Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba ekologiczna tyka w Krakowie. Wspólne śledztwo „Krakowskiej” i RMF Maxxx

Joanna Urbaniec
Nowohucki Pleszów: zielono, spokojnie, wędkarze łowią ryby, a obok pasą się kozy. Ludzie uprawiają marchewkę i rzepak. Wygląda sielankowo. Tyle że tuż obok, do stawów osadowych, spływają ścieki z huty Arcelor Mittal. A w ich składzie - cynk, rtęć, ołów i inne metale. To prawdziwa bomba ekologiczna.

Nieznośny fetor i rozlewająca się po spacerowym terenie maź, przypominająca olej - to zaniepokoiło okolicznych mieszkańców, którzy zgłosili się do nas z prośbą o pomoc. Twierdzą, że po deszczu cały ten szlam - zgromadzony w północno-wschodniej części Nowej Huty, na terenie około 180 hektarów - spływa do Wisły.

Urzędnicy odpowiedzialni za ochronę środowiska problemu za bardzo nie widzieli. Ale my, wspólnie z dziennikarzami RMF MAXXX, oddaliśmy zanieczyszczenia do badań.

Naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej i Uniwersytetu Jagiellońskiego potwierdzili, że znajdują się w nim wysokie stężenie metali ciężkich: ołowiu, cynku, kadmu i rtęci. A przecież na teren osadników - poprzemysłowych stawów osadowych - można dostać się bez problemu. Nie ma żadnych tablic informacyjnych, do kogo teren należy. Próżno też szukać ostrzeżeń, że to obszar niebezpieczny.

Wsi spokojna

- Nie ma tu żadnych zabezpieczeń. Mieszkamy tutaj, prowadzimy małe rolnictwo, hodujemy marchewki, rzepak czy cukinie, a niektórzy mają też szklarnie. Sąsiad ma kozy i konia, więc i nawet mleko jest. I obawiamy się o to wszystko z powodu tego, co widzimy w pobliżu - opowiada jeden z mieszkańców.

Naukowcy tym terenem zajęli się już w 2012 roku. Wtedy na Wydziale Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska AGH powstała praca naukowa o dość topornie brzmiącym temacie: Podatność magnetyczna gleb na obszarach Krakowa jako wskaźnik zanieczyszczenia.

Wniosek z nich jest już łatwiejszy do zrozumienia: w rejonie huty Arcelor Mittal występują rozległe anomalie. Podatność magnetyczna tutejszej gleby dziewięciokrotnie przewyższa otrzymaną średnią wartość podatności gleb Krakowa.

Według autorów, można wiązać to z zanieczyszczeniami pochodzącymi ze składowisk przemysłowych usytuowanych na południe od huty - w tym ze składowiska w Pleszowie. Czyli z tzw. hałdy pleszowskiej - powstałej z odpadów paleniskowych Elektrociepłowni Kraków oraz ze stawów osadowych ,,Kujawy”.

- Badaliśmy ten materiał odpadowy, składowany na tzw. osadniku. Rzeczywiście zawiera bardzo wysokie zawartości metali ciężkich, m.in. ołowiu, cynku, kadmu i rtęci - potwierdza dr Mariusz Czop z Akademii Górniczo-Hutniczej. - A to silnie toksyczne pierwiastki o udowodnionym szkodliwym oddziaływaniu na zdrowie człowieka. Stężenia tych substancji w badanym osadzie dochodzą do poziomu nawet kilku tysięcy ppm ( mg/kg suchej masy), czyli do dziesiątych części procenta. To bardzo wysoki poziom. Dla porównania: złoża tych metali, z których produkty pozyskuje się metodami górniczymi, zazwyczaj zawierają je w ilościach maksymalnie rzędu kilku procent - dodaje dr Czop.

Na terenie składowiska widoczne są miejsca, gdzie szlam wylewany jest bezpośrednio na tereny leśne. Liczne drzewa są nim pokryte do wysokości nawet kilkudziesięciu centymetrów.

Dr Czop zaznacza, że w okolicy składowiska często widział ludzi łowiących ryby. - Są tam również pola uprawne. Mając na uwadze intensywny proces wywiewania odpadów, działalność rolnicza nie powinna tam być prowadzona. Albo powin-na być dopuszczona tylko po wykonaniu dokładnych badań.Są dowody na to, że w całym otoczeniu kombinatu wystę-puje bardzo rozległa wyspa zwiększonego magnetyzmu gleb. To efekt wywiewania pyłów z tego zakładu - tłumaczy dr Czop.

Urzędnicy na luzie

Strategia Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2011-2020, przyjęta przez Sejmik Województwa Małopolskiego w 2011 roku, jest najważniejszym dokumentem samorządu województwa, określającym kierunki polityki rozwoju regionu.

Zadanie podstawowe: ochrona przed zanieczyszczeniem wód podziemnych, powierzchniowych oraz gleb w celu osiągnięcia dobrego stanu wód, poprzez szereg działań na rzecz poprawy ich jakości.

Jak poprawiać tę jakość? Strategia wskazuje na „ograniczanie zanieczyszczeń pochodzących ze źródeł punktowych (zrzuty ścieków komunalnych, przemysłowych, z hodowli, przetwórstwa i dzikich wysypisk) oraz zanieczyszczeń pochodzących ze źródeł rozproszonych (z terenów zurbanizowanych, przemysłowych i rolniczych)”.

To tyle urzędniczej nowomowy. Teraz smutna statystyka: od początku budowy kombinatu wyprowadzono z zakładu sześć milionów ton odpadów. Sześć. Milionów. Ton.

I Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, i Departament Środowiska Urzędu Marszałkowskiego zgodnie twierdzą, że otrzymują roczne raporty od kombinatu. I że w wynikach badań, które trafiają na biurka urzędników, nie ma mowy o szkodliwych substancjach. O wysokich stężeniach metali ciężkich na tym terenie nic im nie wiadomo.

Miejsce to zakwalifikowane jest jako składowisko z odpadami innymi niż niebezpieczne.

- Tak, otrzymujemy roczne raporty od kombinatu. Składowisko odpadów i szlamu zawiera tlenki żelaza, tlenki wapnia, krzem, związki magnezu i glinu - odpowiada Ryszard Listwan, zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska.

- A czy występują tam metale ciężkie ? - dopytujemy.

- Nie ma tam metali ciężkich. Dlatego odpady te zakwalifikowane są jako inne niż niebezpieczne - odpowiada Listwan.

Podobnie twierdzi Departament Środowiska Urzędu Marszałkowskiego. - To składowisko odpadów innych niż niebezpieczne. Dla tego typu składowisk nie ma obowiązku ogrodzenia, natomiast jest ono nadzorowane przez służby huty przez ustawione tablice i monitoring - zapewnia Edyta Przywora, kierownik Zespołu Gospodarki Odpadami z Departamentu Środowiska. Ani WIOŚ, ani Departament Środowiska nie mają zastrzeżeń do stanu osadników. Wprost mówi o tym Karolina Laszczak, dyrektor departamentu.

Urzędnicy przyznają jednak, że kontrola nie jest pełna. Całkiem możliwe, że polegają tylko na dokumentach im dostarczanych.

Smog w  Krakowie

Smog w Krakowie. Tym dzisiaj oddycha miasto

- Powiem uczciwie, że tej instalacji ostatnio nie kontrolowaliśmy - wyznaje w końcu Listwan. I dalej tłumaczy, dlaczego: - W tym całym ciągu istotnych instalacji tutaj problemów nie było. Nas bardziej interesuje sama konwertorownia kombinatu - wyjaśnia.

- Nie mamy żadnych przesłanek, by twierdzić, że odcieki, które stamtąd wychodzą, zawierają więcej chlorków czy siarczanów. Tu są jeszcze takie metale jak sód, potas, magnez, wapń. Nie należą do tych szkodliwych, więc nie mamy podstaw, by twierdzić, że tereny zamieszkane przez ludzi mogą ucierpieć - dodaje Listwan.

...No to sami zbadaliśmy szlam

O wykonanie niezależnych badań zwróciliśmy się więc do naukowców z Wydziału Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego.,

- Próbki, które dostarczyliście państwo do nas, wykazały w dwóch przypadkach ogromnie wysoki poziom stężenia ołowiu. Norma w wodzie pitnej dla przykładu to 10 mg/l. W tych dwóch próbkach ten poziom przekraczał 4000 mg/l, czyli 400-krotnie przekraczał normę, którą określa rozporządzenie ministra zdrowia z dnia 7 grudnia 2017 r - mówi dr Karol Dudek-Różycki z Wydziału Chemii UJ.

To znaczy, że potwierdzacie, iż w próbkach były obecne metale ciężkie? - jeszcze raz chcemy się upewnić. I znów słyszymy: - Tak, w próbkach znajdowały się metale ciężkie.

Arcellor: problemu brak

O sprawę zapytaliśmy Marzenę Rogozik z Arcelor Mittal Poland. - To są odpady, które nie są uznawane za niebezpieczne i - zgodnie z założeniami prawa o odpadach - nie są szkodliwe ani dla ludzi, ani dla środowiska. W miejscu, o które państwo pytacie, składujemy odpady, które powstają w procesach produkcyjnych. Są to np. pyły z instalacji odpylania, które przechwytujemy czy osady z oczyszczalni końcowych ścieków - tłumaczy Rogozik.

- Czyli nie ma tam według Państwa metali ciężkich? - drążymy.

- Według ustawy o odpadach składowane tam odpady nie zawierają substancji szkodliwych dla człowieka i środowiska - dodaje.

- Nie mają państwo zarzutów do stanu technicznego składowiska? - dopytujemy.

- Teren jest prywatny, a więc tutaj obowiązuje zakaz wstępu osobom nieuprawnionym właśnie z tego powodu, że nasi pracownicy są odpowiednio przeszkoleni, działają według odpowiednich przepisów BHP i dla nich to jest bezpieczne. Natomiast nie jest to teren, na który powinny wchodzić osoby z zewnątrz - zaznacza pani Rogozik. I dodaje: - Jeśli chodzi o infrastrukturę, to całe składowisko jest odpowiednio obwałowane i my te obwałowania sprawdzamy, robimy ich kontrole, czy one się nie obsuwają, nie przesuwają, nie obniżają czy w żaden sposób nie zagraża to składowisku i temu, aby te odpady mogły wydostać się na zewnątrz.

Przedstawicielka Arcelor Mittal dodaje, że kontrole w ostatnich latach nie wykazały nieprawidłowości. - A cały teren jest odrenażowany - mówi. - Ale mieszkańcy twierdzą, że teren nie jest oznakowany, nie ma tablic ostrzegawczych. Czy to zostanie sprawdzone? - pytamy.

- Tak. Natychmiast to sprawdzimy. Jestem przekonana, że te tablice tam są, ostrzegawcze, informacyjne, a także szlabany, które zagradzają drogę dojazdową do składowiska - mówi.

Po naszej interwencji zamontowane zostały nowe tablice informacyjne.

Wpływ na środowisko

Tyle że tablice informacyjne nie wystarczą. Zanieczyszczenia przenikają ze składowiska do występujących wód podziemnych, a następnie przemieszczają się w kierunku terenów zabudowanych i samej Wisły. W jednym z piezometrów na odpływie wód ze składowiska występują bardzo wysokie stężenia związków azotowych. To dość nietypowe - tego typu substancje teoretycznie nie powinny występować w takich ilościach na tym obszarze. Tymczasem związki azotowe przekraczają normy dla wód dobrej jakości nawet pięciokrotnie.

Ale to nie związki azotowe (które nie są szczególnie niebezpieczne) najbardziej niepokoją dr. Czopa z AGH. - Gorzej, że w bardzo wysokim stężeniu, przekraczającym 10-krotnie normy dla wód dobrej jakości, występują tu azotyny. A te mogą doprowadzić do licznych schorzeń, m.in. nowotworów, sinicy, niedokrwistości, zaburzeń jelit.

Co więc można zrobić, żeby wpływ składowiska na nasze zdrowie był jak najmniejszy?

- Po pierwsze: teren bezpośredniego osadnika powinien być całkowicie zamknięty, tak, żeby ludzie tu nie wchodzili. Należałoby również wdrożyć nowoczesny system monitoringu wód podziemnych - bo widoczne w terenie piezometry są otwarte; ludzie wsypują tam kamienie, część z nich jest zatkana - mówi dr Czop. Uważam, że dostęp do informacji o wynikach tego monitoringu nie powinien trafiać tylko do urzędów. Wyniki badań środowiskowych tak newralgicznych obiektów powinny być dostępne publicznie. Na ich podstawie trzeba planować i realizować działania naprawcze i więcej wymagać od firm - dodaje naukowiec.

Stanowisko ArcelorMittal Poland S.A w ślad za publikacją Gazety Krakowskiej i RMF MAXXX

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Bomba ekologiczna tyka w Krakowie. Wspólne śledztwo „Krakowskiej” i RMF Maxxx - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski