ROZMOWA. Kapitan polskich siatkarzy PIOTR GRUSZKA opowiada o trudnej drodze do podium mistrzostw Europy
- To świetne uczucie. Ten brąz mistrzostw Europy jest chyba równie cenny jak złoto z Turcji, biorąc pod uwagę drogę, jaką przebyliśmy po ten medal i wszystkie kłopoty, z którymi borykaliśmy się w tym sezonie. To wielka sprawa nie tylko dla mnie, ale dla całej grupy młodych ludzi, którzy włożyli sporo pracy w to, aby w Czechach i Austrii walczyć o medal. Mieliśmy na tym turnieju różne momenty. Lepsze, jak w meczu z Rosją, czy gorsze, jak w półfinale, kiedy zostaliśmy zbici przez Włochów. Swoimi charakterami i sposobami wyluzowaliśmy atmosferę po sobotniej porażce. Rozmawialiśmy ze sobą i wyszliśmy na spacer, żeby trochę zeszło z nas napięcie. Cieszę się, że to wszystko wypaliło.
- Co było kluczem do sukcesu w meczu o brąz z Rosją?
- Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytami tej potyczki. Może nie było w nas wielkiego przekonania, że wygramy ten mecz, ale nie było też pesymizmu. Wiedzieliśmy, że poza umiejętnościami musimy w ten mecz włożyć coś więcej, całe nasze serce, i to zrobiliśmy. Rosjan złamaliśmy też koncentracją. Wykorzystywaliśmy wszystkie warianty w naszej grze, nie tylko siłę. W przeciwieństwie do półfinału, nie biliśmy całą siłą przed siebie, tylko graliśmy umiejętnie i z głową.
- Dlaczego nie udało się tak zagrać przeciwko Włochom?
- To jest siatkówka. W jeden dzień pewien schemat gry wypali, a następnym razem już nie. Cieszę się, że w meczu z Rosją praktycznie wszystko nam wychodziło. Może gdybyśmy w półfinale wyzbyli się nerwów, to gra byłaby inna.
- Przed turniejem wspominał Pan o złej atmosferze wokół reprezentacji. Brązowym medalem udowodniliście, że nie można was z góry skazywać na porażkę?
- Nic nikomu nie musimy udowadniać. Otoczka wokół naszej drużyny była nie najlepsza, ale pewnie teraz sytuacja się poprawi. Wszyscy będą cieszyli się z tego dobrego i niespodziewanego wyniku. Moim zdaniem ten brąz jest na wagę złota najwyższej jakości. To jest coś wielkiego dla polskiej siatkówki, że ta grupa ludzi wypracowała ten medal.
- Prezes PZPS Mirosław Przedpełski zapewnia, że Polska dostanie "dziką kartę" na listopadowy Puchar Świata w Japonii. Jakie są wasze oczekiwania przed tym turniejem, który będzie pierwszą okazją do wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej?
- Na razie, po krótkim świętowaniu, wszyscy pojedziemy do klubów i bardzo ważne jest, jak będziemy się prezentować w ligach. Warto się bić, aby pojechać na igrzyska, ale nie tylko po to, by tam tylko być. Nasza grupa coraz częściej mówi o tym, że marzy jej się medal olimpijski i to jest bardzo ważne. Najpierw jednak musimy zrobić wszystko, żeby dostać się na igrzyska.
- Wierzy Pan, że zdoła jeszcze znaleźć się w kadrze na igrzyska w Londynie?
- Sama obecność w reprezentacji już w tym roku, po dużych przejściach zdrowotnych, była dla mnie czymś wielkim. Cieszę się, że dostałem taką szansę od trenera Anastasiego. Mam swoją ambicję, marzę o igrzyskach i będę się o nie bił. Jeżeli jednak nie zdołam wywalczyć miejsca w drużynie, to z podniesioną głową opuszczę ten statek.
- Jako kapitan reprezentacji, uważa Pan, że na Puchar Świata do zespołu powinni dołączyć zawodnicy, którzy w tym sezonie z różnych powodów nie grali w kadrze?
- Na Puchar Świata jest nam potrzebna najlepsza reprezentacja, jaką możemy w tej chwili wystawić. Aby marzyć o medalu olimpijskim, musimy najpierw zakwalifikować się do Londynu i to jest w tym momencie najważniejsze.
Rozmawiała w Wiedniu Karolina Korbecka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?