Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brad Pitt: Na planie byłem odpowiedzialny za całą załogę

Rozmawiał Mariusz Skała
Brad Pitt jako Wardaddy,  czyli prawdziwy czołgista
Brad Pitt jako Wardaddy, czyli prawdziwy czołgista fot. Materiały prasowe
Rozmowa. Nie jestem z natury wylewny, ale w czołgu stawałem się bezpośredni i otwarty na wszystko, co do mnie mówili – zdradza gwiazdor, który gra główną rolę w filmie „Furia”

– Dlaczego chciałeś zagrać w tym filmie?

– Jestem fanem twórczości reżyserskiej Davida Ayera, od „Ciężkich czasów” po „Bogów ulicy”. Wiedziałem, że będę mógł się sporo nauczyć. Dave ma za sobą niezwykłe życie, wliczając w to okres spędzony na atomowej łodzi podwodnej. Posiada dogłębną wiedzę na tematy wojskowe, żywi także wielki szacunek dla armii. Zafascynowało mnie to. Nas wszystkich to zafascynowało. Już po pierwszym przeczytaniu scenariusza wiedziałem, że udało mu się stworzyć coś wyjątkowego.

– Co możesz nam powiedzieć o granym przez siebie bohaterze, Wardaddym?

– To dowódca czołgu, ciąży więc na nim odpowiedzialność za życie załogi. Musi nieustannie upewniać się, że żołnierze funkcjonują jak dobrze naoliwiony mechanizm. Załoga każdego czołgu musiała się stać takim mechanizmem. Jeśli jeden element zawodził, nikt nie wracał do domu. Dowódca czołgu musi także być cały czas skupiony na tym, co dzieje się wokół jego maszyny, wypatrywać zagrożenia. Wojna to straszna rzecz, nikt nie bawi się w podchody, tylko atakuje nagle i zdecydowanie. Spóźniona decyzja dowódcy może kosztować życie załogę.

– Ważnym wątkiem filmu jest wychowanie nowego członka załogi. To najważniejsze zadanie Wardaddy’ego?

– Ważna część tego, co przechodzi w trakcie filmu, jest związana z metaforycznym wychowaniem syna, i to bardzo szybko, co automatycznie musi się wiązać z bólem. Ojcu zawsze trudno jest karać dziecko, uświadomić mu, że musi postępować inaczej. W przypadku Wardaddy’ego i Normana to swoista wymiana doświadczeń, negocjowanie tego, co wolno, a czego nie. Na ekranie obserwujemy próbę nawiązania porozumienia między twardym weteranem, który poznał mroki ludzkiej natury, a dzieciakiem, któremu wydaje się, że niektórych rzeczy nie wolno robić. Zaczynają się wzajemnie zmieniać.

– Czułeś na planie, że musisz stać się liderem ekipy?

– Jasne, że tak. Całe to doświadczenie było dla mnie niezwykle cenne. Na zajęciach, na których dowiadywaliśmy się o kontekście historycznym, starałem się uczyć najpilniej i najwytrwalej. Nigdy nie żaliłem się, że jest mi ciężko, chyba że było to częścią planu zrobienia z nas jednolitej załogi. Reszta aktorów musiała wiedzieć, że pracowałem przynajmniej tak mocno jak oni. To wszystko sprawiło, że bardzo się zżyliśmy.

Nie jestem z natury wylewny, ale gdy siedzieliśmy w piątkę w tej metalowej puszce, a ja byłem najstarszy z grupy, to automatycznie czułem na sobie odpowiedzialność za całą sytuację. Stawałem się bezpośredni i otwarty na wszystko, co mówili. Trzymam za nich kciuki, ponieważ branża filmowa potrafi być bardzo niegościnna i odpychająca, w szczególności dla młodych aktorów. Chciałbym, żeby nie wypalili się zbyt szybko i nie zniechęcili. Muszą się też nauczyć odmawiać – „nie” to najmocniejsze słowo w tym zawodzie. Czasami trzeba zrobić coś we własnej obronie.

– Z tego, co słyszałem, reżyser zafundował Wam ciężki obóz treningowy.

– Sami tego chcieliśmy. Żeby ktoś popchnął nas do wyjścia poza własne ograniczenia, do odkrywania samych siebie. Żyliśmy z dnia na dzień, a w rezultacie takiego podejścia pojawiały się niesamowite momenty, których nie dałoby się zaplanować.

– Czy czas spędzony z weteranami II wojny światowej wpłynął na Twoją rolę?

– Widziałem wiele zdjęć z II wojny światowej, które ukazywały piekło na ziemi. Czytałem też przed rozpoczęciem pracy nad „Furią” kilka książek. Kiedy znalazłem się w towarzystwie niesamowitych mężczyzn, którzy przetrwali ten koszmar i chętnie się dzielili z naszą piątką niewyobrażalnymi doświadczeniami, było to niezwykle poruszającym doświadczeniem. Nie potrafię wyrazić słowami szacunku i wdzięczności, jaką czułem po tych spotkaniach. Opuściłem tych ludzi, będąc zupełnie innym człowiekiem. Mam nadzieję, że odnajdą w naszym filmie choć cząstkę swoich doświadczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski