MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brakuje im już tylko punktu

MZ
Wojciech Waksmundzki z Huraganu w walce z dwójką zawodników z Wiatru: Mateuszem Stopiakiem (z lewej) oraz Rafałem Tylką Fot. Maciej Zubek
Wojciech Waksmundzki z Huraganu w walce z dwójką zawodników z Wiatru: Mateuszem Stopiakiem (z lewej) oraz Rafałem Tylką Fot. Maciej Zubek
Te niewiadome na samym końcu rozgrywek to efekt wyników, jakie odnotowaliśmy w rozegranej w czwartek przedostatniej serii spotkań.

Wojciech Waksmundzki z Huraganu w walce z dwójką zawodników z Wiatru: Mateuszem Stopiakiem (z lewej) oraz Rafałem Tylką Fot. Maciej Zubek

PIŁKARSKA KLASA A. Dopiero jutrzejsza, ostatnia kolejka przyniesie rozstrzygnięcia w sprawie awansu i spadków

Lider tabeli Poroniec Poronin pokonał na swoim stadionie 2-1 Lubania Tylmanowa i w jutrzejszym meczu w Krościenku z Sokolicą do awansu wystarcza mu remis. Za to goście tą przegraną definitywnie stracili już szansę na pierwsze miejsce w tabeli. Pierwsi gola w meczu zdobyli gospodarze. W 64 min po rzucie rożnym Chrobak z bliska skierował piłkę do bramki. W 78 min wyrównał Podgórski, ale pięć minut później akcja trójki Budz-Zarycki -M. Stasik przyniosła Porońcowi gola na wagę zwycięstwa. - Bardzo dobre spotkanie w wykonaniu obu drużyn. Generalnie przez cały mecz posiadaliśmy przewagę, ale brakowało nam szczęścia. M.in. Łukaszczyk trafił w poprzeczkę. W drugiej połowie gra praktycznie toczyła się na połowie gości - powiedział kierownik Porońca Wojciech Skóbel.

Wicelider tabeli Jarmuta, mimo iż do 84 min prowadziła 2-0, z Chabówki wywiozła tylko remis. - W pierwszej połowie bramki nie padły, choć mecz naprawdę mógł się podobać. Obie strony walczyły zaciekle o każdy metr boiska. Worek z golami rozwiązał się w drugiej części gry. Goście prowadzenie objęli po błędzie naszej obrony i strzale w 49 min Wierciocha. W 71 min na 2-0 prowadzenie Jarmuty podwyższył strzałem z wolnego Borucki. Wydawało się, iż jest już po meczu, zwłaszcza, że goście mieli jeszcze kilka klarownych okazji. Ostatnie 6 min należało jednak do nas. Najpierw Bartosz Mrożek w zamieszaniu podbramkowym strzelił gola kontaktowego, a dwie minuty później nieporozumienie w szeregach graczy Jarmuty wykorzystał Nawara. Ten sam gracz mógł nam zapewnić w 90 min zwycięstwo, ale trafił w słupek! - zrelacjonował Łukasz Mrożek z Chabówki. Teraz szczawniczanie, aby awansować, muszą nie tylko w niedzielę wygrać u siebie z ZOR Frydman, ale liczyć także na porażkę Porońca. Za to dla Chabówki ten punkt wywalczony w ostatniej chwili może mieć kolosalne znaczenie w kwestii ich walki o utrzymanie. Aby jednak definitywnie zapewnić sobie byt w klasie A na nowy sezon bez patrzenia na wyniki innych spotkań, to jutro muszą ograć na swoim stadionie Wierchy Rabka.

