Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Terroryzował miasto: widłami, psem, groźbą

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Mieszkańcy Bochni odetchnęli z ulgą. Za kratki trafił 38-letni Robert J., który mimo licznych przypadków łamania prawa wydawał się bezkarny.

Nie było praktycznie tygodnia, aby dyżurny bocheńskiej komendy nie odbierał telefonu związanego z poważnymi wybrykami 38-latka.

- Jak można było nie alarmować, gdy podczas spaceru z dziećmi mijaliśmy tego mężczyznę wymachującego siekierami - opowiada Anna Kowalik z Bochni.

Rober J. po ulicach Bochni często przechadzał się także uzbrojony w widły. Z reguły pod wpływem alkoholu, notorycznie i pod byle pretekstem, wszczynał awantury w restauracjach, barach i pizzeriach.

- Wyzywał gości, obrażał ich, a co gorsze groził. Klienci w obawie o swoje życie, woleli wychodzić - mówi właściciel jednego z bocheńskich lokali, prosząc o zachowanie anonimowości.

Robertowi J. wiele razy zdarzyło się także szczuć przypadkowych przechodniów swoim pitbulem.

Groźny pies biegał spuszczony ze smyczy i bez kagańca. A jego agresywny właściciel potrafił oddać mocz na środku lokalu, który akurat sobie upatrzył. Latem ubiegłego roku doprowadził do bójki w jednym z ogródków kawiarnianych na bocheńskim Rynku. Rozbijał stoliki, niszczył krzesła. Dostało się też jednemu z klientów - uderzony kuflem piwa, z raną ciętą głowy trafił do bocheńskiego szpitala.

Od lipca ubiegłego roku policjanci skierowali do bocheńskiego sądu 26 wniosków o ukaranie Roberta J. Odpowiadał za popełnienie łącznie 40 czynów karalnych.

- Wszystkie one miały charakter wykroczeń, za które zasądzano grzywny - mówi Łukasz Ostręga, rzecznik prasowy bocheńskiej policji.

38-latek grzywien nie płacił. Chętnie korzystał z możliwości zamiany kary pieniężnej na prace społeczne. Sęk w tym, że ze zobowiązań tych nigdy się nie wywiązywał.

- Żyliśmy w strachu, bo ten człowiek w jawny sposób łamał prawo i był zupełnie bezkarny - przekonuje właścicielka kolejnego lokalu w samym centrum Bochni.

W końcu sąd zdecydował o zastąpieniu Robertowi J. grzywny - aresztem. Pierwszy wyrok zapadł 9 stycznia, kolejny już cztery dni później.

- W obu przypadkach sąd wymierzył karę 30 dni pozbawienia wolności - mówi sędzia Piotr Sajdera, przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Bochni.

Robert J. odwołał się od tych postanowień, co wydłużyło okres uprawomocnienia się kar.

Potem nie reagował na wezwania do stawienia się w zakładzie karnym. Wtedy Temida zdecydowała o zatrzymaniu mężczyzny i doprowadzeniu go do więzienia siłą.

- Wiele wskazuje na to, że nie opuści celi przez najbliższych kilka lat - mówi Łukasz Ostręga z bocheńskiej policji. Na wokandę będą trafiały bowiem wszystkie występki chuligana. Możliwe, żepodobnie jak w dwóch pierwszych przypadkach, będą mu wymierzane kary bezwzględnego pozbawienia wolności.

Oprócz chuligańskich wybryków bochnianin ma na swoim koncie także poważniejsze przestępstwa - choćby napaść i znieważenie dwóch interweniujących policjantów.

- Wyrok w tej sprawie zapadł kilka dni temu. Oskarżony został skazany na rok pozbawienia wolności - przyznaje Sędzia Piotr Sajdera.

38-latek ma na sumieniu również kilka przypadków kradzieży alkoholu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bochnia. Terroryzował miasto: widłami, psem, groźbą - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski