Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blues prosto z serca

Redakcja
Skazani na bluesa Fot. z archiwum zespołu
Skazani na bluesa Fot. z archiwum zespołu
Krakowska grupa Southern Cross to nowe objawienie na polskiej scenie bluesowej. Zanim tworzący ją muzycy przeprowadzą się na bagna w delcie Missisipi, udało nam się porozmawiać z dwoma z nich - synem i ojcem, gitarzystą i wokalistą, Bartkiem i Kazimierzem Bocheńskim.

Skazani na bluesa Fot. z archiwum zespołu

Sobota, 11 lipca, godz. 20, Awaria, wstęp wolny

Dwa tygodnie temu wygrałeś konkurs na najlepszego gitarzystę podczas I Ogólnopolskiego Festiwalu Bluesowego "Lep na bluesa" w Józefowie. Byłeś pewny tego zwycię- stwa?
Bartek: - Ależ skąd! Trafiłem tam przez przypadek. Koledzy dowiedzieli się gdzieś o tej imprezie i zapytali, czy nie chciałbym wziąć w niej udziału. Zgodziłem się, ale nigdy nie zakładałem, że uda mi się zwyciężyć. Tym bardziej, że tata mówił, iż większość konkursów muzycznych jest z góry ustawiona. (śmiech) Kiedy ogłoszono, że pokonałem 50 konkurentów i zająłem pierwsze miejsce - nie mogłem w to uwierzyć. Usłyszałem, że doceniono mój "feeling".
No właśnie: zaskakuje mnie swoboda, z jaką traktujesz gitarę...
Bartek: - Zaczynałem od muzyki rockowej, występując z grupą Introgen. Tata jednak ciągle mi powtarzał: "Nie nadajesz się do rocka". I miał rację - przecież dorastałem w domu, gdzie ciągle słuchało się bluesa. W końcu zacząłem grać razem z tatą. Jego ulubionym zespołem był legendarny The Allman Brothers Band. Z czasem i ja zakochałem się w ich muzyce. Pociąga mnie ten klimat, te dźwięki - kiedy słucha się ich nagrań, aż ciarki przechodzą po plecach.
Uczyłeś się gry na gitarze w jakiejś szkole muzycznej?
Bartek: - Tata mi zabronił. (śmiech), powiedział, że straciłbym wtedy swój własny styl. Dlatego gram, tak jak czuję, prosto z serca, co pozwala mi swobodnie improwizować. Owszem, inspiruję się mistrzami gitary - przede wszystkim Warrenem Haynesem z The Allman Brothers Band.
Skąd wziął się pomysł, aby założyć Southern Cross, zespół wykonujący muzykę wspomnianych Allmanów?
Kazimierz: - Grałem już w latach 60. - w Electrostones, Telstar czy Szwagrach. Choć były to zespoły big-beatowe, zawsze ciągnęło mnie do bluesa. Kiedy życie zmusiło mnie do zajęcia się "poważniejszymi" sprawami, grałem synowi w domu na gitarze. Gdy podrósł, okazało się, że ma smykałkę do muzyki. Powołaliśmy wtedy do życia nasz pierwszy wspólny zespół - The Comeback. Nie wyszło nam jednak. Okazało się, że moje kompozycje mają za bardzo... słowiań- ską melodykę. (śmiech) Wtedy zrozumiałem, że prawdziwy blues może powstawać tylko na południu Stanów Zjednoczonych. Dlatego postanowiłem założyć zespół wykonujący utwory Allmanów. To niezwykła kapela, z dramatyczną przeszłością, tworzona przez muzyków, którzy wychowali się wśród Murzynów, na czarnym bluesie.
Kompozycje The Allman Brothers są niezwykle skomplikowane - pełne wyrafinowanych improwizacji, oparte na szerokiej skali akordów, mają zmienną melodykę. Trudno Wam było się ich nauczyć?
Kazimierz: - Kiedy rzuciłem pomysł założenia Southern Cross, słyszałem zewsząd: "To nie wyjdzie". Ale kiedy powoli zacząłem kompletować skład, nabrałem nadziei. Ja postanowiłem śpiewać i grać na Hammondzie, Bartek oczywiście chwycił za gitarę. Za bębnami posadziłem Marka Woźniaka, którego możliwości poznałem, kiedy grał na zastępstwie w The Comeback. Basistą został Marek Komorowski, krakowski student, który kiedyś grał metal, a potem przerzucił się na bluesa. Narzuciłem ostry reżim: trzy próby w tygodniu przez rok. Chociaż utwory były trudne, udało nam się je opanować. Przykładowo - "Rockin` Horse" uczyliśmy się aż dwa i pół miesiąca. (śmiech) Ale kiedy wyszliśmy na pierwszy koncert w Harrisie - słuchaczom opadły szczęki. Menedżer klubu powiedział mi, że "jeszcze nigdy nie gościł u siebie takiej kapeli". Dziś mamy już za sobą koncerty w całej Polsce - i wszędzie entuzjastyczne przyjęcie.
Przed Wami kolejny konkurs - tym razem na najważniejszym polskim festiwalu bluesowym - Rawa Blues.
Kazimierz: - Wysłaliśmy płytę nagraną w krakowskim Psychosound Studio do Irka Dudka i po kilku tygodniach dostałem od niego telefon: "Gracie u mnie!". Jesteśmy jednym z ośmiu zespołów, które zakwalifikowały się do festiwalowego konkursu. A zgłoszonych było 70! Już ten fakt jest dla nas wyróżnieniem. Wierzę jednak, że uda nam się wywalczyć więcej. Idziemy jak burza!
Rozmawiał Paweł Gzyl
Dla naszych Czytelników mamy 3 płyty Southern Cross. Otrzymają je Ci, którzy jako pierwsi zadzwonią dziś o godz. 11.45 na numer 012 61-99-279.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski