Brakło prądu, nie energii

Jak co roku uczyli się pod okiem doświadczonych muzyków i instruktorów gospel. Tym razem byli to Howard Francis, Brian Fentress i Clinton Jordan. – Ludzie, którzy do nas przyjeżdżają zasługują, aby czerpać z tego co najlepsze, uczyć się od najlepszych – mówi Ewa Kapelska-Słysz, dyrektor artystyczna Warsztatów Gospel.

W końcówce koncertu finałowego niespodziewanie zabrakło prądu, ale energia uczestników wystarczyła. Energia ludzi to jest coś, co zdecydowanie wyróżnia te koncerty od innych. Podczas każdego finału chór i dyrygenci „zarażają” nią publiczność, która daje się jej porwać. Klaszcze, śpiewa, a nawet skacze.

– To już dziewiąta edycja warsztatów. Żałuję jednego: że wcześniej nie wzięłam w nich udziału – mówi Ilona Bylica, jedna z uczestniczek. Sama śpiewa od dawna, tyle, że nie gospel. Ale podjęła już decyzję o zapisaniu się do jednego z krakowskich chórów. Na początku marca weźmie udział w przesłuchaniach.

Lea Kjeldsen z krakowskiego Stowarzyszenia Gospel, która co roku przyjeżdża na koncert do Sieprawia, mówi, że ta muzyka jest niezmiennie popularna w Polsce od kilkunastu lat.

Świadczy o tym choćby to, że tylko w Krakowie działa osiem takich chórów. – Sama śpiewam gospel, bo to muzyka z przesłaniem. Muzyka, która do mnie trafia, zachęca do modlitwy, do myślenia o Bogu.

Przesłanie trafia także do młodzieży. – Byłyśmy rok temu na koncercie finałowym i bardzo spodobała nam się ta energia – mówią Karolina i Brygida, uczennice I klasy Gimnazjum w Sieprawiu. W tym roku wzięły udział w warsztatach i jak twierdzą nie był to ostatni raz.

– To przekaz, który trafia prosto w serce – mówią dziewczyny.

Szkoła, do której chodzą była organizatorem warsztatów – wspólnie z Gminnym Ośrodkiem Kultury i Sportu. „Dziennik Polski” sprawował nad nimi patronat

[email protected]