Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Urzędnicy sobie dogadzają. W Bochni na nagrody poszło prawie 300 tys. zł

Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
Tomasz Rabjasz
Bocheński magistrat pobił inne samorządy na głowę, jeśli chodzi o nagrody przyznane pracownikom W regionie są takie gminy, które ze względu na nie najlepszą sytuację finansową, nagród nie przyznały

Około 300 tys. złotych wystarczyłoby na wybudowanie 400 metrów chodnika, położenie asfaltu na blisko kilometrowym odcinku drogi. Tyle kosztuje także wybudowanie dużego placu zabaw dla dzieci. Gdybyśmy zdecydowali się na budowę kortu tenisowego, to w kieszeni zostałoby nam jeszcze około 100 tys. złotych. W bocheńskim magistracie w tym roku te blisko 300 tysięcy złotych przeznaczono jednak nie na żadną z tych inwestycji, ale na nagrody dla urzędników.

Wielka tajemnica?

Sposób ich przyznawania owiany jest tajemnicą. Wiadomo tylko, że otrzymali je wszyscy pracownicy bocheńskiego magistratu, czyli w sumie 108 osób. Wiemy też, że średnia ich wysokość to około 2,5 tys. zł. Najlepsi zdaniem burmistrza pracownicy otrzymali jednak nagrody w wysokości 5 tysięcy złotych.

Kto zalicza się do tej grupy wiedzą tylko nieliczni. Nam mimo wielu prób nie udało się ustalić.

Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi na e-maile wysłane w tej sprawie do bocheńskiego magistratu. Żadnych szczegółów dotyczących wysokości nagród przyznawanych bocheńskim urzędnikom nie chciał też zdradzić Andrzej Koprowski, asystent burmistrza Bochni.

- Nie znam tych danych i nie jestem w stanie ich ustalić - ucinał rozmowę na ten temat.

Nagrody na wybranych

Nic więc dziwnego, że temat nagród ciągle wywołuje wśród mieszkańców Bochni spore oburzenie.

- To jest kradzież publicznych pieniędzy w biały dzień. Tak nie może być. Szkoda słów. Mam nadzieję, że kiedyś te chore przepisy zostaną zmienione i urzędnik nie będzie miał prawa wziąć do swojej kieszeni pieniędzy, które płacą ludzie uczciwie i często ciężko pracujący - mówi Igor Wawrzecki, który od kilku lat mieszka w Bochni. Ten ekonomista z kilkunastoletnim stażem pracy zarabia co miesiąc 3 tys. złotych na rękę. Pracuje w prywatnej spółce. O żadnych nagrodach, „trzynastkach” i tym podobnych nie ma mowy.

- Nie wiem, dlaczego jedni otrzymują takie dodatkowe pieniądze, a inni nie - mówi pan Igor.

Radni zdziwieni

O tym, że nagród pieniężnych nie powinni otrzymywać urzędnicy, przekonuje również Marek Bryg, bocheński radny.

- Za dobrą pracę urzędnicy powinni otrzymywać godziwe pensje. Nagrody pieniężne to przesada. Pieniądze, które są przeznaczone na ten cel, powinny zostać zainwestowane w poprawę jakości życia w mieście. Zadań inwestycyjnych nie brakuje - podkreśla Marek Bryg.

W podobnym tonie wypowiada się Eugeniusz Konieczny.

- Nie wiem, czym kierował się burmistrz, przyznając tak wysokie nagrody. Uważam, że jeśli już się przyznaje nagrody to tylko tym najlepszym za szczególne zasługi jak choćby pozyskiwanie funduszy unijnych - przekonuje radny.

W innych gminach

Sprawdziliśmy jak z nagrodami poradziły sobie inne samorządy. Okazuje się, że większość z nich przyznała je, ale nikt z takim rozmachem jak bocheński urząd miasta.

W Starostwie Powiatowym w Bochni przeznaczono na ten cel w sumie 105 tys. zł. Z nagród, których wysokość wahała się od 350 zł do 1,2 tys. zł, mogło cieszyć się 109 z 121 urzędników.

- Na wysokość nagrody miała wpływ ilość przepracowanych lat, zajmowane stanowisko, zakres obowiązków czy zaangażowanie. Nagród nie otrzymali starosta oraz jego zastępca - wyjaśnia Katarzyna Kępa-Hamuda, z biura prasowego Starostwa Powiatowego w Brzesku.

W Urzędzie Miejskim w Brzesku nagrody otrzymało 121 ze 123 urzędników. Na ten cel przeznaczono 131 tys. zł, czyli połowę mniej niż w Bochni.

- Najmniejsza nagroda to 200 zł. Największa wyniosła natomiast 2,6 tys. zł. Zostały one wypłacane z tytułu oszczędności przy urlopach macierzyńskich, rodzicielskich, zasiłków chorobowych, opiekuńczych i świadczeń rehabilitacyjnych - zaznacza Stanisław Sułek, sekretarz Gminy Brzesko.

W gminie Bochnia dodatkowe pieniądze otrzymało natomiast tylko 11 osób spośród 57, które tam pracuje. Wypłacono im w sumie 24 400 zł, co daje średnio ponad 2,2 tys. zł na „głowę”.

Urząd Gminy w Iwkowej wypłacił bonusy wszystkim - 29 pracownikom w łącznej wysokości 50 tys. zł.

Ich przedział kształtował się od 1,2 tys. zł do 3 tys. zł.

Skromnie na południu

Zdecydowanie skromniej pod tym względem było w położonej na południu powiatu bocheńskiego gminie Trzciana, gdzie wydatkowano na ten cel niespełna 31 tys. zł.

- Nagrody otrzymało 27 pracowników. Minimalna jej wysokość wyniosła 720 zł, a maksymalnie było to 2,5 tys. zł - mówi Danuta Michniak-Dutkiewicz, sekretarz gminy w Trzcianie.

Ponad 61 tys. zł przeznaczono natomiast na gratyfikację dla 58 osób w Nowym Wiśniczu. Najniższa nagroda w tym przypadku nich wyniosła 172 zł, najwyższa natomiast 720 zł.

Wśród urzędów w naszym regionie były również takie, które w ogóle nie wypłacały nagród rocznych za 2016 rok. Wśród nich jest choćby Urząd Gminy w Żegocinie. - Nie mieliśmy zbyt wielu środków, dlatego zdecydowaliśmy, że nagrody nie będą w ogóle przyznawane. Być może za 2017 rok będą one za to wyższe - zaznaczył sekretarz gminy Zbigniew Nożkiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bochnia. Urzędnicy sobie dogadzają. W Bochni na nagrody poszło prawie 300 tys. zł - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski