Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie i zdrajcy podziemia

Aleksander Gąciarz
Tadeusz M. Płużański (z prawej) i historyk Stanisław Piwowarski
Tadeusz M. Płużański (z prawej) i historyk Stanisław Piwowarski Aleksander Gąciarz
Historia. W szeregach Armii Krajowej walczyło wiele pięknych postaci, ale byli i tacy, którzy po wojnie przeszli na stronę komunistów

We wtorek gościł w Miechowie Tadeusz M. Płużański, dziennikarz, publicysta, autor książek poświęconych komunistycznym oprawcom, odpowiedzialnych za prześladowania i śmierć wielu Żołnierzy Wyklętych. Jednym z nich był jego ojciec, urodzony w Miechowie profesor Tadeusz Płużański. A jednym z oprawców, również związany z regionem miechowskim Jan Hryckowian.

Długa droga miechowianina
- Jestem w Miechowie pierwszy raz, choć powinienem być wcześniej ze względu na to, że tutaj urodził się mój ojciec. Niestety, o tym okresie jego życia nie wiem zbyt wiele. Ojciec przebywał tu chyba krótko, bo dzieciństwo i młodość spędził w Wilnie.

Potem trafił do Warszawy, a najbardziej interesowały mnie oczywiście jego losy wojenne i powojenne - przyznaje publicysta.
Tadeusz Płużański w czasie Kampanii Wrześniowej został ranny w bitwie pod Janowem Lubelskim. Potem zaangażował się w działalność konspiracyjną, był członkiem Tajnej Armii Polskiej.

Aresztowany przez gestapo pod koniec 1940 roku, do końca wojny przebywał w obozie Stuthoff.

Po zakończeniu II wojny światowej pełnił rolę łącznika rotmistrza Witolda Pileckiego. Ten ostatni zasłynął jako osoba, która świadomie dała się zamknąć w obozie Auschwitz, by informacje o tym, co się tam dzieje, przekazać swoim przełożonym z AK.
W 1947 roku Pilecki i grupa jego współpracowników zostali aresztowani przez Urząd Bezpieczeństwa. W pokazowym procesie trzy osoby (Pilecki, Płużański i Maria Szelągowska) zostały skazane na karę śmierci, przy czym Płużańskiemu i Szelągowskiej zamieniono je później na kary dożywotniego więzienia. Wyrok na Pileckim wykonano.

- Jednym z najbardziej dramatycznych momentów w życiu mojego ojca okazała się śmierć rotmistrza Pileckiego. Był to dramat żołnierza, któremu zamordowano dowódcę. Ogromnie to przeżył, ale nie tylko on. Maria Szelągowska, która była łączniczką Pileckiego, do końca życia zmagała się z depresją, która nie pozwoliła jej podjąć normalnej pracy. Pilecki był nie tylko ich dowódcą, ale też przyjacielem, człowiekiem, który potrafił słuchać i dyskutować - mówi Tadeusz M. Płużański.

Jego ojciec spędził 8 lat w więzieniu we Wronkach i w 1956 roku wyszedł na wolność na podstawie amnestii dla więźniów politycznych. Syn wyznaje dzisiaj, że losy ojca stały się początkiem dla historycznych poszukiwań jego samego. Najpierw chciał się dowiedzieć, kto stał za prześladowaniami Tadeusza Płużańskiego, za jego skazaniem.

Potem rozszerzył zainteresowanie na innych przedstawicieli morderczego aparatu, na który składali się pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa, Informacji Wojskowej, stalinowscy sędziowie, prokuratorzy. Efekty jego dociekań można poznać z lektury książek "Bestie. Mordercy Polaków" i "Bestie 2".

Córka długo nic nie wiedziała
Przewodniczącym składu sędziowskiego, który skazał rotmistrza Pileckiego i jego towarzyszy był Jan Hryckowian. On też w swoim życiorysie posiada miechowski wątek. W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej, który współtworzył oddziały partyzanckie m. in. na miechowszczyźnie. Po wojnie jednak zdradził swoich dawnych towarzyszy i przeszedł na stronę bezpieki, stając się jednym z najkrwawszych sędziów czasów stalinizmu.

Jan Hryckowian orzekał m.in. w procesach oficerów AK i WiN, w których zapadły wyroki długoletniego więzienia. W marcu 1947 został szefem Wojskowego Sądu Rejonowego nr 1 w Warszawie. Wydał wtedy co najmniej 16 wyroków śmierci. Nigdy nie został osądzony za swoje zbrodnie.

Tadeusz M. Płużański wspomina, że podczas pracy nad jedną ze swoich książek odwiedził przybraną córkę Jana Hryckowiana - Barbarę Wierzbicką (była córką żony Hryckowiana z pierwszego małżeństwa). O ile jednak matka znała przeszłość swojego męża, córka bardzo długo nie była świadoma, jaką rolę w początkowym okresie PRL pełnił jej ojczym.

- Gdy się o tym dowiedziała, przeżyła szok. Przez tyle lat mieszkała z mordercą. Gdy do niej zapukałem i otworzyła mi drzwi, zbladła. To była jedna z najtrudniejszych rozmów dla mnie. Jako człowiek jej współczuję, ale ujawnienie prawdy o takich ludziach jak Hryckowian uważam za swój obowiązek - mówi Tadeusz M. Płużański.

Kaci leżą na kościach swoich ofiar
Rotmistrz W. Pilecki i inni Żołnierze Wyklęci zostali pochowani na tzw. Łączce, części Wojskowego Cmentarza na Powązkach, gdzie grzebano ofiary UB. Tadeusz M. Płużański stoi na czele Fundacji Łączka, której celem jest doprowadzenie do ekshumacji i identyfikacji pomordowanych oraz budowy w tym miejscu Panteonu Narodowego. Nie ukrywa, że prace posuwają się wolno.

- Na miejscu, gdzie pochowano Żółnierzy Wyklętych, powstały potem nowe groby. Zdarza się, że są w nich pochwane osoby odpowiedzialne za śmierć AK-owców. Można powiedzieć, że kaci leżą na kościach swoich ofiar - przekonuje Płużański.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski