Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Braterskie wsparcie. Rozmowa z DAWIDEM ABRAMOWICZEM, byłym piłkarzem Puszczy, obecnie GKS Katowice

Rozmawiał Tomasz Bochenek
Dawid Abramowicz podczas przedsezonowej prezentacji zespołu
Dawid Abramowicz podczas przedsezonowej prezentacji zespołu Fot. Marzena Bugała-Azarko
- Zespół czeka na gole, czeka, i w końcu bramkę strzela nowy zawodnik, obrońca. Pan.

- Ktoś musiał to wziąć na swoje barki (śmiech). A mówiąc poważnie, cieszy wygrana nad Chrobrym (2:0 - przyp.), bo mieliśmy delikatny falstart. W Pucharze Polski ponieśliśmy porażkę z Radomiakiem (0:1), w lidze przegraliśmy u siebie z Wigrami (0:1), co jeszcze bardziej bolało. Nie pozostawało nam nic innego, jak zmobilizować się i wygrać w Głogowie z Chrobrym. Tak się stało. Mnie przy okazji udało się dołożyć bramkę, mam więc podwójne powody do radości.

- Dobrze zaczyna się ta Pana przygoda w Katowicach. Czy od początku, od pierwszych sparingów, był Pan człowiekiem z podstawowego składu?

- Nie, nie mogę tak powiedzieć. Co prawda czuję się pewnym swoich umiejętności, ale rywalizacja jest w każdej drużynie. Trzeba cały czas się starać. Ja przed sezonem robiłem swoje, przekonałem trenera i mam nadzieję, że tak zostanie.

- Lewa obrona to już zdecydowanie Pana pozycja? Czy, tak jak w Puszczy, Dawid Abramowicz będzie grał wszędzie tam, gdzie zajdzie potrzeba?

- Trener Jerzy Brzęczek na pewno wie, że w Niepołomicach grałem na różnych pozycjach. Ale tutaj jest taki zasób i materiał zawodników, że nie będzie mną rotował w różnych miejscach na boisku, nie będę tylko uzupełnieniem.

- Niech Pan nie przesadza, w Puszczy był Pan ważną postacią. No i najbardziej uniwersalnym zawodnikiem.

- W każdym razie w Katowicach jestem ustawiany tylko i wyłącznie na swojej pozycji. Mnie to cieszy i muszę po prostu jak najlepiej prezentować się na lewej obronie.

- Z Pana atomowych wyrzutów z autu „Gieksa” też korzysta?

- Tak, tutaj też je wykonuję. Nie ukrywam nawet, że na tych treningach, które są trochę bardziej poświęcone stałym fragmentom gry, ćwiczymy i ten schemat. Ale rzucam tych autów mniej niż w Puszczy, bo tylko po swojej stronie boiska. W Niepołomicach wykonywałem je z obu stron.

- A jak to jest być z bratem w drużynie? To, zdaje się, już Pan przerabiał...

- Tak, z Mateuszem (bramkarzem, przyszedł do GKS-u ze Śląska Wrocław - przyp.) trenowaliśmy razem na wszystkich szczeblach juniorskich, od wieku młodzika. W naszym rodzinnym Brzegu Dolnym występowaliśmy też w „okręgówce”, później nasze drogi się rozeszły. Przeciwko sobie graliśmy raz, udało mi się wygrać (w 2013 roku, Chojniczanka - MKS Kluczbork 2:1). Teraz znów gramy razem, no i co? Wydaje mi się, że nie ma dla nas jakiejś większej różnicy. Jedynie to, że mobilizujemy siebie nawzajem. Mamy wsparcie braterskie, ale to przecież normalne. Tym bardziej że gramy o wspólny cel.

- GKS miał już w tym tygodniu w Pucharze Polskim wolne, natomiast we wtorek grała Pana poprzednia drużyna. Śledził Pan mecz Puszczy?

- Tak, przed spotkaniem z Koroną życzyłem chłopakom powodzenia. Dopingowałem ich. Grali z klubem ekstraklasowym, ale znając szatnię Puszczy, znając chłopaków, wierzyłem, że są w stanie sprawić niespodziankę - i ją sprawili.

- Był Pan zaskoczony? Albo patrząc już do przodu: jakie ma Pan prognozy dla Puszczy?

- Kluczem do wygrywania jest głowa, mentalność. A chłopaki w tym pucharowym meczu determinacją,wolą walki, pazernością na zwycięstwo przewyższyli zespół z Kielc. Co prawda przy rzutach karnych przydała się odrobina szczęścia, ale Puszcza przeszła do następnej rundy Pucharu Polski. Śmiałem się potem, kiedy rozmawialiśmy, że droga do finału jest coraz krótsza. Ja w każdym razem życzę im wszystkiego dobrego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski