Bocian Właduś z ulicy Szlifierskiej już uczy latać swoje trzy pociechy

Wreszcie dobry sezon dla oswojonego bociana Władusia. Po dwóch nieudanych, odchował trójkę potomstwa. Każdy dzień wykorzystuje na prowadzenie nauki latania i zdobywanie pożywienia.

Bociana przyjeżdżają tu podziwiać jego fani - Ewa i Eugeniusz Szumakowiczowie. - Zastaliśmy trzy lotne młode. Władusiowe potomstwo po lotach nad okolicą wróciło do gniazda - opisują na forum ornitologicznym.

- Zaobserwowaliśmy, że ostatnio rodzice nawet nie dokarmiają młodych - mówią nam pracownicy pobliskiego zakładu szlifierskiego. - Bocianki muszą już same łapać myszy, owady czy żaby. Gdy skosiliśmy obok łąkę, zlecieli na nią rodzice i dzieci i zaczęli wielkie łowy.

Wielki ptak, oswojony przez nieżyjącego już Władysława Pietrzaka, jest chyba jedynym bocianem w Polsce, który ma aż trzy gniazda. Pan Władysław zbudował mu dwa. W jednym 25-letni Właduś odchował kilkanaście młodych. Niestety, gniazdo 5 lat temu przestało odprowadzać deszczówkę i w czasie zimnej wiosny utopiły się w nim wszystkie złożone przez samicę jaja.

Pan Władysław zbudował więc kolejną platformę. Oswojony bocian próbował z niej korzystać w kolejnym sezonie, ale zimna wiosna się powtórzyła i lęg znowu się nie udał. Właduś usiłował wtedy zbudować kolejne gniazdo, na słupie elektrycznym, po sąsiedzku. Właściciele posesji obawiali się, że zostanie porażony prądem, do nieszczęścia wprawdzie nie doszło, ale do lęgu także nie.

Dopiero w tym roku ptakom się poszczęściło. Po powrocie z Afryki wybrały gniazdo najbliżej warsztatu szlifierskiego. I tu złożyły jaja, z których wykluły się trzy czarnodziobe bocianki.

Pozostałymi gniazdami interesowały się obce bociany, stary samiec jednak przegonił konkurentów. Teraz przysiada na każdym. Nadal korzysta z poczęstunku, czyli kurzych serduszek.