Wzgrzebnych latach socjalizmu pewien kelner podszedł do bufetu nowo otwartego "Wierzynka" i zamówił triumfalnym tonem "dwie setki Martella", wzbudzając podziw licznie zgromadzonej gawiedzi. Popatrz, popatrz, aż dwie sety Martella - szeptano - bo dodać należy, że był to najdroższy koniak dostępny w knajpach średniego PRL-u. A raczej niedostępny dla tych, którzy musieli się zadowolić słodką wiśniówką Cherry cordial pod śledzia po japońsku, lub - w najlepszym wypadku - Mandarin Gingerem pod schabowego z kapustą.
Nie tylko ich zresztą. Nawet pewien naprawdę świetny reportażysta napisał wówczas "na taką okazję wyjąłem butelczynę koniaku, com ją miał schowaną w lodówce...", bo picie mrożonego koniaku setkami było szczytem marzeń i dowodem życiowego sukcesu zarazem.
Działo się tak, bo do każdego alkoholu przykładano miarkę naszej poczciwej czystej, o której każdy wiedział, że winna być zimna i podana w ilościach nie mniejszych niż "musztardówka", czyli grubościenna szklanka do musztardy, w którą ją chętnie i nagminnie nalewano, przetrzymawszy wpierw parę minut pod strumieniem zimnej wody lub za oknem, gdy były chłody. W eleganckich towarzystwach, bo gdzie indziej inaczej bywało.
Najpaskudniejszą rzeczą, którą niż. podp. pił, a raczej bezskutecznie starał się to uczynić, była czysta, ciepła wódka w aluminiowym kubku, którą go poczęstowano w koszarach. Tuż po rannym apelu na domiar złego.
Tego, proszę Państwa, nie dało się przełknąć, skąd wniosek, że zagadnienie - CO - KIEDY - JAK - jest w savoir-vivrze, który wszak uprzyjemnianiu życia służy - niezmiernie ważne. Podobnie jak - Z KIM i GDZIE, co jednak nie należy w tej chwili do rzeczy. W przeciwieństwie do umiejętności picia, któremu kilka najbliższych odcinków poświęcimy, dla tej chociażby tylko przyczyny, by nikt z czytelników niniejszej rubryczki nie stał się bohaterem takiej oto anegdotki: - Co powiesz o młodym X? - Nic dobrego. - Czemu? - Bo nie umie pić ani grać w karty. - Ależ to świetnie! - Niezupełnie, bo on nie umie grać, a gra i nie umie pić, ale pije...
A nieumiejętne picie prowadzi prostą drogą do ośmieszenia się, o czym była we wstępie mowa. No i psuje smak napojów, co również przy stole (i poza nim) się liczy. Nawet bardzo.
Brat Chama
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?