– Ten mecz wyglądał tak, jakby spotkały się zespoły z innych szczebli rozgrywkowych, to były dwa różne światy, dwie bajki. Można na wiele sposobów oceniać to, co się stało – westchnął Grzegorz Piekarski, obrońca Unii i zarazem jeden z jej bardziej doświadczonych zawodników. – Ciężko było się zmobilizować, widząc swoją bezradność. Wydaje mi się, że gwoździem do naszej trumny była utrata piątej bramki, gdy graliśmy w liczebnej przewadze.
Nieco inaczej wyprawę do Tychów postrzega sztab szkoleniowy oświęcimian. – Tyszanie byli od nas lepsi pod względem sportowym, więc w konfrontacji z nimi pewne braki można nadrobić wolą walki, ambicją i konsekwencją w realizacji założeń taktycznych – tłumaczy Ireneusz Jarosz, II trener Unii. – Nasze proste błędy GKS potrafił wykorzystać.
Pocieszające było jedynie to, że oświęcimianie mieli rekordową w tym sezonie liczbę sytuacji bramkowych podczas wizyt w Tychach. We wcześniejszych potyczkach mieli ich może trzy na całe spotkanie. Tym razem, w pierwszych 10 minutach, w sytuacjach bramkowych był remis 4:4. –_ Jednak na __tablicy był wynik 3:1 dla tyszan – _zwraca uwagę trener Jarosz, dając do zrozumienia, jaka była różnica dzieląca oba zespoły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?