Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bochnia. W domu gościłem Turków, nie byli niebezpieczni...

tomasz rabjasz
Małgorzata Więcek-Cebula
Małgorzata Więcek-Cebula
19-letni Łukasz Sitko razem z Piotrem Paruchem w sierpniu wylatują do Korei Południowej Bochnianie spędzą tam cztery tygodnie. W tym czasie planują poznać tamtejsze zwyczaje i kulturę

Wkrótce wylatujesz na podbój Korei Południowej…

Będzie to pierwszy kraj azjatycki, który odwiedzę. Już nie mogę się doczekać tej podróży. W planach mam m.in. zobaczenie Seulu, czyli stolicy i największego miasta tego kraju oraz Pusanu. Poza tym bardzo chce odwiedzić również Czedżu. Jest to największa wyspa Korei Południowej wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Znajduje się ona w strefie zdemilitaryzowanej. Widać z niej tereny Korei Północnej.

Nie boisz się jechać w tak daleką podróż?

Zawsze są jakieś obawy. Jakby nie patrzeć jadę przecież tak naprawdę w nieznane. Ciekawość oraz chęć zobaczenia czegoś nowego jest jednak zdecydowanie silniejsza.

Jedziesz sam?

Początkowo planowałem, że pojadę w pojedynkę. Dołączył jednak do mnie kolega Piotrek Paruch, który podobnie jak ja, również jest wielkim miłośnikiem podróży. Jego obecność na pewno sprawi, że będzie mi raźniej. Poza tym uczęszcza on na kursy językowe z japońskiego, chińskiego oraz koreańskiego. Te umiejętności na pewno się przydadzą, ponieważ słyszałem, że w niektórych regionach Korei Południowej z angielskim bywa dość ciężko.

Twoi bliscy nie boją się puszczać cię tak daleko?

Rodzice oraz pozostali członkowie rodziny martwią się o mnie. Wiedzą jednak, że jestem osobą samodzielną i odpowiedzialną. Mam za sobą już wiele samodzielnych podróży. Pierwsza z nich miała miejsce, gdy miałem 15 lat. Poleciałem wówczas do Hiszpanii.

Korea to jednak zupełnie inny kraj...

Oczywiście, że różni się on dość mocno od krajów europejskich. Żyje tam jednak wiele wspaniałych ludzi. Mieli okazję przekonać się o tym moi bliscy. Rok temu w ramach couchsurfingu w naszym domu gościł młody Koreańczyk. Moja rodzina go wręcz pokochała, ponieważ okazało się, że jest wspaniałym, niezwykle życzliwym człowiekiem.

Czym takim jest couchsurfing?

Jest to sposób na tanie podróżowanie oraz przede wszystkim nawiązywanie nowych znajomości. W taki sposób poznałem, chociażby wspomnianego Koreańczyka.

Jak wygląda to od strony praktycznej?

Na portalu społecznościowym couchsurfing zakłada się konto. Potrzeba na to dosłownie kilka minut. Wystarczy dodać zdjęcie oraz napisać kilka zdań o sobie. Następnie można już nawiązywać kontakty z innymi użytkownikami portalu. W efekcie mają one doprowadzić do tego, że taka osoba użycza nam bezpłatnie swoją kanapę, lub chociaż miejsce na podłodze. Potem możemy się zrewanżować i to nasz dom staje się miejscem noclegu dla takiej osoby.

Czy można powiedzieć, że jest to taki darmowy hotel?

Tylko po części jest to zgodne z prawdą. Couchsurfingowcy mają swoją filozofię związaną z międzykulturową wymianą doświadczeń i byciem ambasadorami swoich małych ojczyzn.

Czy dużo osób korzysta z couchsurfingu?

Miliony ludzi na całym świecie. Swoje konta mają tam osoby z przeróżnych zakątków świata. Każdy więc znajdzie tam coś dla siebie.

Dużo razy korzystałeś z tego portalu?

Wyprawa do Korei Południowej będzie moją trzecią poprzez couchsurfing. Wcześniej byłem w Norwegii oraz w Poznaniu. Do tej pory zdecydowanie więcej razy gościłem ludzi w swoim domu. Przyjąłem w sumie dwanaście osób. Pierwszymi z nich byli dwaj Turcy.

Nie było z nimi żadnych problemów?

Absolutnie nie. Członkowie mojej rodziny trochę obawiali się jednak ich przyjazdu. Był to czas, kiedy zaczęto bardzo dużo mówić o uchodźcach, a oni byli muzułmanami. Tej nocy, gdy oni smacznie spali w naszym domu moja mama nie zmrużyła oczu. Zarówno ona, jak i pozostali domownicy szybko przekonali się jednak, że nie ma się czego bać. Teraz jak mówię, że ktoś ma do nas przyjechać, rodzice bardzo się cieszą. Nie ma już obaw.

Czy jadąc w podróż do zupełnie innego pod względem kulturowym kraju lub przyjmując taką osobę, trzeba jakoś specjalnie się przygotować?
Na pewno dobrze zwrócić uwagę na pewne rzeczy jak, chociażby gesty. W naszej kulturze mogą one oznaczać zupełnie coś innego niż na przykład na Dalekim Wschodzie. W Europie na przykład mówienie z pełną buzią jest uznawane za dość niekulturalną czynność. W krajach azjatyckich jest wręcz odwrotnie. Jest to oznaką podziwu dla umiejętności kulinarnych gospodarza domu.

Co planujesz po Korei?

Zwiedzać świat dalej. W przyszłości chciałbym odwiedzić m.in. Wietnam, Brazylię oraz Republikę Południowej Afryki. Głównym moim celem jest jednak to, aby do 22. roku życia być na każdym kontynencie, nie wliczając w to Antarktydy.

Gdzie jeszcze nie byłeś?

W Azji, ale to się wkrótce zmieni w związku z podróżą do Korei Południowej. Pozostanie mi więc Australia oraz Ameryka Południowa.

A który z dotychczas odwiedzonych krajów podobał Ci się najbardziej?

Bardzo podoba mi się Norwegia, a szczególnie Oslo. Jest tam pięknie.

Jeszcze cudowniej jest jednak na Florydzie. USA kojarzy się nam z wielką cywilizacją, tam natomiast można zobaczyć jeszcze taką egzotykę. Robi to niezwykłe wrażenie.

Powiedz jeszcze, jak to się stało, że złapałeś takiego bakcyla na punkcie podróżowania po całym świecie?

Kiedy miałem 9 lat pojechałem z rodzicami z biura podróży na wycieczkę do Tunezji. Wszystko było więc ułożone według wcześniej ustalonego planu. Jednym z elementów podróży był przejazd wielbłądami po Saharze. Kiedy zatrzymaliśmy się, aby napić się wody i zjeść podjechał tubylec na czarnym koniu, który zapytał mnie, czy chce się z nim przejechać. Kiedy kiwnąłem głową, posadził mnie na koniu i odjechaliśmy.

I co było dalej?

Pojechałem z nim zupełnie inną trasą niż reszta turystów. Pamiętam, że pokazał mi m.in. siedlisko skorpionów. To było moje pierwsze wyrwanie się z takiej monotonii wycieczek organizowanych przez biuro podróży i możliwość zobaczenia dzikości danego kraju. To było rewelacyjne i niepowtarzalne uczucie.

To mnie ogromnie zafascynowało. Co prawda byłem za mały, żeby wtedy takie wnioski wyciągać, ale doszedłem do tego z czasem. I właśnie tak pokochałem podróże.

Łukasz Sitko

To niespełna 19-letni podróżnik, który do 22. roku życia chce odwiedzić wszystkie kontynenty na świecie. Swoje marzenie zamierza spełnić, wykorzystując do tego m.in. couchsurfing. Na podróże zarabia pracując w bocheńskim Muzeum Motyli Arthropoda. Swoją przyszłość zawodową wiąże jednak z zupełnie czymś innym. Zamierza studiować medycynę. Najbardziej interesuje go chirurgia estetyczna. Do szkoły średniej uczęszczał do I Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Kazimierza Wielkiego w Bochni do klasy o profilu biologiczno- chemicznym. Na co dzień wraz z rodzicami oraz 7-letnim bratem Mateuszkiem mieszka w Krzeczowie. Do Seulu wylatuje 21 sierpnia. Wyląduje na lotniku wielkości Bochni. W Korei spędzi cztery tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Bochnia. W domu gościłem Turków, nie byli niebezpieczni... - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski