MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bijcie tak, żeby nie było widać

Redakcja
W pogrzebie Grzegorza wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi Fot. archiwum
W pogrzebie Grzegorza wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi Fot. archiwum
KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. Trzydzieści lat temu, 14 maja 1983 r., zmarł niespełna 19-letni Grzegorz Przemyk, syn poetki i działaczki opozycyjnej Barbary Sadowskiej, bestialsko pobity dwa dni wcześniej przez funkcjonariuszy ZOMO i MO w komisariacie przy ul. Jezuickiej w Warszawie.

W pogrzebie Grzegorza wzięły udział dziesiątki tysięcy ludzi Fot. archiwum

14 maja 1983. Umiera bestialsko pobity przez funkcjonariuszy ZOMO i MO Grzegorz Przemyk. Był synem poetki i działaczki opozycyjnej Barbary Sadowskiej. Ta zbrodnia do dziś nie została osądzona

12 maja 1983 r. grupa maturzystów z warszawskiego liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego świętowała zdany egzamin maturalny. Spacerujący beztrosko po Starym Mieście rozradowani młodzi ludzie zatrzymani zostali przez milicjantów. Jeden z maturzystów, dobrze zapowiadający się poeta Grzegorz Przemyk, odmówił okazania dowodu osobistego, motywując to tym, iż po zawieszeniu stanu wojennego z dniem 31 grudnia 1982 r. nie ma obowiązku noszenia przy sobie dokumentów. Taka odpowiedź nie spodobała się funkcjonariuszom, którzy niepokornego młodzieńca zabrali do radiowozu i przewieźli na komisariat. Tam został bestialsko skatowany. Jego przeraźliwe krzyki i wycie z bólu słychać było na zewnątrz. Trzech bijących Przemyka milicjantów instruował oficer dyżurny Arkadiusz Denkiewicz: "Bijcie tak, żeby nie było śladów". Ciosy oprawców ustały dopiero, gdy zorientowano się, że ich ofiara nie jest w stanie o własnych siłach opuścić komisariatu. Wówczas wezwano karetkę pogotowia, powiadamiając dyspozytora, że jest to wezwanie do osoby psychicznie chorej. W błąd wprowadzono też obsługę karetki, informując, że "być może zatrzymany jest narkomanem" i nie ma przy sobie żadnych dokumentów.

Jakby go przejechał samochód

Kierowca karetki Michał Wysocki wspomniał, że pacjent "był bez obuwia, w koszuli wyciągniętej z lekko rozdartych spodni i zlany potem. Jego długie włosy były potargane, a twarz pokryta kurzem. Spojrzałem w jego oczy. Nie wiem, jakiego były koloru, ale w tym momencie wydały mi się duże, ciemne i bardzo błyszczące. A może tylko jego źrenice były tak rozszerzone, że wyglądały na niezwykłe? Bił z nich strach i przerażenie. W karcie mieliśmy napisane »zaburzenia psychiczne«, a tu nic takiego nie stwierdziliśmy".

Na pogotowiu ratunkowym Przemyk stracił przytomność. Mimo to lekarz nawet go nie zbadał. Za to dyżurny psychiatra skierował go do szpitala psychiatrycznego. Powiadomiona o tragicznym zdarzeniu matka nie pozwoliła na upokarzanie syna i zabrała go do domu. Gdy jego stan pogorszył się, wezwała lekarza. Młodzieńca nie udało się jednak uratować. Zmarł wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych, jakich doznał w czasie pobicia. Operujący go lekarze twierdzili, że był w takim stanie, jak gdyby przejechał go samochód.

W pogrzebie, który odbył się kilka dni później, uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Konduktowi żałobnemu towarzyszyła przenikliwa cisza i uniesione w górę dłonie w symbolicznym znaku zwycięstwa.

Apel "Solidarności"

Tragiczna śmierć Grzegorza Przemyka odbiła się szerokim echem. 16 maja 1982 r. Regionalny Komitet Wykonawczy NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze, stanowiący strukturę podziemnej "Solidarności", w wydanym oświadczeniu stwierdzał: "Zbrodnia ta nie jest przypadkowa. Od 13 XII [19]81 r. z rąk mundurowych i cywilnych funkcjonariuszy poniosło śmierć co najmniej kilkadziesiąt osób - liczby ciężko pobitych nie sposób wciąż jeszcze ustalić. Katowanie bezbronnych, najczęściej przypadkowo zatrzymanych ludzi, w komisariatach i aresztach jest dziś zjawiskiem nagminnym". Apelowano zatem: "Najnowsza zbrodnia musi spotkać się z powszechnym potępieniem. Każdy, bez względu na swoje przekonania winien przeciwko niej zaprotestować. Żądamy: natychmiastowego wszczęcia śledztwa przeciwko sprawcom zabójstwa Grzegorza Przemyka i prowadzenia go pod stałą i rzetelną kontrolą społeczną, publicznego napiętnowania środków przemocy stosowanej wobec bezbronnych obywateli i pociągnięcia do odpowiedzialności wszystkich winnych ich stosowania i tolerowania, rozwiązania zbrodniczych formacji ZOMO. Wzywamy wszystkie ogniwa naszego Związku, wszystkich ludzi dobrej woli do organizowania akcji na rzecz poparcia tych żądań. [...] Nie możemy pozwolić, by w naszym kraju z rąk bezimiennych oprawców ginęli niewinni ludzie".

Specyficznie dobrani dziennikarze

Reakcje społeczne na sprawę Przemyka spowodowały, że władzom trudno było ją zatuszować. W celu "koordynacji spraw wynikających z przebiegu śledztwa" decyzją Biura Politycznego KC PZPR z 24 maja 1983 r. utworzono specjalny zespół na czele z sekretarzem Komitetu Centralnego i członkiem Biura Politycznego Mirosławem Milewskim.

Tego samego dnia w piśmie skierowanym do I sekretarza KC PZPR, premiera gen. Wojciecha Jaruzelskiego rzecznik rządu Jerzy Urban kreślił scenariusz działań propagandowych w sprawie Przemyka. Zdając sobie sprawę z nastrojów społecznych, stwierdzał: "Głównie powinno dziś chodzić o to, żeby opinia społeczna zaczęła dyskutować, wątpić, dostrzegać złożoność wydarzeń. [...] Atak na Przemyka byłby teraz fatalnie przyjęty i zaogniłby tę sprawę. Na działanie zmierzające w tym kierunku, aby Przemyk nie stał się na trwałe symbolem i męczennikiem, będzie czas później".

Rok po śmierci Przemyka, w maju 1984 r., Urban poddał pomysł sterowania przebiegiem procesu. Proponował, aby: "Podzielić cały [...] proces na segmenty [...] - chodzi o to, aby z góry ściśle przewidzieć, co się którego dnia czy przez połowę dnia będzie działo, rozpisać to w czasie i przerywać rozprawę po wyczerpaniu planowanych czynności sądowych, nawet gdyby zostawał czas na podjęcie następnych". By łatwiej było manipulować opinią publiczną, sugerował, by fragmenty procesu, którym władza nie chce "nadawać rozgłosu" komentowane były przez "specyficzne dobranych dziennikarzy".

Ma być jedna wersja śledztwa

Władze dołożyły wszelkich starań, by faktyczni sprawcy pobicia, które było przyczyną śmierci Grzegorza Przemyka, uniknęli odpowiedzialności karnej. Zgodnie z wytycznymi ówczesnego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka: "Ma być jedna wersja śledztwa - sanitariusze", w zakończonym w lipcu 1984 r., wyreżyserowanym procesie milicjanci Ireneusz Kościuk i Arkadiusz Denkiewicz zostali uwolnieni od zarzutów. Skazano natomiast kierowcę karetki Michała Wysockiego oraz sanitariusza Jacka Szyzdka.

Zadowolony z wyników procesu szef MSW przydzielił nagrody pieniężne zasłużonym w tuszowaniu morderstwa funkcjonariuszom. W rozkazie z 2 września 1984 r. pisał: "Podjęte zostały wielokierunkowe działania zmierzające do nadania śledztwu obiektywnego charakteru, ustalenia faktycznych sprawców, pociągnięcia ich do odpowiedzialności i ujawnienia wobec opinii publicznej rzeczywistej prawdy. W wyniku długotrwałej, żmudnej pracy, prowadzonej przez wielu funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa, zgromadzono materiał procesowy obrazujący faktyczny przebieg zdarzenia i rolę jego uczestników, stanowiący zarazem podstawę do uniewinnienia funkcjonariuszy MO i skazania rzeczywistych sprawców śmierci G. Przemyka".

Po 1989 r. uchylono wyroki i wznowiono proces. Nie doprowadził on jednak do ukarania wszystkich faktycznych sprawców śmierci Przemyka. Udało się skazać jedynie Arkadiusza Denkiewcza.
***

Przypadek Grzegorza Przemyka nie był jedyny. Z rąk milicyjnych oprawców poniosło śmierć wielu młodych ludzi. W maju 1982 r. w wyniku pobicia przez funkcjonariuszy ZOMO zmarł w Poznaniu 19-letni Piotr Majchrzak. 13 października 1982 r. podczas demonstracji w Nowej Hucie został zastrzelony przez funkcjonariusza SB Andrzeja Augustyna 20-letni Bogdan Włosik. Na początku listopada 1985 r. w Olsztynie zmarł pobity przez milicjantów 19-letni Marcin Antonowicz. Ofiar komunistycznego aparatu represji w okresie stanu wojennego było znacznie więcej. Większość sprawców brutalnych pobić i mordów uniknęła kary.

Cecylia Kuta

historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski