brzeziński z Grupy Karkonoskiej GOPR, autor jedynej jak dotychczas wydanej po polsku pracy o lawinach. - Transformacja kryształków, przebiegająca w ciągu kilku dni, polega na zanikaniu form ostrych i przybieraniu kulistych. Nie wdając się w szczegóły, powiedzmy, że w ten sposób powstaje śnieg pławny, który na skutek różnych czynników może mieć tendencję do zsuwania się po zboczach.
Zsuwa się jednak również świeży puch oraz, mogłoby się wydawać nie do ruszenia, zmrożone zwały zwane gipsem. _Zasada jest prosta - im więcej śniegu i im bardziej stromo, tym większe zagrożenie. Do 30 centymetrów nic się nie dzieje, nawet na ostro spadających zboczach, ale już od pół metra może być niebezpiecznie. Za stan katastrofalny uznaje się grubość warstwy przekraczającą 120 centymetrów.
Bardzo niebezpieczny jest opad po dłuższych okresach ładnej pogody, bowiem słoneczne promienie wygładzają stary śnieg, wskutek czego nie wiąże się on z nowym.
- Wiatr jest budowniczym lawin _- twierdził znany w latach trzydziestych badacz alpejskich lawin nazwiskiem Paulicke. Po pierwsze - szybujące w powietrzu kryształki śniegu zostają rozbite przez silne podmuchy, wskutek czego gromadzą się zwały śnieżnego pyłu mającego tendencję do obsuwania się w dół pod wpływem choćby ludzkiego kaszlnięcia. Po drugie - wiatr tworzy osławione nawisy śnieżne po zawietrznej stronie grani, czyli potencjalne lawiny.
Ważnym czynnikiem jest temperatura, do tego stopnia, że przy słonecznej pogodzie znaczna część lawin spada punktualnie w południe. Jest to związane z nagrzewaniem pokrywy śnieżnej. Rankiem, zmrożona zachowuje stabilność, po nagrzaniu występują w niej napięcia i dochodzi do samoistnego zejścia lawiny.
Najbardziej lawinogenne są zbocza o nachyleniu powyżej 30 - 35 stopni, ale lawiny

wywołane rozmaitymi czynnikami

mogą pojawić się na znacznie łagodniejszych stokach.
- Długimi torami lawin charakteryzują się Tatry Zachodnie, krótkimi zaś Tatry Wysokie, co wynika z różnic w ich budowie - mówi Wojciech Bartkowski z Zakopanego, szefujący specjalistycznej komisji Zarządu Głównego GOPR. - W mentalności rodaków funkcjonuje przekonanie, że zimą warto się trzymać z daleka tylko od tatrzańskich szlaków, a tymczasem lawiny schodzą w większości polskich gór. W Karkonoszach w rejonie Śnieżnika, w Beskidach na Babiej Górze i Pilsku, w Pieninach z Trzech Koron i Sokolicy, w Bieszczadach z Szerokiego Wierchu i Rawek...
Zbocza rozczłonkowane, z naturalnymi tarasami i stopniami są mniej narażone na obsuwanie się śniegu. W Norwegii, która obok krajów alpejskich jest najbardziej zagrożonym lawinami państwem w Europie, krajobraz wokół niektórych miejscowości wręcz zdominowany jest przez sztucznie wykonane, gigantyczne "stopnie" i zapory antyśniegowe.
Eksperci dzielą lawiny między innymi na dolinowe, czyli te poruszające się z wielką prędkością giganty, które schodzą samoczynnie, oraz wspomniane turystyczne, wywołane przez człowieka i mające zwykle zasięg lokalny. Poza tym, ze względu na rozmaite kryteria, bywają także lawiny: gruntowe, powierzchniowe, deski, gipsowe, żlebowe, płaszczyznowe... oraz liczne ich odmiany. Zawsze niszczące, gdyż masa śniegu, wspomagana prędkością sięgającą 400 km na godzinę, może dochodzić do 50 ton na metr kwadratowy! Ostatnia, potworna lawina w Chamonix, grubości sześciu metrów i szerokości około dwustu, wcale nie zaatakowała domów z góry. Zeszła z przeciwległego stoku, pokonała rzeczkę i uderzyła w Le Tour i Montroc od dołu, wspinając się po zboczu!
"Lawiny schodzą równie dobrze w grudniu jak kwietniu, rankiem, południem, wieczorem, jak nocą" - pisał Stanisław Zieliński, który fragment swojej książki W stronę Pysznej poświęcił profesjonalnym opisom największej z zimowych zmór.
Niegdyś, dopóki Tatry były puste, nie zawracano sobie głowy łoskotem dochodzącym od ośnieżonych turni. Tam, gdzie raz białe zwały skosiły domy i pasterskie szałasy, górale już ich z ostrożności raczej nie stawiali. Opowiadano sobie, że lawina potrafi rozbić dwumetrowej grubości lód na Morskim Oku, że

porwała gazdę

razem z saniami i parą koni w Dolinie Chochołowskiej oraz zasypała górala, który nie uszanował Wigilii Bożego Narodzenia, kopiąc w sztolni srebro.
Poważne zainteresowanie lawinami zapoczątkował z właściwą sobie pasją Mariusz Zaruski, ale dopiero w 1960 roku Stacja Badań Niwalnych IMGW na Hali Gąsienicowej włączyła do swojego programu problematykę lawinoznawstwa i śniegoznawstwa. Od pewnego czasu Dział Służby Hydro-Meteorologicznej IMGW w Krakowie, wespół z SBN, Obserwatorium na Kasprowym Wierchu oraz TOPR i TPN, wprowadza stopniowo w życie ogólnoeuropejski system prognozowania lawinowego o nazwie LAVISO. Profilaktyka jest bardzo ważna, byle tylko jeszcze starczało rozwagi turystom i narciarzom. Mniej byłoby wtedy śmiertelnych wypadków w Tatrach, jak choćby te z lutego.
Tatry co roku pochłaniają nieostrożnych, a czasem Bogu ducha winnych. Nie mogli przewidzieć tego, co się stało w 1956 roku, trzej żołnierze oraz małżeństwo, będący w schronisku, kiedy zmiotła budynek lawina, która zeszła żlebem nazwanym później od nazwiska uśmierconych gospodarzy sadyby Marcinowskim. Cztery osoby poniosły śmierć dwa lata temu, porwane przez śniegi pędzące z Miedzianego. Tatry każdej zimy pochłaniają kilka ofiar, tylko kilka, gdyż większość ceprów ma do nich nabożny wręcz szacunek, zaś system ostrzegawczo-informacyjny działa sprawnie.
Największa lawinowa tragedia związana jest jednak z Karkonoszami. Tam właśnie w 1968 roku, pod koniec marca, zginęło pod zwałami bieli aż dziewiętnaście osób.
Niestety, większość ludzi szukających w górach rekreacji wie bardzo niewiele o sposobach unikania nieszczęścia.
Podstawową zasadą jest oczywiście zasięgnięcie opinii o zagrożeniu u ratowników, służb meteo lub gospodarza terenu. Jak ognia unikać trzeba stromych stoków nie tkniętych stopą lub nartą oraz nie zbliżać się nawet do grani z nawisami.
Nadzieje przeżycia w lawinie są minimalnie - zbrylony albo zlodowaciały śnieg w ruchu jest niczym kamienie młyńskie, które rozgniotą wszystko. Jeśli kogoś cudem nie zabiją, ma

szanse na uratowanie,

gdyż wokół głowy jest trochę powietrza do oddychania. Równie niebezpieczne są lawiny z delikatnego, mogłoby się wydawać, suchego śniegu. "Drobniuteńki puch, nie naruszając binokli na nosie, wciska się tak szczelnie w usta i drogi oddechowe ofiary, iż proces uduszenia następuje prawie błyskawicznie" - pisze Zieliński.
Najstarszym środkiem ochrony osobistej są sznury lawinowe, czyli kolorowe linki bądź taśmy, które w niebezpiecznym terenie przywiązuje się do siebie i ciągnie po śniegu. W razie zasypania istnieje prawdopodobieństwo, że barwne pasemko będzie wystawało na powierzchnię, wskazując kierunek ratującym kopaczom. Od niedawna popularność zyskały elektroniczne aparaty zabezpieczające o nazwie PIPS lub ORTOVOX.
- Noszenie ich ze sobą w Alpach jest normą. Oferuje je każda wypożyczalnia sprzętu turystycznego - mówi Adam Marasek, zastępca naczelnika TOPR w Zakopanem. - Zwłaszcza narciarze uprawiający zjazdy poza nartostradami włączają urządzenie na nadawanie, dzięki czemu w razie wypadku łatwiej ich odszukać. My w Pogotowiu dysponujemy takim sprzętem, niestety, poza doświadczonymi taternikami większość ludzi wypoczywających w Tatrach nie ma nawet pojęcia, że istnieje.
Cena PIPS w Niemczech wynosi 250 marek, bliżej można go kupić w Czechach za 2,5 tys. koron. Nie ma tych aparatów w zakopiańskich, krakowskich i warszawskich sklepach sportowo-turystycznych, ale sprzedawcy oferują się je sprowadzić na indywidualne zamówienie.
Możemy już za to kupić odzież sportową i buty narciarskie znanych firm, wyposażone fabrycznie w detektory. _Jest to podstawa systemu bezpieczeństwa o nazwie RECCO. Radary do odbierania sygnałów stanowią wyposażenie śmigłowców ratowniczych, niestety... nie w Polsce.
Ostatnim krzykiem profilaktycznej mody w Alpach, zwłaszcza szwajcarskich, są _balony lawinowe, _których zbiornik i powłokę nosi się na szelkach jak spadochron czy dodatkowy plecak. Szarpnięcie linki powoduje napełnienie balonu, który jeśli nawet nie zdąży wynieść turysty nad pędzący żywioł, to przynajmniej wskaże miejsce, gdzie został przysypany.
Panuje opinia, że lawina ma tendencję do wyrzucania na powierzchnię "_ciał obcych
". Według francuskich czy austriackich poradników w obliczu bezpośredniego zagrożenia trzeba zdjąć plecak, odrzucić kijki, a nade wszystko zdjąć narty, które, działając niczym kotwica, wciągają człowieka głęboko pod śnieg, a często bywają bezpośrednią przyczyną tragedii, zadając właścicielowi śmiertelne obrażenia.
Porównując polskie doświadczenia z rozmiarami zagłady w Alpach, trzeba się pocieszyć, że nasz lawinowy problem dotyczy wyłącznie turystów i narciarzy. Tym bardziej iż dotychczasowe obserwacje wykazują, że w całej Europie zimy tak śnieżne, że mogą wywołać wielkie katastrofy, występują mniej więcej raz na dwadzieścia lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski