Bolesna głupota

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Olimpiada w Vancouver zadała kłam tej teorii. Chociaż z drugiej strony może działa tu jakaś matematyczna reguła i klęska w sportach zimowych oznacza wyraźny postęp na drodze praw jednostki i rozwoju demokracji. Tak czy owak, mit padł. Podobnie z "Gazetą Wyborczą". Owszem, wydawało się, że kolumny polityczne, społeczne czy kulturalne służą określonej opcji, krzewieniu jedynych słusznych opinii, ale np. strony dotyczące przyrody są od tego wolne. A tu kolejny szok. Okazuje się, że sympatyczne artykuły Adama Wajraka były sponsorowane przez Ministerstwo Ochrony Środowiska i wychwalały jego prominentów. I po co im to było.

Ludowe porzekadło twierdzi, że głupota nie boli. Jednak zabija. Nawet taka brednia jak globalne ocieplenie. Argentyńska parka kretynów tak się przejęła wizją nadciągającego lądolodu, że popełniła samobójstwo, strzelając także do swych dzieci. Co ciekawe, siedmiomiesięczne niemowlę przeżyło. I ma całe życie do rozmyślania nad głupotą swych starych. Nie wiem, czy z myślą o takich ekstremalnych sytuacjach planuje się wprowadzić w Polsce prawo ułatwiające odbieranie dzieci rodzicom. Wystarczy, że w domu będzie głodno i chłodno, łaps za bachora i do sierocińca. To, że wychowanie dziecka w domu wypada taniej i że lepiej dać kasę jego starym, do łbów legislatorów nie wpadnie.

Najgorsze, co zauważa protestujące społeczeństwo, że głupie prawo korci do jego stosowania. Autentyczną przemoc można zwalczać za pomocą już istniejących przepisów. Prawo specjalne rodzić będzie pokusy i otwierać pole dla donosów sąsiedzkich i rodzinnych. Osobiście uważam, że państwo, które wystarczająco grzebie już w naszych kieszeniach i w naszych głowach, powinno trzymać swe łapy z dala od naszych dzieci. A jeśli je chce mieć na własność, to niech je sobie urodzi!