Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bohaterowie zostawieni na pastwę losu

Dawid Golik
Polskie jednostki pancerne w Szkocji
Polskie jednostki pancerne w Szkocji fot. Zbiory IPN
1945 * Pod koniec wojny polskie siły zbrojne liczyły 250 tys. żołnierzy * Po kapitulacji Niemiec stały się poważnym problemem dla aliantów * Ostatecznie zostały pozostawione same sobie

W listopadzie 1946 r. w szkockim Duns ukazało się czwarte wydanie popularnych wśród polskiego uchodźstwa rozmówek angielskich noszących tytuł „Mój Sekretarz (My English Secretary)”. Książeczka ta zawierała 3,5 tys. potocznych rozmów i powiedzeń, a także gotowe wzory listów, telegramów i tzw. powinszowań. Pierwszą część rozmówek, tę najbardziej ogólną, związaną ze spotkaniami towarzyskimi, otwierało zdanie: „Tak, jestem Polakiem. Żołnierzem. Uchodźcą (Yes, I am a Pole. A soldier. A displaced person)”. Jego wydźwięk tak wtedy, jak i teraz jest nadal bardzo mocny. Zawiera się w nim bowiem cały tragizm losów polskich żołnierzy-tułaczy, których wojna rzuciła do Wielkiej Brytanii.

Tak wiele tak nielicznym
Po przegranej wojnie 1939 r. setki tysięcy Polaków znalazły się poza granicami II Rzeczypospolitej. Znaczną część z nich stanowili żołnierze Wojska Polskiego, którzy uniknąwszy niewoli niemieckiej i sowieckiej, przez Rumunię i Węgry przedostawali się do Francji. Liczono, że u boku tego najważniejszego z perspektywy Polaków sojusznika uda się w szybkim czasie odbudować armię i ramię w ramię z Francuzami ruszyć na Niemców.

Na przełomie 1939 i 1940 r. powstały pierwsze polskie jednostki, a wiosną 1940 r. naczelny wódz gen. Władysław Sikorski dysponował już znacznymi siłami wojsk lądowych, marynarki i lotnictwa liczącymi ok. 85 tys. żołnierzy. Po kilku miesiącach okazało się jednak, że Francja stanowi jedynie „przystanek” na wojennym szlaku Polaków. Błyskawiczne zwycięstwo wojsk III Rzeszy w maju i czerwcu 1940 r. przekreśliło nadzieje na szybki koniec wojny, sprawiło też, że przystąpiono do kolejnej ewakuacji – tym razem na drugą stronę kanału La Manche.

Walki we Francji znacznie uszczupliły szeregi polskiego wojska na obczyźnie. Do Anglii dotarła zaledwie jedna trzecia żołnierzy, którzy utworzyli tam trzon późniejszych Polskich Sił Zbrojnych. Brytyjczycy witali Polaków z otwartymi ramionami, zwłaszcza że wisiała nad nimi groźba inwazji niemieckiej. Z tej perspektywy szczególnie ważne były siły powietrzne oraz marynarka.

Mimo że Polacy nie dysponowali w zasadzie własnymi samolotami i mieli ograniczoną jedynie do kilku okrętów flotę, stanowili niezbędny rezerwuar kadr w kluczowym dla Brytyjczyków okresie walk. Jeden z angielskich pilotów powiedział o Polakach: „Zastanawiam się, czy ludzkość zdaje sobie sprawę, jak wiele im zawdzięczamy. Walczyli za angielską ziemię z zapamiętaniem, ujętym w karby umiejętności popartych niezłomną odwagą, tak wielką, jakby walczyli o własny kraj”. Do historii przeszły też słowa brytyjskiego premiera Winstona Churchilla wygłoszone podczas przemówienia w Izbie Gmin w sierpniu 1940 r., kiedy o pilotach (w tym także Polakach) walczących w bitwie o Anglię powiedział: „Nigdy w dziejach konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”.

Z każdym kolejnym rokiem Polskie Siły Zbrojne rozbudowywano, a ich żołnierze walczyli u boku Brytyjczyków na każdym niemal froncie wojny w Europie i Afryce, wsławiając się m.in. w walkach pod Tobrukiem, Falaise czy Monte Cassino. W szczytowym momencie polskie jednostki liczyły ok. 250 tys. żołnierzy. Tak duży wzrost szeregów nastąpił m.in. w związku z wyjściem z ZSRS Armii Andersa, która stała się częścią PSZ. Wielu nowych żołnierzy rekrutowano także spośród Polaków przymusowo wcielonych do Wehrmachtu, którzy dostali się do niewoli lub zdezerterowali podczas walk.

Po kapitulacji Niemiec w maju 1945 r. hołubione i wielokrotnie wyróżniane polskie jednostki stały się jednak dla zachodnich aliantów wyraźnym problemem. Podział powojennej Europy, dokonany na mocy ustaleń konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, oddawał bowiem okrojoną o tereny wschodnie Polskę pod władanie Związku Sowieckiego. Rząd Polski na uchodźstwie nie mógł zaakceptować takiego stanu rzeczy, wyraźnie rozgoryczeni taką sytuacją byli także żołnierze PSZ, którzy walczyli przecież o to, żeby Polska po wojnie była państwem w pełni wolnym i niepodległym.

Zbędni bohaterowie
Kiedy w lipcu 1945 r. mocarstwa zachodnie uznały utworzony przez komunistów Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, los PSZ wydawał się przesądzony. Politycy emigracyjni oraz oficerowie starali się jednak ze wszystkich sił, by jak najdłużej utrzymać kontrolę nad wojskiem i nie dopuścić do jego demobilizacji. Mimo to Brytyjczycy likwidowali polskie oddziały. Powstał też Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który miał ułatwić zdobycie żołnierzom cywilnych zawodów.
Trudne chwile czekały nie tylko zwykłych żołnierzy, ale też oficerów i dowódców PSZ. Doskonałym tego przykładem są losy gen. Stanisława Maczka – bohatera wojennego i dowódcy polskiej 1. Dywizji Pancernej. Maczek rozpoczął swój szlak bojowy już we wrześniu 1939 r. jako pułkownik dowodzący 10. Brygadą Kawalerii. Po zaciętych walkach z Niemcami, toczonych od Jordanowa w Małopolsce aż po przedmieścia Lwowa, przedostał się wraz ze swoimi żołnierzami przez Rumunię do Francji. Tam ponownie stanął na czele polskich oddziałów pancernych, opóźniając wraz z nimi marsz Niemców w Szampanii. Za tę kampanię został odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Na skutek klęski Francji Stanisław Maczek zmuszony został do ucieczki na Wyspy Brytyjskie. W 1942 r. powstała na terenie Szkocji dowodzona przez niego 1. Dywizja Pancerna, którą po lądowaniu aliantów w Normandii wykorzystano w walkach we Francji, Belgii i Holandii. Szlak bojowy jednostka zakończyła, zdobywając bazę marynarki w Wilhelmshaven. Następnie około 120 kilometrów na południowy zachód od tego miasta polscy żołnierze utworzyli w Haren polską enklawę, w której pod ochroną dywizji zamieszkało 5 tys. Polaków – dawnych więźniów, jeńców i robotników przymusowych. Owa polska strefa okupacyjna funkcjonowała do 1948 r. pod nazwą Maczków.

Niedługo po tym gen. Maczek wysłany został do Szkocji, gdzie objął 1. Korpus Polski, a następnie został dowódcą Polskich Sił Zbrojnych w Wielkiej Brytanii. W 1947 został zdemobilizowany i z dnia na dzień stał się 55-letnim bezrobotnym. Ze względu na wcześniejsze zasługi przyznano mu skromną emeryturę, która jednak nie wystarczała na życie. Musiał więc podjąć zwykłą pracę zarobkową, początkowo jako sprzedawca, a następnie jako barman w restauracjach w Edynburgu. Nigdy nie powrócił do Polski. Zmarł na obczyźnie 11 grudnia 1994 r.

Nie tylko jego spotkał taki los. Inny bohater II wojny światowej, dowódca 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Stanisław Sosabowski, zmuszony został do końca życia pracować fizycznie jako magazynier w fabrykach silników i telewizorów. Także inni doskonali żołnierze, o wyczynach których donosiły polskie i brytyjskie gazety, musieli walczyć o swój byt. Wielu rozjechało się po całym świecie, tam gdzie spodziewano się uzyskać pracę, nie musząc rywalizować z tysiącami zdemobilizowanych żołnierzy brytyjskich z Anglii czy Szkocji. W ten sposób zarówno oficerowie, jak i szeregowi żołnierze wyjeżdżali do USA, Kanady, Australii, Ameryki Południowej lub też kolonii brytyjskich w Afryce, gdzie pracowali jako mechanicy, ślusarze, górnicy. Tylko ci najbardziej przedsiębiorczy i znający język mogli liczyć na w miarę godne wynagrodzenie.

Daleko od ojczyzny
Pewną alternatywą dla przymusowej emigracji był powrót do rządzonego przez komunistów kraju. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich. Władze w Polsce pozbawiły w 1946 r. polskiego obywatelstwa 76 oficerów PSZ. Byli wśród nich m.in. generałowie Anders, Kopański i Maczek. Także inni żołnierze traktowani byli podejrzliwie i mimo umożliwienia im przyjazdu do Polski od początku bacznie się im przyglądano.

Część z nich trafiła następnie przed sądy i skazywana była w pokazowych procesach, inni rozpracowywani byli przez bezpiekę jako dawni „andersowcy”. Wątpliwości wyjeżdżających oddaje pojawiające się w rozmówkach polsko-angielskich zdanie: „Naturalnie, że chcę wrócić do Polski. Dlaczego nie mogę? Po pierwsze, dlatego że w gruncie rzeczy tam wcale mnie nie chcą (Of course, I want to go home. Why can’t I? In the first place because they don’t really want me)”.

Żołnierze PSZ skazani zostali na tragiczny los. Walcząc o wolność Polski, broniąc niepodległości innych krajów, nie pasowali po wojnie do ram określonych przez nowy ład polityczny. Obywatele drugiej kategorii na Zachodzie, „wrogowie ludu” w Polsce, musieli już w latach pokoju stoczyć kolejną walkę – tym razem o pracę i godne życie swych dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski