Blamaż Anny Jurkiewicz

Anna Jurkiewicz Fot. PAP/EPA/Hannibal Hanschke

Polscy kibice łyżwiarstwa figurowego są - najoględniej mówiąc - zawiedzeni występem 26-letniej oświęcimianki. Kilka lat temu Anna Jurkiewicz została uznana za jeden z największych talentów łyżwiarskich w Polsce. Różne były powody tego, że ów talent nie rozwinął się tak, jak powinien. Kontuzje, kłopoty z nadwagą, tragedie rodzinne na pewno miały duże znaczenie. Jednak sposób, w jaki Jurkiewicz zaprezentowała się na igrzyskach, to skandal. Nie podjęła nawet próby wykonania ani kombinacji dwóch, choćby podwójnych, skoków (najlepsze łyżwiarki skakały kombinacje 3 plus 3), ani skoku potrójnego - salchow był tylko pojedynczy, podobnie jak axel. Anna nie potrafiła wykonać ani jednego wartościowego skoku, choć przecież od lat ma w repertuarze wszystkie skoki potrójne (z wyjątkiem axla). Trudno uwierzyć w tremę, zwłaszcza, że tak doświadczona łyżwiarka miała sporo czasu, żeby nauczyć się panować nad nerwami, choćby korzystając z pomocy psychologa.

Nie wiadomo też dlaczego, po zakończeniu występu, była rozradowana tak, jakby wykonała najlepszy program krótki w swoim życiu. Posyłała promienne uśmiechy, puszczała oko do kamery no i głośno - po polsku, co było wyraźnie słychać - pozdrowiła rodzinę.

Zachowanie polskiej łyżwiarki było nieodpowiednie. Nawet nie spojrzała na trenerkę Iwonę Mydlarz-Chruścińską, która bardzo przeżyła fatalny występ swojej podopiecznej. Może gdyby to zrobiła, dotarłoby do niej, że po takim blamażu naprawdę nie ma najmniejszych powodów do radości.

Anna Jurkiewicz za program krótki otrzymała zaledwie 36,10 pkt - nawet nie połowę tego, co prowadząca Koreanka Kim Yu-Na (78,50 pkt, najwyższa nota w historii). (MLK)