Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bo z miłością figlów ni ma...

Redakcja
Jakiś czas temu przywędrował nad Wisłę i udanie zadomowił się Dzień Zakochanych pod patronatem św. Walentego. To zresztą całkiem sympatyczne święto - w odróżnieniu od choćby takiego - też z importu - dość głupkowatego Halloween. Walentynki przyszły z Anglii i legitymują się wcale szacownym rodowodem sięgającym czasów Szekspira. Powiada Ofelia w akcie IV "Hamleta":

Kraków romantyczny

"Dzień dobry, dziś święty Walenty.
Dopiero co świtać poczyna;
Młodzieniec snem leży ujęty,
A hoża doń puka dziewczyna. Poskoczył kochanek,
wdział szaty,
Drzwi rozwarł przed
swoją jedyną
I weszła dziewczyna do chaty,
Lecz z chaty nie wyszła
\dziewczyną".
No właśnie... To głównie święto młodych, w których naturze leży zakochiwanie się bez względu na pogodę i okoliczności, w każdej epoce. Tak było za Szekspira, tak bywa dziś i bywało sto lat temu. U młodych zawsze głos serca idzie przed rozumem, co zilustrujmy notatką znalezioną w "Nowej Reformie" z roku 1907: "W jednym z domów zajezdnych na Kazimierzu policya aresztowała Władysława Skorupkę, 21 lat liczącego, bez zajęcia, i 16-letnią Annę Bachledównę z Zakopanego. Skorupka przed kilku miesiącami wykradł Bachledównę z domu rodziców, za co ukarany został miesięcznem więzieniem. Po odcierpieniu kary udał się po raz drugi do Zakopanego i znów uwiózł - jednak z jej wolą - dziewczynę, a przyjechawszy z nią do Krakowa, zamierzał wyemigrować do Ameryki. Ponieważ jednak ojciec Bachledówny, znany gazda zakopiański, wysłał listy za córką, która wbrew woli rodziców dom opuściła, a Skorupka jest w wieku popisowym, nadto na koszta wyjazdu do Ameryki miał tylko 61 halerzy, policya przeszkodziła dalszej podróży zakochanej pary. Skorupkę odstawiono do sądu karnego, a dziewczynę, która zresztą stanowczo nie chce opuścić kochanka i godzi się na wyjazd do Ameryki, odesłano rodzicom".
Żal mi tej romantycznej pary, ale trudno odmówić staremu gaździe racji; 61 halerzy to ciut za mało na zbudowanie trwałego związku. Uczucie rzecz ulotna, by rozkwitło, trzeba je zakotwiczyć na solidnym fundamencie. Może nawet fundament ważniejszy; gdy trwały, to i uczucie z czasem się znajdzie. Solidność podwalin mariaży z początkiem XX stulecia zaczynała się w okolicach 4 tysięcy koron rocznego dochodu...
"W celu matrymonialnym pragnie nawiązać znajomość z panną inteligentną miłej powierzchowności, gospodarną, urzędnik państwowy lat 35, z poborami 4300 koron, posiadający nadto uboczny dochód z bardzo dobrze rentującego się przedsiębiorstwa, do którego potrzebuje jednak znaczniejszej gotówki celem uskutecznienia spłat familijnych. Wprawdzie w sferze inteligentnej jest to nieprzyjęty sposób szukania tą drogą towarzyszki życia, ale przyczyną tego jest brak stosunków i znajomości".
Ach, ten brak stosunków i znajomości! W sferze inteligentnej może nawet bardziej dokuczliwy niż brak gotówki. Kasa kasą, ale pozycja społeczna też ma znaczenie: Wdowiec lat 32 na rządowem stanowisku, z braku znajomości pragnie poznać pannę, katoliczkę, od lat 20 do 28 w celu matrymonialnym. Posag skromny wymagany. Panna, której rodzina skutecznym wpływem może przyspieszyć awans kolejowy dla starającego się, otrzyma przed innemi pierwszeństwo".
Jest popyt, co z podażą? "Radabym wyjść za mąż za człowieka zacnego, nawet bez majątku, mając własny. Jestem sierotą po kupcu, mam lat 25, chrześcijanka. Posiadam 120 tysięcy koron posagu gotówką i dobra w obszarze 276 morgów wydzierżawione za rocznym czynszem 6.000 koron. Cóż, jednak jest mały szkopuł łowców posagu. Dla niektórych za wysokie progi, bo tylko poważne zgłoszenia w języku niemieckim od oficerów, właścicieli dóbr, wyższych urzędników lub kupców. Oferty należy adresować do »Edelweiss« [»Szarotka«]. Na pewno ta "Szarotka"nie dla takich desperatów jak ten zwięzły inseratodawca: "Z córką rodziców, którzy mi wyrobią posadę, ożenię się. Katolik lat 27". Albo "Ożenię się z panną lub wdową, mającą większy kapitał, bez różnicy wieku i wyznania. Dyskrecya zapewniona słowem honoru. List proszę adresować: poste rest. »Będę Ci zawsze wiernym«". Ciekawe jak długo. Do ostatniego halerza?
Bardziej już dla "Szarotki" taki epuzer: "Z braku znajomości kawaler lat 32, współwłaściciel zakładu jubilerskiego w jednem z większych miast Galicji posiadający 30 tysięcy własnego majątku, tą drogą szuka panny w stosownym wieku z odpowiednim posagiem, religijnej i miłującej pracę. Panie lub rodzice tylko poważnie rzecz biorący raczą nadesłać łaskawie zgłoszenie, możliwie z fotografią, najpóźniej do 15 stycznia". Ogłoszenie ukazało się w "Nowej Reformie" 5 stycznia 1907. 10 dni na życiową decyzję? Ciekawe; co też go tak przypiliło? Już się chyba nie dowiemy. Ale mamy dla niego propozycję, też od takiej zdecydowanej, szybko terminowej brunetki: "Panna na stanowisku, wykształcona, pracowita ze skromnym posagiem, pragnie tą drogą poznać mężczyznę w celu matrymonialnym. Listy z fotografią przyjmuję tylko do 16 stycznia pod »Brunetka 543«".
Jak to w życiu, jednych pogania niecierpliwość serca, inni przebierają, może nawet ciut ponad miarę: "Ożeni się średnio przystojny szatyn, budowniczy, właściciel biura z panną przystojną z dobrego domu, posażną i wychowaną praktycznie. Wymaga się, aby wiedziała, co jest życie, by była dobrą żoną, matką i dozgonną towarzyszką, dzielącą wszelkie koleje życia; dalej znajomości całego gospodarstwa domowego, przynajmniej jednego języka obcego światowego w słowie i piśmie, dobrej gry na fortepianie; jednem słowem kobiety, nie zaś lalki salonowej, czytającej cały dzień książki. Rzecz traktowana zupełnie serio. Listy z fotografią należy nadsyłać pod adresem: »Okazicielowi starego guldena papierowego z roku 1882 nr 305589«". Z takimi wymaganiami chyba szuka do dziś. Więc która wie "co jest życie" - niech się zgłosi.
Chociaż, kto wie... Może prędzej znalazł żonę, niż znalazła męża pewna dama, która zamieściła taki oto anons matrymonialny w roku 1907, co najmniej o sto lat wyprzedzając swoją epokę: "Panna wykształcona, na dobrem stanowisku, mogąca zapewnić byt rodzinie poszukuje męża z usposobieniem łagodnem, któryby potrafił się zająć gospodarstwem domowem". Wykształcona toś panna jest, ale co jest życie, chyba nie bardzo zorientowana.
A jeśli się nie ma posagu, posady, znajomości, w najgorszym razie miłej powierzchowności, łagodnego usposobienia? Pozostaje skorzystać z oferty mechanika T. Armatysa, Kraków pl. Mariacki 3. Jego przyrząd jest uniwersalny, bardzo demokratyczny. Służy bez różnicy płci, wieku, posagu, stanowiska, wyznania. Nadto usuwa szybko i radykalnie zmarszczki i złą cerę, działa przeciw bezsenności, wypadaniu włosów, bólom głowy, żołądka i chorobom serca. Słowem, przeciw wszystkiemu co nas czeka, gdy mariaż z oferty okaże się po skonsumowaniu nietrafiony.
W każdym razie potrzeba rozwagi:
"Tam gdzie miłość stawia
siatki
nie figlujcie, moje dziatki! - radził już stary mądry Fredro
- bo z miłością figlów ni ma
jak was złapie, to zatrzyma!".
Jan Rogóż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski