Przeciwko drużynie z Częstochowy golkiper długo nie przebywał na boisku. Zaliczył raptem kilka kontaktów z piłką i w 10 minucie musiał zejść z boiska.
– Po dośrodkowaniu wypiąstkowałem piłkę i upadłem na __łokieć _– mówi młody bramkarz i dodaje: – Początkowo wszystko wyglądało źle. Ręka była mocno wykrzywiona. Obawiałem się, że to złamanie. Po wizycie w szpitalu w Brzesku mogłem się uspokoić. Okazało się, że mam zwichnięty lewy łokieć z przemieszczeniem.
W sobotni wieczór nastawiono mi rękę. Obecnie mam na niej założoną szynę. To, co mnie dalej czeka, może się wyjaśni już dziś. Mam mieć kontrolę. Jeżeli wszystko będzie w porządku, to rozpocznę rehabilitację. Może wrócę na ostatnie mecze rundy jesiennej. Bez względu na to, czeka mnie przerwa, pierwsza tak długa w karierze. Nigdy wcześniej nie miałem tak poważnych kłopotów ze _zdrowiem – opowiada bramkarz.
Problemy spowodowały, że Błąkała nie oglądał meczu. O wysokiej (0:3) przegranej dowiedział się w szpitalu. – Gdy opuszczałem stadion, mówiłem chłopakom, żeby wygrali dla mnie. Nie udało się. O wyniku powiedział mi nasz trener bramkarzy Daniel Pawłowski. Byłem w lekkim szoku, nie spodziewałem się takiego rezultatu. Taka jest piłka. Z drugiej strony w tym spotkaniu od początku gra nam się nie układała.
Raków nas przycisnął. Nie potrafiliśmy na to odpowiedzieć. Martwią mnie jednak stracone gole. W ostatnich meczachnie strzelaliśmy ich, ale zachowywaliśmy czyste konto. Oby to, co stało się w sobotę było tylko wypadkiem przy pracy. Chcemy zdobyć jeszcze kilkanaście punktów, żeby przed rundą wiosenną być w jak najlepszej sytuacji – mówi Błąkała.
20-latek może mówić o dużym pechu. Ponownie wywalczył miejsce w składzie, a teraz musi je oddać. – Nie mam szczęścia. Wróciłem do formy i bronienia. Liczyłem na kolejne występy, a tymczasem wszystko się zmieniło. Urazy są wpisane w __uprawienie futbolu – dodaje Błąkała.
Jak się później okazało kontuzja Błąkały nie była jedyną, jaka przytrafiła się zawodnikom „Piwoszy” w spotkaniu z Rakowem. – _W sobotę nie tylko zostaliśmy rozstrzelani, ale też zdziesiątkowani. W drugiej połowie z pękniętą kością policzkową zszedł Arkadiusz Garzeł. Spotkałem go również w szpitalu. To też poważna kontuzja. Mam nadzieję, że te kłopoty nie wpłyną na dyspozycję naszego zespołu. Do tej pory dobrze sobie radziliśmy. Oby tak było dalej _– mówi golkiper Can-Packu Okocimskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?