Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bój o kasę w klubie

Robert Szkutnik
Były Klub pod Basztą został wewnątrz wyremontowany przez entuzjastów "nowego w kulturze" ze stowarzyszenia ASTeK i działał rok. - Dziś zamknięty jest na głucho - mówi radny Krzysztof Kubień
Były Klub pod Basztą został wewnątrz wyremontowany przez entuzjastów "nowego w kulturze" ze stowarzyszenia ASTeK i działał rok. - Dziś zamknięty jest na głucho - mówi radny Krzysztof Kubień Robert Szkutnik
Andrychów. Radni zajmują się kasą fiskalną z Klubu pod Basztą. Nurtują ich kwestie: była czy nie było jej i po co była? Mieszkańcy pukają się w głowę i pytają, czy w gminie naprawdę nie ma ważniejszych spraw?

Tego, co dzieje się w Andrychowie, nie wymyśliliby nawet komicy spod znaku Monty Pythona. Radni miasta na ostatnim posiedzeniu komisji rewizyjnej zajęli się sprawą kasy fiskalnej z nieistniejącego już Klubu pod Basztą. Dwie godziny przekrzykiwali się swoimi racjami.

Co prawda zgodzili się już, że kasa w klubie była, ale nadal nie dowiedli, czy była tam legalnie. Czy można było za jej pomocą rejestrować sprzedaż artykułów spożywczych czy tylko biletów? A może była tam w ogóle nielegalnie? Tematowi kasy fiskalnej poświęcono dwie godziny. W tym tygodniu zbierze się w tej sprawie kolejna komisja.

Kasa była czy jej nie było?
Temat kasy fiskalnej wypłynął w lecie, gdy burmistrz Tomasz Żak w wywiadzie dla lokalnej prasy tłumaczył, dlaczego zaczął w Centrum Kultury i Wypoczynku (CKiW) zwalniać ludzi. Stwierdził, że w podległym mu klubie "gdzie prowadzono działalność gastronomiczną, która nie była nigdzie zgłoszono, nie było kasy fiskalnej". Rozwodził się też nad tym, kto miał kupować tam towary, gdzie były ewidencjonowane i gdzie jest marża. Sugerował przy tym nieprawidłowości.

To ubodło pracowników instytucji. - Kasa fiskalna tam była, mam zdjęcia, są świadkowie, że towary na niej były nabijane i wszystko było prowadzone legalnie - mówi Jerzy Górka, były szef klubu, który skierował na burmistrza skargę do rady miasta za wspomniane słowa. Twierdzi, że burmistrz kłamie.

Radny Krzysztof Kubień, który stanął w obronie czci pracowników podczas obrad komisji rewizyjnej, mówił: - Sam tam batoniki i napoje kupowałem.

- Ba, ale czy sanepid o tym wiedział? - zatroskał się któryś radny. Jak się szybko okazało, w urzędzie miasta jest dokument sanepidu, w którym napisano, że nie dokonano zgłoszenia pomieszczeń klubu, czyli - jak dedukują niektórzy radni - kasa była nielegalna i nie można było na niej dokumentować sprzedaży towarów. Sęk w tym, że klub i kasa podlegała dyrekcji CKiW, a ono z kolei burmistrzowi. Więc pozostaje kwestia, kto nie dopełnił obowiązków.

Podczas głosowania komisji wśród radnych był remis, tak więc nie zdecydowano, czy skargę Górki uznać za zasadną. Wobec czego przewodniczący komisji znalazł wyjście z sytuacji i zdecydował, aby zapytać o kasę skar-bówkę: jaka działalność była prowadzona oraz do jakiej rejestracji przychodów była przeznaczona kasa.

Co ciekawe, sprawa kasy wypłynęła w momencie, kiedy byłego szefa Baszty, a zarazem szefa Solidarności zakładowej w CKiW Jerzego Górkę zwolniono z pracy, a który dociekliwie dopytywał się o to, czy szefować instytucji może Aneta W., osoba z prokuratorskimi zarzutami.

Baszta nie ma szczęścia
Po zwolnieniu Górki w lutym 2012 r. z szefowania Klubowi pod Basztą, powierzono klub Andrychowskiemu Stowarzyszeniu Twórców Kultury ASTeK, które powstało w 2010 r., w dużej mierze w oparciu o krytykę CKiW. Radni uwierzyli w zapewnienia, że przyszłość placówki to klubokawiarnia, a samorząd dostanie z jej działalności czynsz i oddali "astekom" klub mieszczący się w pałacu Bobrowskich.

Po początkowych sukcesach, zorganizowaniu kilku koncertów, klub zamknął swe podwoje. Czasem tylko z pomieszczeń korzystało CKiW w czasie wielkich miejskich imprez.

Klubu nie uratowała nawet sprzedaż alkoholu (czego poprzednia ekipa nie robiła). Dziś ASTeK zalega z czynszem za kilka miesięcy. Brakowało też na wodę, ogrzewanie i energię elektryczną.

Z szefami stowarzyszenia nie można się skontaktować, bo nawet telefon podawany na stronie magistratu jest telefonem do osoby, która już w stowarzyszeniu nie działa. Utrzymanie Baszty kosztowało rocznie budżet miasta, po odliczeniu dochodów, 100 tys. zł

- Teraz sprawa Klubu pod Basztą i kasy fiskalnej stała się narzędziem polityki i walki z byłymi pracownikami, którzy walczą o swoje racje - mówi Stanisław Zaremba, jeden z mieszkańców Andrychowa.
Mieszkańcy miasta w większości pukają się w głowy i pytają, co radni jeszcze wymyślą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski