Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bronisław Chromy „siedział sobie i rzeźbił” - wszystko po to, żeby dawać ludziom radość

Aleksandra Suława
Aleksandra Suława
Do sąsiadującej z domem pracowni Bronisław Chromy przychodził codziennie
Do sąsiadującej z domem pracowni Bronisław Chromy przychodził codziennie Anna Kaczmarz
- Dla Bronisława Chromego ważniejszy niż medale czy nagrody był szczery zachwyt. Zdarzało się, że swoje rzeźby oddawał za grosze, jeśli tylko ktoś powiedział, że mu się podobają - tak o zmarłym kilka dni temu artyście mówi Robert Opolski, kierujący jego galerią

- Nie jest łatwo być córką takiego ojca - mówiła kiedyś malarka, Kinga Chromy. - Cały czas mam poczucie swojej niedoskonałości. Kiedy mam natchnienie, maluję jak szatan. A jak nie, chodzę po domu i popadam w depresję. W tacie nie ma smutku, melancholii. On cały czas ma pomysły, tworzy od rana do wieczora. W pracowni roztapia metal i ten płomień grzeje go gdzieś w środku.

Jak największy dziedzic we wsi

Bronisław Chromy urodził się 3 czerwca 1925 r. w Leńczach, koło Lanckorony. Jego ojciec, górnik, przez kilkanaście lat pracował w Stanach Zjednoczonych. Kiedy wyjeżdżał, jego żona, zostawała w domu z gromadką dzieci. Wśród rozbrykanych łobuzów mały Bronek był tym spokojniejszym. Zamiast rozrabiać - rzeźbił.

„W grudniu, styczniu, lutym Bronek dysponował nożem i bulwami dorodnych karpieli pastewnych. Siedział sobie i rzeźbił w kącie kuchni” - pisał Chromy w autobiografii „Kamień i marzenie”. Spod jego noża wychodziły głównie zwierzęta: owce, kozy, krowy, bo jak wspominał, chciał mieć stadko większe niż najbardziej majętny dziedzic we wsi. Kiedy miał 15 lat, zmarł jego ojciec. Matka postanowiła, że Bronek przejmie gospodarstwo. „Od jej decyzji nie było odwołania” - notował.

Do sąsiadującej z domem pracowni Bronisław Chromy przychodził codziennie

Bronisław Chromy „siedział sobie i rzeźbił” - wszystko po to...

Los rolnika nie był mu jednak pisany. Starszy brat znalazł dla niego pracę w Artystycznej Odlewni Metali Franciszka Tieslera w Krakowie. Rzeźby, które tam powstawały, zachwyciły nastolatka o artystycznej duszy. Pewnego dnia spróbował w plasteliny ulepić płaskorzeźbę ojca - miała być formą, z której potem odleją z bratem relief na nagrobek. - Miałbym ciężki grzech wobec sztuki, gdybym cię nie skierował do Akademii Sztuk Pięknych - powiedział Tiesler, gdy zobaczył relief. Na studia na krakowskiej akademii namawiał Chromego też Karol Hukan, który często bywał w odlewni.

Krakowską ASP Chromy ukończył w 1956 roku. Dyplom zrealizował pod kierunkiem Xawerego Dunikowskiego. Kilka lat później sam został pedagogiem tej uczelni, początkowo, przez 17 lat, w jej filii w Katowicach, a od połowy lat 70. w samym Krakowie w pracowni rzeźby.

- Był tytanem pracy - mówi Robert Opolski, prowadzący autorską galerię artysty w parku Decjusza. -- Codziennie wstawał o siódmej rano i szedł do przylegającej do domu pracowni. Śniadanie, kawa, lektura gazety to nie było ważne, ważna była praca, która pochłaniała go aż do późnego wieczora. Gdyby nie żona, pewnie całkowicie by się w tej robocie zatracił, zapominając o całym świecie.

Smok i owieczki

Zwierzęta, które rzeźbił w dzieciństwie, towarzyszyły Chromemu jako artystyczny temat przez całe życie. W 1961 roku podarował Krakowowi Sowy, które stanęły na Plantach u stóp Wawelu. Dziś spośród znajdującej się tam trójki, tylko największa sowa jest oryginalna. Mniejsze, po tym jak je skradziono, zostały zrekonstruowane na podstawie zdjęć archiwalnych, a ich odtworzenia dokonał Wojciech Kurdziel - uczeń Chromego.

Do ulubieńców krakowian należą też Owieczki - stadko stojące na skwerze przy siedzibie Uniwersytetu Rolniczego. W tych ostatnich, jak w wielu innych animalistycznych realizacjach m.in. kotach, perkozach, kogutach, wykorzystał otoczaki - kamienie, którym woda nadała obły kształt. Krakowskie bulwary dzięki Chromemu zyskały niepowtarzalny charakter. Artysta umieścił na nich pomnik Smoka Wawelskiego i psa Dżoka. O tym, jak bardzo krakowianie przyzwyczaili się do tego ostatniego, świadczą protesty, z jakimi spotkał się kilka lat temu pomysł jego przesunięcia (na miejscu Dżoka miał stanąć pomnik Armii Krajowej).

Chromy podejmował też tematy o wiele poważniejsze: jedną z jego pierwszych realizacji, był Cykl oświęcimski (1958), na który złożyła się m.in. Pieta i Ściana Śmierci. Sporą część jego dorobku stanowiła rzeźba religijna: Droga Krzyżowa z Królówki koło Wiśnicza, czy Ukrzyżowanie z krakowskiej Arki Pana.

Mimo różnorodnej tematyki rzeźby Chromego łączy forma: nieregularna, pozornie niedbała, nadaje przedstawieniom dramatyczny rys i sprawia, że widz ma wrażenie, jakby wewnątrz brył pulsowało życie.

Rzeźba za jeden uśmiech

- Był artystą spełnionym, ale bardzo wrażliwym na to, jak inni reagują na jego twórczość - mówi Opolski. - Rzeźbił, żeby sprawić radość ludziom. Dla niego ważniejsze niż medale czy nagrody, których zdobywał niemało, był szczery zachwyt. Zdarzało się, że swoje rzeźby oddawał za grosze, jeśli tylko ktoś powiedział, że mu się podobają.

Całe życie chciał przybliżać ludziom sztukę, a realizacją tego marzenia było otwarcie autorskiej galerii w dawnej muszli koncertowej w parku Decjusza. - Ludzie przychodzą tutaj przy okazji spacerów, dorośli oglądają rzeźby, piją kawę, dzieci siadają na grzbietach owieczek - mówi Opolski. - Rozpada się mur, który w świadomości wielu otacza „dziwną i niezrozumiałą” sztukę współczesną. Galeria najpewniej będzie funkcjonować dalej, jako rodzaj pomnika Bronisława Chromego.

Choć Chromy bardziej od oficjalnych wyróżnień cenił szczery zachwyt, za swoją twórczość był wielokrotnie honorowany. Został odznaczony Krzyżem Oficerskim i Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz Złotym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Artysta odszedł 4 października 2017 roku w Krakowie. Miał 92 lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski