Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brak kasy na wyjazdy

Rozmawiał Artur Gac
Juvenia liczy teraz na zwycięstwa
Juvenia liczy teraz na zwycięstwa Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z LESZKIEM SAMELEM, prezesem Juvenii Kraków.

– Juvenia, która od porażki z mistrzem kraju Lechią Gdańsk rozpoczęła sezon w ekstralidze rugby, jest w stanie walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie?

– Szczerze mówiąc, raczej nie. Wiem, że ambicje niektórych zawodników są wysokie, ale żeby myśleć o górnej połowie tabeli, musielibyśmy dysponować mocniejszą formacją młyna.

Niestety, w coraz mniejszym stopniu możemy liczyć na rutyniarzy: Macieja Mączkę, Waldemara Nawrota i Radosława Gajdę, a zawieszony jest trener Marek Odoliński. To właśnie te postacie trzymały nasz młyn.

– Poza tym dramatycznie brzmi apel, który ciągle widnieje na oficjalnej stronie klubu, że Juvenia pilnie szuka sponsorów.

– Wszyscy chcieliśmy awansować do ekstraligi, ale myśleliśmy, że uda się pozyskać sponsorów. Rozmowy trwają, lecz nie mamy konkretnych umów. Bardzo liczę na współpracę z wydziałem Urzędu Miasta Krakowa odpowiedzialnym za promocję, dlatego wiele obiecuję sobie po spotkaniu wyznaczonym na przyszłą środę.

– Czy przynajmniej udało się zebrać środki finansowe na mecze wyjazdowe?

– Właśnie nie bardzo... O ile pozostałe wydatki są względnie zabezpieczone, z tym jest największy problem. Dlatego na pierwszy mecz do Gdańska chłopcy pojechali własnymi samochodami. Mamy ambitną ekipę zawodników, którzy nie po raz pierwszy postanowili, że mimo problemów grają, bo występy w ekstralidze są najlepszą szansą na rozwój klubu.

– Zatem istnieje zagrożenie walkowerami?

– Myślę, że do tego nie dojdzie. Walkower jest wielokrotnością kosztów wyjazdu, więc sprowadzilibyśmy wyrok na siebie i klub. Naprawdę nie zakładam tak radykalnego scenariusza, by wszystko miało się zawalić. Najgorszy mecz wyjazdowy, i to na „dzień dobry” z mistrzem Polski, już za nami. Mimo że wynik był wysoki, okazało się, że nie taki diabeł straszny.

– Po meczu z Lechią powiało optymizmem?

– Oczywiście. Teraz mamy dosyć dobry układ spotkań, bo w pierwszej fazie rozgrywek teoretycznie słabsze zespoły będziemy podejmować na Błoniach. Liczę na dwa zwycięstwa u siebie, które mogą okazać się kartą przetargową w negocjacjach z firmami.

– Zawodnicy przyznają, że w okresie przygotowawczym brakowało pochłoniętego sprawami zawodowymi pierwszego trenera, Anglika Roya Jenksa.

– To może mieć odzwierciedlenie w formie zespołu, bo Roy w ubiegłym sezonie przestawił zespół na inny sposób grania. Teraz, gdy go zabrakło, ster przejął Marek Odoliński, który ma jednak inne spojrzenie na rugby.

– Problem w tym, że nad Odolińskim wisi groźba wykluczenia ze struktur rugby, a decyzją Komisji Gier i Dyscypliny Polskiego Związku Rugby już został dożywotnio zawieszony w prawach zawodnika. To kara adekwatna do zarzucanego mu przewinienia, czyli rzekomego i celowego włożenia palców w oko przeciwnika?

– Podczas meczu nie widziałem incydentu, podobnie jak dwóch sędziów, którzy na tę sytuację nie zareagowali. Uważam, że Marek nie dopuścił się tego czynu. Duże znaczenie pewnie miał fakt, że jest to drugi podobny incydent w karierze Marka, stąd w uzasadnieniu jest mowa o recydywie. Jeśli po analizie zebranych dowodów istnieje jedynie domniemanie faulu Marka, wówczas oceniałbym karę jako bardzo krzywdzącą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski