Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bramki dedykowane synowi najlepszego strzelca

STM
PIŁKA NOŻNA. Roman Ciochoń chwali Dąbrovię, Robert Sakowicz zadowolony tylko z gry.

Orzeł Dębno - Olimpia Wojnicz (0-0)
Robert Sakowicz, grający trener Orła: - Jestem zadowolony z gry mojego zespołu, z wyniku trochę mniej. Mieliśmy bowiem w tym meczu zdecydowanie więcej okazji strzeleckich od przeciwnika (nie wspominając już o niewykorzystanym rzucie karnym) i powinniśmy zdobyć w nim komplet punktów. Cały czas borykamy się z problemami kadrowymi, stąd też w pojedynku tym, podobnie jak we wcześniejszych meczach zagrać musiało dużo młodzieży. Tym bardziej cieszyć musi więc fakt, że praktycznie w każdym spotkaniu próbujemy narzucić swój styl gry i walczyć o punkty z każdym praktycznie zespołem. Na pewno był to ciężki mecz, pojedynki derbowe zawsze są bowiem takie, a ten dodatkowo naszpikowany był różnego rodzaju podtekstami. Najgorsze jest to, że w następnym spotkaniu znów będę musiał dokonać roszad w składzie i wszystko wskazuje na to, że już do końca rundy skazani będziemy na grę w kombinowanym składzie.
Roman Mikołajczak, grający szkoleniowiec Olimpii: - Po ostatnich niepowodzeniach przemeblowałem nieco skład. Między innymi do bramki wszedł nasz nominalny drugi bramkarz, Paweł Stefański. Odwdzięczył się on za okazane mu zaufanie, broniąc rzut karny, którego nawiasem mówiąc absolutnie nie było. Ta sytuacja dała nam impuls do bardziej zdecydowanych poczynań. Zaczęliśmy grać dużo agresywniej i często wrzucać piłki w pole karne. Nie ukrywam, że po ostatnich meczach bałem się o psychikę moich piłkarzy, z gry zespołu mogę być jednak absolutnie zadowolony. Rozegraliśmy naprawdę dobre spotkanie, w którym byliśmy drużyną lepiej zorganizowaną i po prostu lepszą od gospodarzy. W piłce ważne jest jednak to co "w sieci", a ze skutecznością mamy ostatnio problemy. Pracujemy jednak nad tym i myślę, że następne mecze w naszym wykonaniu będą lepsze.
Dunajec Zakliczyn - Gród Podegrodzie (4-1)
Jerzy Soska, trener Dunajca: - Był to bardzo ważny mecz dla układu tabeli, dlatego cieszymy się, że zakończył się on dla nas korzystnie. Początek nie wskazywał jednak na takie rozwiązanie. Mimo naszej przewagi i wypracowania sobie przez nas trzech dobrych sytuacji strzeleckich, po kontrze bramkę zdobyli bowiem piłkarze Grodu. Jeszcze przed przerwą opanowaliśmy jednak sytuację i do szatni zeszliśmy z jednobramkową przewagą. W drugiej połowie wyraźnie dominowaliśmy już na boisku i jedyną kwestią były tylko rozmiary naszego zwycięstwa. Uważam, że moja drużyna rozegrała dobre spotkanie, a kibice byli świadkami niezłego widowiska. Bramki zdobyte przez nas w tym pojedynku zadedykowaliśmy naszemu najlepszemu snajperowi, Maćkowi Motakowi, któremu ostatnio urodził się syn (już teraz mamy nadzieję, że pójdzie on w ślady ojca i w przyszłości strzelał będzie bramki dla Dunajca).
Olimpia Pisarzowa - Wisła Grobla (2-0)
Wojciech Kujacz, szkoleniowiec Wisły: - Nasza przegrana była jak najbardziej zasłużona. Nie ukrywam zresztą, że mogliśmy przegrać znacznie wyżej, gdyż podczas całego meczu stworzyliśmy sobie jedną tylko sytuację do strzelenia bramki. Inna sprawa, że gdyby przy stanie 1-0 Mariusz Misa wykorzystał tę okazję to pojedynek ten potoczyć mógł się zupełnie inaczej. Usprawiedliwieniem naszej gry w Mordarce może być jedynie fakt, że zagraliśmy bez czterech zawodników z podstawowego składu, których z udziału w tym spotkaniu wykluczyły kartki z piątkowego meczu oraz kontuzje. W piątek rozegraliśmy bardzo dobry pojedynek z Barciczanką Barcice, ten z Olimpią był natomiast chyba najsłabszy w rundzie wiosennej. Nie załamujemy się jednak tą porażką; walczymy dalej i będziemy szukać punktów w kolejnych meczach.
Skalnik/Bogdański Kamionka Wielka - Wisła Szczucin (1-0)
Jerzy Smaś, trener Wisły: - Zwycięstwo gospodarzy było jak najbardziej zasłużone, gdyż nie rozegraliśmy zbyt dobrego spotkania. Inna sprawa, że bramkę straciliśmy dość pechowo w końcówce meczu, gdy gospodarze wykorzystali naszą nieuwagę po stałym fragmencie gry. Chciałbym dodać, że granie praktycznie co dwa dni jest wręcz nieludzkie dla ludzi, którzy nie są zawodowcami i piłkę nożną traktują wyłącznie amatorsko. Widać było to w drugiej połowie, kiedy co chwilę któregoś z zawodników łapały kurcze, a gra praktycznie prowadzona była na stojąco. Na szczęście czeka nas teraz kilkudniowa przerwa. Mam nadzieję, że podczas tych paru dni odzyskamy świeżość i w kolejnych spotkaniach powalczymy o punkty.
Dąbrovia Dąbrowa Tarnowska - Wolania Wola Rzędzińska (0-1)
Jacek Ćwik, trener Dąbrovii: - Szkoda mi po tym meczu chłopaków, gdyż zasłużyliśmy moim zdaniem na jakąś zdobycz punktową. W pierwszej połowie wysoko zawiesiliśmy Wolanii poprzeczkę i to my dyktowaliśmy warunki. Goście przypominali boksera po nokdaunie, brakło jednak decydującego ciosu w naszym wykonaniu. A okazję do tego mieliśmy bardzo dobrą, gdyż nie wykorzystaliśmy już nawet nie stuprocentowej, ale dwustuprocentowej chyba okazji. W drugiej połowie brakło nam już sił. Czwartkowy mecz, męcząca podróż z Białki Tatrzańskiej, pogoda oraz fakt, że nie wszyscy dobrze przepracowali zimowy okres przygotowawczy, spowodowały że zespół nie był w stanie zregenerować sił. Wolania jest natomiast zbyt doświadczoną drużyną, żeby z tego nie skorzystać. Grę na ciężkich boiskach mamy już za sobą. Teraz mamy nadzieję, że w Dąbrowie Tarnowskiej przygotują nam tak boisko, żeby dało się na nim prowadzić atak pozycyjny i zdobędziemy punkty brakujące nam do utrzymania się.
Roman Ciochoń, szkoleniowiec Wolanii: - Na początku parę ciepłych słów poświęcić chciałbym Dąbrovii. Dąbrowianie jako jedyna drużyna podjęli z nami walkę od pierwszej minuty. Mało tego, Dąbrovia jako jedyny zespół, zarówno w pierwszej rundzie, jak i w sobotę, grała otwarty futbol, nie chowając się za podwójną gardą. W pierwszej połowie gospodarze byli dla nas równorzędnym przeciwnikiem i gdyby wykorzystali "setkę", jaką mieli w tym okresie, to mogło być różnie. Jeżeli chodzi o moją drużynę, na pewno jestem zadowolony, że po dwóch słabszych występach pokazała, że nie zapomniała jak się gra w piłkę. Zespół potrafi przy tym dozować wysiłek w zależności od przeciwnika i jak trzeba to ma co pokazać. Jak już mówiłem, do przerwy Dąbrovia się wyszumiała; my przeczekaliśmy ten okres i w drugiej połowie byliśmy już drużyną wyraźnie dominującą. Bramka wisiała po prostu w powietrzu i w końcówce zdobyliśmy ją po akcji wzorowo przeprowadzonej prawą stroną boiska. (STM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski