Z archiwum "Dziennika Polskiego"
86 lat temu, 30 sierpnia 1914 roku, dobiegało końca jedno z największych starć I wojny światowej, bitwa pod Tannenbergiem.
Reakcja Niemców była szybka. Nowym dowódcą został, urodzony w Poznaniu, 68-letni emerytowany generał Paul von Hindenburg. 27 sierpnia dwanaście niemieckich dywizji przeszło do kontrnatarcia i uderzyło na rosyjską armię "Narew". W ciągu kilku godzin rosyjskie korpusy zostały rozbite. 30 sierpnia w okolicy Wielbarka, nie chcąc dostać się do niewoli, dowódca armii "Narew" gen. Samsonow popełnił samobójstwo. 1 września resztki jego armii, pozbawione amunicji i nadziei odsieczy - skapitulowały.
Na mazurskich polach złożyło głowy 40 tys. żołnierzy rosyjskich, do niewoli poszło 125 tys. Druga rosyjska armia "Niemen" wycofała się pospiesznie na wschód. W połowie września nie było już w Prusach Wschodnich żołnierzy rosyjskich.