Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

   Biesiadny savoir-vivre

Redakcja
Komu podać kawę, komu herbatę, komu płaszczyk? - pyta pani domu z francuskiej anegdoty, którą na nasz grunt przeszczepić warto, bo również nam zdarzają się goście gorsi od Tatarzyna. Gdyż ten wpadł, porwał co się dało, zgwałcił albo nie i poszedł sobie w diabły. Natomiast obdarzony sitzfleischem, jak mawiano w c. i k. Widniu, czyli "mięsem do siedzenia", gość staje, jak okupant, załogą i trudno go ruszyć z miejsca. Niektórym z nich więc należy - w miarę delikatnie - dać do zrozumienia, że powinien wziąć przykład z owego Tatarzyna, który nie zgwałcił, a poszedł. Kiedy i jak natomiast zrobić to wypada?

   Zacznijmy jednak ab ovo, czyli od samego początku proszonego obiadu (gdyż o mniej skomplikowanym podwieczorku była już uprzednio mowa), od definicji zaczynając: otóż proszonym obiadem nazywamy przyjęcie, odbywające się między godziną 13 a 16. Ergo - zapraszając kogoś w tym właśnie czasie, pozwalamy mu sądzić, że będzie brał udział w zasiadanym przyjęciu złożonym z minimum trzech dań i napojów im towarzyszących; w tym również mocniejszych, co nie oznacza prawdziwie mocnych, bo wino przy proszonym obiedzie najzupełniej wystarcza; przedobiedni kieliszeczek dobrze zamrożonej wódki dla zaostrzenia apetytu nie jest bowiem obowiązkowy, podobnie jak poobiedni likier lub koniak do kawy, chociaż są one zwykle mile widziane.
   Niezależnie jednak od tego, czy obiad jest poprzedzony kieliszkiem powitalnym (zwanym dziś drinkiem) czy nie - gość (ie) muszą być punktualni co do minuty. Jeśli przybędą zbyt wcześnie - powinni poczekać do wybicia ustalonej godziny; w przeciwnym wypadku mogą wypłoszyć panią domu z łazienki, a jego pana zastać w pantoflach i bez krawata, boć przecie obecnie uczestniczą oni w przygotowywaniu obiadu w charakterze podkuchennych na ogół, zaczem wiążą krawaty i wkładają buty w ostatniej chwili z tej chociażby racji, że tak jedne jak drugie rade wchodzą z płynami w komitywę, bo dyndający krawat łatwo zamoczyć, a na lśniące buty czymś kapnąć. Zbyt wczesny dzwonek może również wprowadzić pewną nerwowość w ostateczną korektę makijażu, a - przyznają Państwo być może łaskawie - pani domu z krzywo umalowaną - uczciwszy uszy - gębą nie dodaje uroku stołowi.
   Tyle o przybyciu. O wyjściu - za tydzień. I jego przyspieszeniu również.
BRAT CHAMA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski