Niedopatrzenie przyczyną skandalu w sklepie renomowanego producenta wędlin
Niedopatrzenie przyczyną skandalu w sklepie renomowanego producenta wędlin
BICZYCE DOLNE. Larwy muchy kłębiły się w prawie półkilogramowym kawałku boczku kupionym przez mieszkańca Biczyc Dolnych (gmina Chełmiec) w sklepie należącym do sieci Zakładu Masarskiego Marii i Zbigniewa Szubrytów. Tego samego dnia placówkę odwiedzili inspektorzy sanepidu, którzy stwierdzili, że część wędlin przechowywana jest w niewłaściwych warunkach.
- Robię tam zakupy dwa, trzy razy w tygodniu i produkty zawsze były świeże i smaczne - opowiada klient sklepu w Biczycach Dolnych. - Tym większe więc było moje zdziwienie, kiedy po rozkrojeniu pięknego kawałka boczku na talerz wysypały się białe robale. To był dla mnie szok. Do dziś nie mogę spojrzeć na wędlinę, bo od razu dostaję mdłości.
Grzegorz Herman, główny technolog w zakładzie, który wyprodukował wędzony boczek twierdzi, że nie jest możliwe, by produkt z larwami mógł trafić na sklepową półkę.
- Wędzony boczek poddawany jest obróbce termicznej, która niszczy bakterie i zarazki - wyjaśnia Grzegorz Herman. - Poza tym trafia do nas surowiec wysokiej jakości, bo korzystamy z dostaw sprawdzonych ubojni, posiadających certyfikaty bezpieczeństwa higienicznego. Sami też poddawani jesteśmy drobiazgowej kontroli sekcji weterynaryjnej. Poza tym sprzedaż jest tak duża, że towar nie zalega w magazynach. Musiałby długo leżeć na półce, w dodatku w wysokiej temperaturze, by mogły się tam wykluć larwy much.
Sanepid dokonujący kontroli w sklepie w Biczycach Dolnych nie kwestionuje technologii produkcji wędzonego boczku. Ma jednak zastrzeżenia do formy przechowywania go już po wyjściu produktu z zakładu masarskiego.
- Nasi kontrolerzy stwierdzili, że część artykułów przechowywana była poza urządzeniami chłodniczymi - mówi Gabriela Górowska, kierownik Działu Higieny Żywności Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Nowym Sączu. - Nie były więc zabezpieczone przed szkodnikami. Widocznie na boczku usiadła mucha, złożyła tam jaja, z których w odpowiedniej temperaturze w ciągu niespełna 24 godzin wylęgły się larwy. Co istotne, obsługa rozpoznała klienta, który zgłosił nam ten przypadek i potwierdziła, że zarażoną partię boczku kupił właśnie w tym sklepie.
Sanepid twierdzi, że za ten błąd odpowiada nie tylko kierownik sklepu, ale i producent, ponieważ to do niego należy sieć placówek sprzedaży. Winien więc zadbać o to, by wszystkie były wyposażone we właściwą ilość urządzeń chłodniczych, a pracujący tam personel powinien wiedzieć, że wyrobów mięsnych nie należy przechowowywać w sposób umożliwiający ich zabrudzenie.
Właściel zakładu Zbigniew Szubryt ubolewa nad incydentem, który może popsuć renomę firmy dostarczającej na rynek popularne wędliny wysokiej jakości.
- W ciągu dwóch tygodni przeniesiemy sklep do wyremontowanych pomieszczeń w starym zakładzie w Biczycach - zapowiada Zbigniew Szubryt. - Pomieszczenia będą klimatyzowane, podobnie jak wszystkie nasze pozostałe placówki.
Sanepid wydał wczoraj decyzję nakazującą firmie przechowywanie środków spożywczych we właściwych warunkach. Zapowiedział też, że za jakiś czas powtórzy kontrolę, by się przekonać, czy zalecenia te zostały wdrożone w życie.
Paweł Szeliga
Wideo
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
Polecane oferty
Materiały promocyjne partnera