Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohatera nasycam swoimi fobiami

Rozmawiał Robert Migdał
Nowy kryminał Marka Krajewskiego nosi tytuł „Mock”
Nowy kryminał Marka Krajewskiego nosi tytuł „Mock” fot. Paweł Relikowski
Literatura. - Mock wyraża też moje przemyślenia - przyznaje MAREK KRAJEWSKI, autor kryminałów. Opowiada, jak i kiedy narodził się w jego głowie Eberhard Mock, zdradza także m.in., że Mock pojawi się w jego kolejnej książce, do pisania której zasiada w połowie grudnia

- Kiedy w Pana głowie urodził się Eberhard Mock?

- Pamiętam to bardzo dobrze. To był lipiec 1992 roku. Pracowałem wówczas w Ossolineum, w dziale starych druków. Pewnego dnia dostałem zlecenie od mojego szefa, żebym uporządkował pewne książki, które były w magazynie. Wykonałem te obowiązki dość szybko i nie miałem co robić. Siedziałem więc i przeglądałem książki, które wpadały mi w ręce: rozmaite to były pozycje, głównie o charakterze religijno-spirytystycznym. Jakieś dzieło o duchach, jakiś traktat łaciński o demonach - czytałem to, przeglądałem. I nagle przyszła mi do głowy taka myśl: A może by napisać książkę, której akcja rozgrywa się w przedwojennym Wrocławiu i która byłaby horrorem?.

- Dlaczego miejscem akcji miał być Breslau i czemu horror?

- Historia Wrocławia interesowała mnie od dziecka. A dlaczego horror? Bo też uwielbiałem go od dziecka. W związku z tym pomyślałem sobie, żeby napisać książkę, która będzie horrorem historycznym. To nie miał być wcale kryminał. I tego samego dnia wymyśliłem w ciągu pięciu godzin fabułę książki pod tytułem „Śmierć w Breslau” - byłem wtedy jeszcze młody, bystry i potrafiłem to szybko robić (uśmiech). Teraz zajmuje mi to więcej czasu - fabułę wymyślam przez miesiąc.

- Pojawił się Eberhard Mock.

- Już wiedziałem, jak wyglądał, kim był.

- Zlepił go Pan z różnych wizerunków, osobowości, wad i zalet swoich przyjaciół, znajomych? Wziął Pan trochę z siebie?

- Jeśli chodzi o jego zewnętrze, o jego aparycję, to od początku Mock miał wygląd znakomitego polskiego aktora - Janusza Gajosa.

- Dlaczego akurat Gajos?

- Bo tego aktora uwielbiałem, role przez niego grane należały do moich ulubionych. I dlatego Eberhard Mock jest tak właśnie w moich książkach przedstawiony - jako mężczyzna średniego wzrostu, dość mocno zbudowany, o gęstych, czarnych, falujących włosach. Zewnętrze - Janusz Gajos. Jego cechy wewnętrzne to były cechy różnych bohaterów literackich i filmowych - głównie francuskich „filmów noire” z lat 70. Mam tu na myśli głównie dzieła Jean’a Pierre’a Melville’a, takie jak „W kręgu zła”, „Samuraj”, „Glina”. W tych filmach występował często mój ulubiony aktor Alain Delon i tam często policjanci przekraczali granicę pomiędzy prawem a bezprawiem. I nadałem Mockowi szereg cech tych policjantów. Dużo też Mock ma wspólnego ze mną.

- Czyli...

- Jako rzemieślnik w pisaniu, a nie artysta pisarz, nie jestem w stanie pominąć własnej osoby i ta cząstka mnie jest w Mocku silna. Pisząc, nie jestem w stanie pominąć własnych niepokojów, fobii, przemyśleń. I tym nasyciłem swojego bohatera. Wiele jego zachowań to są zachowania moje. Na przykład, kiedy jestem zdenerwowany, cytuję łacińskich i greckich klasyków. Przypominam sobie początek „Anabazy” Ksenofonta albo fragment „Uczty” Platona. W oryginale. Tak się też zachowuje Mock. To bardzo ważna wspólna cecha, bo ja jestem filologiem klasycznym i Mock również - nieskończonym wprawdzie - i wielkim miłośnikiem starożytności.

- A inne cechy?

- Pedanteria. Jestem człowiekiem bardzo pedantycznym. Nigdy się nie spóźniam. Mock też jest bardzo punktualny. Na biurku mam wszystko poukładane, wszystko jest równiuteńko, w rządku, ma swoje miejsce. Muszę mieć na miejscu pracy idealny porządek, żeby skupić myśli tylko na pisaniu.

- I Eberhard, i Pan jesteście też zawsze pedantycznie, elegancko ubrani.

- Tak rzeczywiście jest: marynarka, koszula, krawat - lubię styl klasyczny, lubię chodzić w garniturach, a moją grozę budzą brudne buty. Zimą noszę kapelusz. To są cechy wspólne - moje i Mocka.

- No i zamiłowanie do dobrej kuchni. Kiedy czytam Pana książki, to ślinianki nie nadążają z produkcją, gdy opisuje Pan jedzenie, jakim się raczył Eberhard.

- Jestem smakoszem i uwielbiam mnóstwo potraw. A te, które uwielbiam szczególnie, są najczęściej niezdrowe. Na przykład golonka, boczek, żeberka… Gdyby nie to, że trzy razy w tygodniu biegam po 10 kilometrów, to myślę, że musiałbym zmienić rozmiar moich ubrań.

- A do tego kufel dobrego, zimnego piwa?

- Nie, bo nie piję alkoholu. W ogóle.

- Pan biega, a Mock nie jest jakoś specjalnie zwolennikiem ruchu.

- Sport nie jest jego mocną stroną, ale to jakiś znak tamtych czasów. Pod koniec XIX wieku i na początku XX bardzo często mężczyźni, którzy byli bardzo ponętni dla kobiet, byli ludźmi przy kości. Mężczyzna, który nie jest chudzielcem gwarantował przyszłej żonie pewien dostatek, w którym on sam żyje. Był taką chodzącą wizytówką tego dostatku. Do niedawna, do czasów rewolucji kulturalnej w Chinach, mężczyzna przyjmujący rozmiary buddy, był obiektem westchnień ogromnej liczby kobiet. I mój bohater jako starszy już człowiek, nie żałował sobie darów natury; i potraw, i płynów, które niespecjalnie przyczyniają się do szczupłej sylwetki. Jednak młody Mock - w mojej najnowszej powieści - jest człowiekiem szczupłym, pełnym sił.

- A samo imię i nazwisko - Eberhard Mock. Skąd pomysł, żeby tak właśnie nazwać bohatera powieści?

- Wymyśliłem go, ale samo nazwisko „Mock” istnieje. Ba, mieszkał w Breslau mężczyzna o takim nazwisku. Znalazłem go kiedyś we wrocławskiej księdze adresowej z lat 30. XX wieku. Imię było inne - Heinrich chyba. Spodobało mi się nazwisko - krótkie, jednosylabowe. Natomiast imię Eberhard ma trzy sylaby i to razem tworzy taki dobry zestrój dźwiękowy - Eberhard Mock. Przy wypowiadaniu na końcu pada akcent na jednosylabowiec.

- Pana fani są przeszczęśliwi, że Eberhard wraca w najnowszej książce.

- Też się cieszę, że mogłem powrócić z Mockiem - wielu czytelników tego pragnęło. Zwłaszcza czytelniczek, które pisały do mnie maile o treści: „Ebi, wróć!”. Nie mogłem więc, jako człowiek odpowiedzialny, jako pisarz, który planuje swoją karierę, nie uwzględniać tych głosów. Natomiast główny powód powrotu Eberharda był taki, że sam zatęskniłem za tym moim bohaterem.

- I powstał „Mock”. Mamy rok 1913. Eberhard jest na początku kariery w policji.

- Oto mamy do czynienia z pewną dziwną, niewyjaśnioną zagadką. W Hali Stulecia znajdujemy ciała czterech młodych chłopców, gimnazjalistów. A pod kopułą Hali, jak jakiś ponury anioł, wisi mężczyzna z piórami przyczepionymi do ramion. Wrocławska ulica nazywa go „Ikarem”. Kim jest „Ikar”? Kim są ci chłopcy? Czy to jest mord rytualny? Mock zaczyna prowadzić śledztwo. Szuka powiązań masońskich, trafia na dziwne, nieokreślone tropy. Jest ponura tajemnica. I budynek Hali, który odgrywa ważną rolę, budynek, który sam w sobie niesie wiele tajemnic. I mój bohater, początkujący, trzydziestoletni, jeszcze niezepsuty, dopiero ocierający się o zło, Eberhard Mock, który prowadzi śledztwo we Wrocławiu, tuż przed otwarciem Hali Stulecia. Mamy w książce prawdziwe historie takie, jak wystawienie słynnego spektaklu autorstwa Gerharta Hauptmanna, mamy trochę dramatu politycznego, są i tajne służby Cesarstwa Niemieckiego, pojawiają się różne podejrzenia. A to rzucane na Żydów, a to na masonerię. Poznajemy Mocka, jak zaczynał, jak w ogóle się zainteresował sprawami kryminalnymi, bo, jak wiadomo, wcześniej pracował w obyczajówce. Tu ujawnia cały swój przyszły talent śledczego kryminalnego.

- W książce pojawiają się też narodowcy, nasilające się nacjonalizmy. Jest rok 1913. Sto lat później wspomina Pan o tym, by pokazać, że pewne zagrożenia są ponadczasowe?

- Nie. Mój cel jest jeden: dostarczyć czytelnikowi godziwej rozrywki. Nikogo nie edukować, nie nawiązywać do współczesności. Nie chciałbym, żeby moje powieści były przypisywane do jakiejś debaty politycznej. Jestem zwykłym rzemieślnikiem literackim, autorem kryminałów - do tego chciałbym się ograniczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski