Boks. Łukasz Pławecki ocenia remis. To nieporozumienie [WYWIAD]

13 maja boksowałeś na Gali Babilon Boxing Show w Jaworznie, przy okazji debiutując w grupie Babilon Promotion. Zmierzyłeś się z nie byle kim, bo niepokonanym reprezentantem Włocławka, Krzysztofem Wojciechowskim. Sama walka była bardzo widowiskowa i kosztowała Cię sporo sił.
Był to bardzo dobry pojedynek, który mógł się podobać. Można go podsumować jako osiem rund dobrej bijatyki. Dla mnie ta walka była też takim rollercosterem. Najpierw mocniej zaatakowałem przeciwnika, trafiłem go, a następnie musiałem trochę zluzować i znów go trafiłem. Kosztowało mnie to dużo zdrowia i energii. Było sporo tzw. zrywów. Trafiałem, ale nie mogłem skończyć.

Ostatecznie ośmiorundowy pojedynek toczony w wadze półciężkiej (do 79,4 kg) dostarczył kibicom oraz komentatorom wielu emocji i zakończył się remisem (76-76, 75-77, 76-76). Jesteś zadowolony z tego werdyktu?
Wygrałem pięć rund, jedna była na remis, a dwie przegrałem… Dla mnie taki wynik jest nieporozumieniem. Werdykt jest jednak werdyktem i nie ma możliwości zmiany takiego orzeczenia. Co prawda złożyliśmy oficjalny protest do sędziów, czekamy na odpowiedź, ale mówiąc szczerze, to zapewne nie będzie czego komentować.

Skąd protest?
Było takie zdarzenie, że rywal wypluł „szczękę”, by zyskać trochę czasu. Po którymś razie mimo ostrzeżenia sędziego i groźby odjęcia mu punktu znów to zrobił. Ostatecznie punku mu jednak nie odjęto, a gdyby tak się stało, nie byłoby remisu…

Rywal był od Ciebie o osiem centymetrów wyższy i osiem lat młodszy. Czy taki stan rzeczy nie napawał Cię jakimś dodatkowym niepokojem?
To że był wyższy nie było dla mnie problemem, bo zawsze walczę z wyższymi od siebie. Nic nie zmieniałem zatem w swoich przygotowaniach do walki. Co do tego drugiego faktu to już powoli w ringu każdy robi się młodszy (śmiech). Mój przeciwnik był zdrowym chłopakiem nie „rozbitym” walkami. Ta młodość na pewno mu zatem w jakimś stopniu pomogła.

To już Twój drugi remis na zawodowym ringu bokserskim. Odczuwasz niedosyt?
Z jednej strony nie mam tej presji, że są same wygrane i człowiek musi obawiać się, by czegoś nie skopać. Nie mam może czystego konta, ale nie mam też przegranych. Liczę jednak na rewanż z Wojciechowskim. Jeśli zremisowana walka stała na dobrym poziomie to myślę, że rewanżowa też taka będzie. Być może uda się zorganizować taki pojedynek gdzieś końcem tego roku? Zobaczymy.

Po gali tradycyjnie przyszedł zapewne czas na urlop? Pytam, bo nie udało mi się do Ciebie dodzwonić.
(śmiech) Tym razem postawiłem na odpoczynek w domu, czyli nic oryginalnego. Trochę odchorowałem te osiem rund. Bądź co bądź było to około pół godziny spędzone w ringu. Przez kilka dni kiepsko się czułem. Na taki dłuższy urlop przyjdzie czas jesienią.

Jakie są najbliższe plany Łukasza Pławeckiego?
Teraz nadszedł czas na krótki okres roztrenowania, a następnie przyjdzie pora na treningi. We wrześniu jest szansa na pojedynek o mój pierwszy tytuł. Byłoby to dziesięć rund, ale jeszcze nie wiem dokładnie gdzie, kiedy i z kim. Czekam na szczegóły. Gdy już będę je znał na pewno pogadamy.

Sportowy24.pl w Małopolsce