Biustomat

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Zresztą wystarczy porównać - ile jest u nas pszczół, a ile nosorożców. Podobnie drobne rozproszenie w trakcie gry w brydża może kosztować nas przegraną albo, co gorsza, śmiertelną obrazę naszego partnera. "Co pan robi, panie kolego, tylko skończony dureń nie siada na trzecim ręku!".

Jeden dzieciak jedzący cytrynę naprzeciw orkiestry dętej może wywołać więcej szkód niż pijany dyrygent, zawalenie się sceny czy gwizdy z widowni. Bezkonkurencyjne okazały się pod tym względem dwie francuskie złodziejki. Ich popisowy numer to podejście do bankomatu, w którym jakiś obywatel finalizuje transakcje pobierania gotówki. Jedna z nich błyskawicznie obnaża swój biust, a kiedy facet, niewolny przecież od atawistycznych reakcji, na moment baranieje, druga zabiera gotówkę, a nierzadko kartę. Jedyny wymóg - obywatel musi być heteroseksualny.

Co prawda incydent może zostać utrwalony przez kamerę, ale obawiam się, że przy umiejętnym makijażu złodziejek naprawdę dobrze rozpoznawalny może być wyłącznie sam biust.

Dlatego wyobrażam sobie, że już dziś francuska policja, wzorem księcia z bajki poszukującego Kopciuszka, penetruje środowiska złodziejskie z biustonoszem w rękach. Pasuje, nie pasuje. Pasuje, nie pasuje....

Swoją drogą, jedynie kwestią czasu pozostaje, kiedy złodzieje, tym razem płci męskiej, zaczną wykorzystywać przy bankomacie, z którego akurat pobierają gotówkę samotne kobiety, patent na ekshibicjonistę.

Jednak sądzę, że to się może nie udać. Kobiety są zdecydowanie bardziej czujne, a poza tym, z tego, co wiem, ekshibicjoniści nigdy nie chodzą parami.