Rabczanie walczący o miejsce na podium w czwartek na swoim boisku "urwali" punkt także mocno zagrożonej spadkiem Zaporze Kluszkowce, która zjawiła się w uzdrowisku w składzie z zawodnikami Lubania Maniowy: Krzystyniakiem, Firkiem, Ciesielką, Okręglakiem i Potoczakiem. Goście od 16 min prowadzili 1-0 po bramce Krzystyniaka, który kilka sekund wcześniej uderzył z rzutu karnego w poprzeczkę. Wierchy wyrównały w 72 min po precyzyjnym strzale Żurka. Przyjezdni mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce, jaką ujrzał Jędrol. - Generalnie przeważaliśmy, ale długo nic nam nie wychodziło. Po przerwie na boisko weszło trzech naszych juniorów, którzy ożywili grę. Mogliśmy jeszcze ten mecz nawet wygrać, ale w 90 min Pędzimąż nie wykorzystał świetnej sytuacji - ocenił prezes Wierchów Tomasz Traczyk. Strata dwóch punktów przez Zaporę może mieć dla nich poważne konsekwencje. Teraz przed spadkiem ratuje ich nie tylko wygrana u siebie z Orawą Jabłonka, ale też punkty musi stracić albo Chabówka albo Sokolica.
Sokolica także straciła ważne dwa punkty w Jabłonce po remisie 2-2 z Orawą. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 2-0, ale w drugiej połowie desperackie ataki gości przyniosły efekty w postaci dwóch bramek. - Z tego jak nam się ten mecz układał, to remis jest cenny. Z drugiej jednak strony przyjechaliśmy do Jabłonki po 3 punkty i śmiało mogliśmy je wywalczyć. Przez cały pojedynek posiadaliśmy olbrzymią przewagę. W pierwszej połowie gospodarze wyprowadzili dwa kontrataki i zdobyli dwie bramki. Po zmianie stron praktycznie nie schodziliśmy z ich połowy. Udało się wyrównać, a w 75 min mogliśmy zdobyć zwycięskiego gola. Doskonałą sytuację zmarnował jednak Czerwiec - powiedział po spotkaniu mocno rozgoryczony trener Sokolicy Ryszard Darlewski. Aby mieć pewne utrzymanie Sokolica jutro musi ograć na swoim boisku Porońca. Przy remisie będzie musiała liczyć na korzystne rezultaty z innych boisk.

Wciąż szanse - choć bardzo małe - na dalsze występy w klasie A ma ZOR Frydman. Przedłużyła je wygrana 3-0 w Lipnicy Wielkiej z Babią Góra. Zwycięstwo gości to zasługa braci Grzegorza i Macieja Błachutów. Pierwszy zdobył dwa gola, a drugi dołożył jednego. - Bardzo dziwne spotkanie. Myśmy grali, a goście zdobywali gole. W całym meczu stworzyliśmy sobie całą masę stuprocentowych okazji, ale nic nie chciało wpaść. Trafialiśmy w słupki, poprzeczki albo świetnie bronił w bramce ZOR Janczy. A przyjezdni w pierwszej połowie wyprowadzili dwa zabójcze kontrataki, a w drugiej wygraną przypieczętowali strzałem G. Błachuta z rzutu wolnego - podsumował kierownik Babiej Góry Franciszek Skoczyk. Sytuacja ZOR wciąż jest jednak bardzo ciężka. Nawet wyjazdowa wygrana nad Jarmutą (co jest koniecznością) może nie wystarczyć, bowiem przegrać swój mecz musi Zapora, a co najwyżej zremisować Sokolica.

Ostatnie dwa mecze 25. kolejki kończyły się remisami. Hokejowy wynik 5-5 padł w starciu Orkana Raba Wyżna z Czarnymi Czarny Dunajec. Szczególnie gospodarze mogą mieć po tym meczu spory niedosyt, bowiem po 25 minutach prowadzili 3-0. - W tym momencie zawodnicy chyba uwierzyli, że jest po meczu. Tymczasem goście jeszcze przed przerwą złapali kontakt, potem doprowadzili do remisu, a w 84 min prowadzili już nawet 5-4. Na szczęście w 87 min punkt uratował dla nas Rzeszutko. Podsumowując, to był bardzo radosny futbol z obu stron - powiedział kierownik Orkana, Krzysztof Siwek. W Ludźmierzu tamtejszy Wiatr zremisował z kolei 1-1 z Huraganem Waksmund. Oba gole padły po strzałach z rzutów karnych. Najpierw w 25 min za rękę w polu karnym Cyrwusa, podyktowaną "jedenastkę" na gola zamienił.... bramkarz Wiatru Byrnas, a w 60 min faulowany w polu karnym Mroszczak sam wymierzył sprawiedliwość.

(MZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski