ZDANIEM TATY
Podstawowy, najbardziej drażliwy problem wyraża się pytaniem: bić czy nie bić? Oficjalnie obowiązująca odpowiedź brzmi oczywiście: nie bić. No bo jakże to? Używać siły fizycznej wobec słabych, bezbronnych dziatek? Narażać je na stres, który fatalnie odciśnie się na ich całym późniejszym życiu? Gdy mowa o biciu dzieci, od razu staje nam przed oczami obraz trafiających do szpitali kilkulatków, maltretowanych przez zwyrodniałych ojców i bezduszne matki. Dlatego z obrzydzeniem odrzucamy przemoc jako metodę wychowawczą, ufając sile miłości, łagodnej perswazji, rodzicielskiej cierpliwości i mądrości, pozwalającej wyprostować każdy młodociany charakter.
Społeczna opinia na temat bicia dzieci jest tak jednoznaczna, że ci, którzy mają odwagę się jej przeciwstawić, są natychmiast odsądzani od czci i wiary. Tymczasem dla ludzi starszego i średniego pokolenia owe dyskusje muszą wydawać się co najmniej dziwaczne, gdyż w czasach ich dzieciństwa kary cielesne były pedagogiczną codziennością.
W moim rodzinnym domu w widocznym miejscu wisiał na gwoździu służący ich wymierzaniu specjalny przyrząd, zwany "dyscypliną" - kawałek solidnego rzemienia z drewnianą rączką. Tylko wisiał, gdyż funkcjonował na zasadzie dzisiejszej broni nuklearnej, która wystarczająco odstrasza samym swoim istnieniem. Wcale nie trzeba jej używać.
O ile pamiętam (a takie rzeczy zwykle pamięta się dobrze i długo), osobiście oberwałem tylko raz i to nie "dyscypliną", lecz gołą ręką, zupełnie spontanicznie, gdy pomimo napominań hałaśliwą zabawą zagłuszałem audycję Wolnej Europy, i bez tego przecież zagłuszaną. W szkole było gorzej. Pani od geografii waliła linijką po rękach, historyk rozdawał bolesne kuksańce, a wuefista lubił przejechać krnąbrnym uczniom po plecach pękiem kluczy. I nikt z tego powodu nie wzywał policji, nie biegł na skargę do kuratorium i nie wzywał dziennikarzy programu "Pod napięciem".
A najśmieszniejsze jest to, że najzagorzalsi orędownicy pokojowych metod wychowawczych wracają do domu i piorą dzieciaki, aż kości trzeszczą. A później tłumaczą się, że wcale nie chcieli, że po prostu "puściły im nerwy"
ADAM
__
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?