Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boje o graniczne boje dla strefy ciszy w Rożnowie

Wojciech Chmura
Po całym jeziorze mogą się poruszać jedynie motorówki ratowników WOPR i policji. Na zdjęciu jedna z nich obok Małpiej Wyspy
Po całym jeziorze mogą się poruszać jedynie motorówki ratowników WOPR i policji. Na zdjęciu jedna z nich obok Małpiej Wyspy Jerzy Cebula
Gródek nad Dunajcem. Usunięcie przed końcem sezonu motorowodnego boi rozgraniczających głośną i cichą strefę Jeziora Rożnowskiego wywołało emocje. Podobno konieczny był ich remont, ale wrócą dopiero za rok

Na kilka tygodni przed terminem z Jeziora Rożnowskiego zniknęły boje wyznaczające granicę między strefą ciszy a obszarem, na którym można pływać motorówkami i skuterami wodnymi. Zespół Elektrowni Rożnów wyjaśnia usunięcie boi koniecznością naprawy i konserwacji. Dla policji brak wyraźnej granicy stref skutkuje uganianiem się za intruzami w motorówkach, którzy uznali, że całe jezioro teraz należy do nich.

Rajmund Jarosz, zamieszkały nad Jeziorem Rożnowskim od kilkudziesięciu lat, przecierał oczy ze zdumienia, kiedy zauważył ze swojego domu, jak pracownicy elektrowni wodnej w Rożnowie (administrującej jeziorem) wyciągali z wody graniczne boje.

Zaalarmował nas w dramatycznym tonie o otwarciu drogi na całe jezioro pojazdom motorowym. Doszukuje się w tym zmowy lobby spalinowego.

- Sezon ciągle trwa i ruch na wodzie jest jeszcze spory. Zwykle boje odgradzające strefy głośną i cichą usuwano dużo później - uzasadnia swoje podenerwowanie pan Jarosz. - A ci zabrali je akurat wtedy, gdy zrobiła się pogoda i nawet byli amatorzy kąpieli. A wiadomo, że osoba prowadząca motorówkę pędzącą 60 km na godzinę może nie zauważyć pływającego człowieka.

Przy okazji zdradza, że nie przepada za takim wodnym sprzętem. Lubi przyrodę, a przede wszystkim spokój i ciszę nad jeziorem. I dlatego właśnie tam spędza czas.

Jego zdaniem, usunięcie boi było działaniem nieodpowiedzialnym ze strony elektrowni i tylko ośmieliło szarżujących po wodzie właścicieli skuterów i łodzi motorowych. - To silne lobby, którego wpływ na to, co dzieje się na jeziorze, może być ogromny - zauważa Rajmund Jarosz.

Poinformował nas, że kontaktował się w tej sprawie z policją w Bartkowej, która - podobnie jak on - jest zaskoczona likwidacją widocznej granicy na wodzie. Zgodnie z przepisami podział Jeziora Rożnowskiego na strefy cichą i głośną leży w kompetencji Rady Powiatu Nowosądeckiego. Podjęła ona taką uchwałę w 2006 roku.

Granica palcem na wodzie
- Sprawę roztrząsano na komisji, ale przypominam sobie, że przed głosowaniem projekt uchwały był uzasadniany koniecznością uchronienia przed hałasem motorówek najwartościowszych przyrodniczo terenów jeziora (łącznie z Małpią Wyspą) i części rekreacyjnej w Gródku nad Dunajcem, Bartkowej i Rożnowie - mówi radny powiatowy z Podegrodzia Zenon Szewczyk. Uchwała, łącznie z przyjętym wtedy podziałem jeziora, obowiązuje do dziś.

W Bartkowej ma swój sezonowy posterunek policja wodna.

- Kolega zauważył w poprzedni piątek pracowników elektrowni usuwających boje i był bardzo zdziwiony - powiedział nam sierżant sztabowy Marcin Juźwik z tego posterunku. Jak stwierdził, policjanci mają w głowie przebieg granicy wytyczonej bojami. Wyznaczona została na jednym brzegu od przysiółka Koszarka tuż przed wjazdem do Gródka nad Dunajcem w stronę Tęgoborzy.

- Nic się nie zmieniło od lat i wielu właścicieli motorówek doskonale o tym wie - podkreśla Marcin Juźwik. - Są jednak tacy, którzy uważają, że jak boi nie ma, to hulaj dusza. Z nimi mamy najwięcej kłopotów, bo każdemu zatrzymanemu na wodzie musimy wyjaśniać, o co chodzi i kazać zawrócić na teren, gdzie może się bez przeszkód poruszać.

Wzięli boje do remontu
Zamieszanie z bojami wytłumaczył nam Sebastian Krupczyński, kierownik działu administracyjnego Zespołu Elektrowni Rożnów.

- Nie ukrywam, że boje zostały wyłowione na moje polecenie. To nie żadne widzimisię, taka właśnie była konieczność - przekonuje Sebastian Krupczyński.

Według jego informacji, usunięto pięć boi, które tkwiły zakotwiczone 30-kilogramowymi obciążnikami w dnie jeziora. Trzy z pięciu przeciekały i nabrały wody. Reszta była na tyle uszkodzona, że trzeba je było szybko wyciągać.

- Usunęliśmy te boje zaledwie o kilka tygodni wcześniej - przekonuje szef administracyjny elektrowni w Rożnowie. - Nie spełniały już swojego zadania. Musimy je teraz wyremontować, pomalować, okleić nalepkami informacyjnymi o strefach, które rozgraniczają i dopiero wtedy wrócą na swoje miejsce, ale już nie w tym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski