Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bracia na szosie

Redakcja
Olkusz - Będzin - Czeladź - Łosień - Ogrodzieniec - Pilica - Żarnowiec - Kozłów - Miechów - Wolbrom - Klucze - Bolesław - Hutki - Olkusz. "Kucyki z Olkusza" nazywają tę trasę "pętelką". Taki trening. 230 km - czy słońce, czy deszcz.

Póki sił w nogach wystarczy, będą kręcić

Wszystko zaczęło się od najstarszego z braci - 31-letniego dziś Roberta, który, jak mówi, "zaraził tym bracholi". Startowali, jak chyba każdy, na małych czterokołowcach, napędzanych przy wydatnym wsparciu rodziców. Tłukli kolana i łokcie. Pewnie nie sądzili, że kiedyś to właśnie rowery staną się częścią ich życia. - Miałem 12 lat, kiedy tata, na moją prośbę, zapisał mnie do pierwszego klubu - Gwardii Katowice. To były czasy komuny, kiedy jeździło się na składakach, aja miałem swoją kolarkę. Dostałem nawet bidon. Do 18. roku życia ścigałem się na szosie wtym klubie - wspomina Robert, najstarszy z braci.
- Brat zabrał mnie na pierwsze zawody, gdy miałem 10 lat. Zdzieciństwa pamiętam, że Robert wracał do domu przemoczony iprzemarznięty. Wszystko przez rower. Ajednak udało mu się także inas tym zarazić - uśmiecha się 22-letni Rafał. O trzy lata starszy Marcin zaś, zanim wsiadł na rower, trenował pływanie. Szybko jednak okazało się, że to właśnie kolarstwo zawładnie jego życiem. Życiem całej rodziny.
Cała trójka szybko rzuca się w oczy. Ich znakiem rozpoznawczym są (oprócz rowerów) długie, czarne włosy. Stąd "kucyki", bo tak zostali ochrzczeni przez innych zawodników na jednym z wyścigów. Obecnie trenują w klubie "Romet Bydgoszcz".
Dzień rozpoczynają wcześnie. O 4.40 rano. Zanim otworzą drzwi swoich sklepów (prowadzą trzy serwisy rowerowe - w Olkuszu, Wolbromiu i Miechowie), przejeżdżają średnio 150 km.
- W____sezonie, od kwietnia do listopada, robimy łącznie ok. 30 tys. km - mówi Robert.
Zimą można ich spotkać na krajowej 94, bo jest dobrze odśnieżona. Są jak jej stały krajobraz. Gdy przejeżdżają koło stałych patroli drogówki, policjanci wołają do nich przyjaźnie: "chłopaki, dziś macie 5 minut spóźnienia!".
Nie brak jednak również złośliwych kierowców, którzy specjalnie zajeżdżają drogę i zahaczają o rowery.
Żeby uprawiać, tak jak oni, kolarstwo szosowe, trzeba być "wycieniowanym" - czyli trzymać dietę. Stąd ciągłe liczenie kalorii i zero tłuszczu, ale za to dużo białka, węglowodanów, owoców i odżywek. Charakterystyczne dla kolarzy są także ogolone nogi. - To jeszcze większy fetysz niż u____kobiety! - uśmiecha się Robert. - Żeby startować wzawodach, musisz mieć ogolone nogi, bo nikt cię inaczej do nich nie dopuści. Zresztą kolarz źle się czuje wstroju, jeśli ma włosy na nogach.
Z kolei żyłki na ogolonych nogach świadczą o tym, w jakiej formie jest kolarz. - Każda żyłka, powstała zwysiłku, sprawia niesamowitą frajdę. Dwa razy wroku musisz się przebadać, żeby zobaczyć, na jaki poziom tętna możesz wejść. Bo kolarstwo to spory wyczyn. Wskazuje to pulsomierz. Zimą jest to ok. 130 uderzeń na minutę, latem zaś 180. Ja wchodzę na 203. Jest to ten moment na zawodach, kiedy ja już nie mogę, a____ten przede mną tak - zauważa Robert.
Swoje rowery zmieniają średnio raz w sezonie. To spory wydatek. - Kiedy jedziemy na zawody samochodem ibierzemy trzy rowery na dach, to ich wartość przewyższa cenę samochodu. Ale my wkwestii rowerów jesteśmy zboczeńcami - mówi Rafał.
Średnio jest to ok. 4 tys. euro za sztukę, bo ich gianty nie są dostępne w Polsce. Na pytanie, czym te rowery tak naprawdę różnią się od tych, o które pytają w sklepie klienci, Robert odpowiada, że ich jedną cechą wspólną jest to, że są właśnie rowerami. Swoich sprzętów nie traktują jak środka lokomocji. Kiedy muszą się gdzieś przemieścić, wsiadają w samochód. Chociaż, jak przyznaje Robert, kiedyś zdarzyło mu się jechać do Gliwic na rowerze, żeby zapłacić rachunek.
Zgodnie zauważają, że ich praca to połączenie pasji i zdobytej w ciągu kilku lat wiedzy. - Nasze ściganie jest jakby naszą kryptoreklamą. Klienci, przychodząc do sklepu już wiedzą, co robimy. Często pytają owskazówki. Doskonale wiedzą, że to nasza część życia. Był nawet taki okres, gdy wokół nas zgromadziła się spora grupa chłopaków, zktórymi wspólnie trenowaliśmy. Robiliśmy nawet nagonkę na nich, wtym sensie, że zabieraliśmy ich na zawody, organizowaliśmy wspólne wypady rowerowe. To wyglądało tak: 50 osób wautokarze iza nami przyczepa ztaką samą liczbą rowerów. Jednak to było wczasach, gdy jeździliśmy na góralach. Ztych osób została tylko jedna. Niektórym się po prostu nie chce, bo to wymaga dużego samozaparcia i____przede wszystkim systematyczności - wyjaśniają.
W swoje hobby udało się im, zwłaszcza Robertowi, wciągnąć rodzinę. - Są ze mną na każdych zawodach. - mówi. Jego 4-letnia córka, Róża, miała 3,5 miesiąca, kiedy pojechała z tatą na pierwsze zawody. Obudziła się akurat, gdy ten startował. Dziewczynka ma za sobą także udział w Rajdach Rowerowych.
Robert nie wie, co by było, gdyby i syn zaczął podzielać jego zainteresowania. - Zjednej strony mówię sobie, że nigdy bym nie dopuścił do tego, żeby zaczął jeździć, bo jest to obarczone wieloma wyrzeczeniami. Ale zdrugiej strony marzę po cichu, aby udało mu się osiągnąć to, czego ja nie zdołałem - przyznaje Robert.
Choć startują w zawodach, nie robią tego dla wyników. Jak wyjaśniają, trudno jest się dostać na ten najwyższy pułap. Wystarczą emocje podczas jazdy. Są w stanie zrekompensować ból nóg, krosty na pupie i nawet to twarde, carbonowe siodełko, na którym spędzają ok. 5 godzin dziennie.
- Ludzie pytają: po co ci to chłopie. Aja, kiedy zakładam trykot, jestem opołowę młodszy. Wyłączam telefon, budzi się we mnie zapalczywość. Owszem, to męczy fizycznie, ale odpoczywa się psychicznie. Ważne, że robimy to sami dla siebie. Nikt nas nie zmusza do wstawania oświcie, nie musimy podpisywać lisy obecności, ajednak jedziemy - opowiada Robert.
Rowery to raczej pasja na całe życie. - Jeśli nasze nogi będą miały na tyle siły, żeby dalej kręcić, to będziemy.
Katarzyna Górska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski