Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błaszczyk nr 1

Redakcja
Bez wielkich niespodzianek zakończyły się rozgrywane w Jastrzębiu 67. mistrzostwa Polski w tenisie stołowym. Nie było dużych wpadek, ani wielkich odkryć. Były za to małe, najczęściej miłe zaskoczenia.

Z polskimi pingpongistami nie jest tak źle

Potwierdził się powszechnie znany fakt: numerem 1 polskiego rankingu jest 24-letni Lucjan Błaszczyk, jeszcze długo nie zostanie na tym miejscu zluzowany. W turnieju indywidualnym Błaszczyk nie przegrał nawet seta, równie dobrze radził sobie w deblu z Tomaszem Krzeszewskim. Może tracić punkty w ciągu seta, ale jak każdy wielki zawodnik rozstrzyga na swoją korzyść wszystkie końcówki - po prostu umie wygrywać. Nic dziwnego, że podpisał nowy 2-letni kontrakt z niemieckim klubem z Grenzau. Z występami Błaszczyka i debla z jego udziałem wiążą się nadzieje na start olimpijski polskich pingpongistów.
Trener kadry Stefan Dryszel, oceniając mistrzostwa, powiedział nam: - Zawodnicy z kadry olimpijskiej dotarli na pozycje, które powinni zajmować. Nie tak jak się można było spodziewać zagrał tylko Michał Dziubański, który odpadł w I rundzie. Pozytywnie zaskoczył mnie Marcin Kusiński. Nie ma niestety ataku młodzieży na medalowe pozycje. W ćwierćfinałach powtórzyło się 6 zawodników z ubiegłego roku. Za kadrowiczami jest więc luka i trzeba będzie czekać na kadetów i juniorów z ośrodka w Gdańsku prowadzonego przez Leszka Kucharskiego. Tymczasem za 2,3 lata będę się musiał rozglądać za kimś do drużyny, bo przecież generacja Skierskiego, Dziubańskiego, Kusińskiego kończy w tym roku 28 lat.
Na przełomie kwietnia i maja w Belgradzie mają się odbyć mistrzostwa świata w tenisie stołowym. Miejsce ich rozgrywania nie jest jednak pewne, ze względu na konflikt wokół Kosowa mistrzostwa mogą zostać przeniesione do Chin. Niezależnie od miejsca Polacy pojadą na MŚ z jednakowymi nadziejami: - To dla nas najważniejsza impreza roku - mówi trener Dryszel. - Jedziemy więc z nadziejami, że Lucjan Błaszczyk znajdzie się w czołowej "20", która będzie pewna startu w Sydney. W drużynie chcemy zająć lepsze miejsce niż 2 lata temu w Manchesterze - tam byliśmy na pozycji 11. Wierzę też w dobrą grę debla Błaszczyk - Krzeszewski.
Mistrzynią Polski została po raz drugi w karierze zawodniczka tarnobrzeskiego Telwoltu Wanda Lityńska-Sydorenko. Po zwycięstwie w finałowej partii nad Agnieszką Gieragą nie cieszyła się jednak tak jak 2 lata temu w Krakowie, kiedy zdobywała pierwszy tytuł. - Bardzo się cieszę z drugiego mistrzostwa, cenię go równie jak pierwszy, ale tamten zawsze pamiętać będę lepiej. _Lityńska pokonała wszystkie najgroźniejsze rywalki i zagwarantowała sobie zwycięstwem w MP start w MŚ. Jak powiedzieli mi sekretarz PZTS Sylwester Małecki i trener kadry kobiet Andrzej Kawa, wbrew wcześniejszym sygnałom panie raczej pojadą do Belgradu, choć poziomem odbiegają na razie nawet od europejskiej, a co dopiero światowej czołówki. Powróciła więc sprawa konfliktu pomiędzy trener kadry Kawą a zawodniczką Lityńską. - _Wiem, że Lityńska ma prawo startu w mistrzostwach, ale wobec tego, że odmówiła gry w reprezentacji Polski w Eurolidze, powstaje pytanie: czy tak powinno być i jak na przyszłość uniknąć sytuacji, w której mistrzyni Polski nie chce reprezentować barw swojego kraju? - _mówił trener kadry.__Wanda Lityńska mówiła, że nie wie, jak ułożą się jej relacje z trenerem Kawą i jak będzie wyglądać wobec tego jej udział w MŚ, uważa, że to nie ona zrezygnowała z kadry, ale trener Kawa z niej.
Pozytywne symptomy w kobiecym tenisie to dwa medale MP (w deblu złoty i w mikście brązowy) 21-letniej Wioletty Matus - może to przebudzenie utalentowanej krakowianki, która miotając się między sportem a nauką na razie traci i w tym, i w tym. A szanse na reprezentowanie kraju wciąż ma wielkie. Pozostałe młode zawodniczki Marta Piłka i Magda Górowska z Bronowianki nie zostawiły złego wrażenia, 18-letnia Kinga Stefańska z Telwoltu spisała się bardzo dobrze - na dwa medale.
Według trenera Andrzeja Kawy, poziom gry polskich pingpongistek mimo spadku z I ligi europejskiej jednak się podniósł: - _Świadczą o tym indywidualne zwycięstwa w Eurolidze nad notowanymi nawet o 100 miejsc wyżej rywalkami i to, że w czasie MP w Jastrzębiu rutynowane zawodniczki, by zwyciężać, musiały grać zachowawczo, bo młode potrafią przejąć inicjatywę. Potrzebujemy teraz czasu na rzetelną pracę, mniej krytyki, a więcej życzliwego wsparcia.

Małgorzata Syrda-Śliwa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski