Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bliscy jak starzy sąsiedzi

Paweł Kowal
Sprawa upadku Związku Sowieckiego - rocznica mija bez większej fety - nie jest kwestią historyczną. Już po kilku latach okazało się, że Sowiety niby upadły, ale nowa Rosja wchodzi w buty dawnego Związku. Chce być takim imperium jak niegdyś Rosja Romanowów. Warto do tego jeszcze wrócić tej jesieni, szczególnie że dopiero za tydzień minie rocznica słynnego spotkania w saunie w Puszczy Białowieskiej. To tam przywódcy Białorusi, Ukrainy i Rosji wbrew Gorbaczowowi ustalili rozwiązanie Związku.

To, że Związek Sowiecki się rozpada, było wiadomo mniej więcej od początku 1990 roku, kiedy Litwa zażądała niepodległości. Obserwatorzy tamtych wydarzeń, jak na przykład Bogdan Szlachta, nie mieli wątpliwości, że polityka niepodległej Polski powinna odpowiedzieć na wyzwanie, które wynikało z całej polskiej tradycji: za wolność naszą i waszą. Mało kto o tym pamięta, ale minister Krzysztof Skubiszewski dość szybko znalazł się w ogniu krytyki wielu środowisk politycznych w kraju, a także, co w kontekście polityki wschodniej szczególnie istotne, „Kultury” paryskiej, za to, że nie umiał odpowiedzieć na ambicje Litwinów.

Z tego punktu widzenia jesienią 1991, gdy Związek Sowiecki wciąż istniał, sprint w uznaniu niepodległej Ukrainy - Polska o kilka godzin wyprzedziła Kanadę - zaowocował na wiele lat. Żeby zrozumieć tamte wydarzenia, kluczowy jest kontekst. Stosunek Polski do niepodległości Ukrainy czy Litwy nie był łaską wyświadczaną tym narodom, on w istocie dotyczył stosunku Polaków do własnej niepodległości. To była kwestia odpowiedzi na pytanie, czy sami jesteśmy w stanie „poradzić sobie” bez Związku Sowieckiego jako wielkiego brata, który może niezbyt przyjazny, ale jednak gdzieś tam czuwa. Uznanie Ukrainy to był sprawdzian polskiej polityki.

Dzisiaj i Polska, i Ukraina są inne. Problem w tym, że w te ćwierć wieku odrodził się tradycyjny rosyjski imperializm i to w swojej najgorszej formie. Do naszej części Europy wróciły podboje, aneksje i interwencje zbrojne, a wraz z nimi słowa, które miały być znane dzieciom tylko z książek historycznych. To dlatego odnowienie sojuszu polsko-ukraińskiego jest polską racją stanu. To dlatego nie wystarczy celebrować rocznic, ale trzeba mieć wspólny plan. Można myśleć o sojuszach z Chinami czy Koreą, nawet trzeba. Ale stracimy historycznie, jeśli nie znajdzie się lider, który nie pokaże nowych celów w relacjach z Ukrainą. Chodzi o to, byśmy nie byli jak stare małżeństwo albo złe sąsiedztwo, które z czasem jest coraz bardziej ze sobą związane, ale tylko opowiadaniem sobie krzywd z przeszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski