Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brudna polityka w Pcimiu

Marcin Banasik
Daniel Obajtek
Daniel Obajtek Marcin Makówka
Konflikt. Roman Lis, jeden z najbogatszych przedsiębiorców w gminie Pcim "troszczy się" o to, aby przed wyborami samorządowymi mieszkańcy dowiedzieli się o zarzutach, jakie ciążą na wójcie Danielu Obajtku. Przeciwko Lisowi również toczą się sprawy w sądzie

Daniel Obajtek, o którym cała Polska dowiedziała się, gdy wystąpił na konferencji prasowej obok prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jest przekonany, że znowu dostanie poparcie prawie 90 procent mieszkańców Stróży, Pcimia i Trzebuni. Tak jak przed czterema laty. Jego pewności nie mąci fakt, że stoi przed poważnymi, także korupcyjnymi oskarżeniami. A o to, żeby przestały one być "tajne" dla mieszkańców gminy, dba Roman Lis, przedsiębiorca uchodzący tam za najbogatszego człowieka.

Co ciekawe, prywatnie jest spokrewniony z wójtem. Kilka lat temu obaj panowie żyli ze sobą w przyjaźni. Dzisiaj łączy ich nienawiść.

Lis zarzuca Obajtkowi wyprowadzenie z jego firmy prawie 1,5 mln zł. Prokuratura oskarżyła wójta o przyjęcie 50 tys. zł łapówki przy okazji budowy kanalizacji w gminie. Wójt z kolei zeznaje jako świadek przeciwko Lisowi w procesie o wyłudzenie unijnych dotacji - ponad 200 tys. zł na zakup maszyn, fikcyjne zatrudnianie osób niepełnosprawnych i związane z tym nadużycia podatkowe.

- Był po próbie samobójczej i został wyrzucony ze szkoły, pozostawał bez pracy. Ze względu na jego trudną sytuację życiową i stan psychiczny zdecydowałem się zatrudnić go w mojej firmie. Stało się tak również na prośbę jego rodziców - tak Roman Lis wspomina moment sprzed kilkunastu lat, kiedy zatrudnił syna swego kuzyna w spółce Elektroplast, produkującej m.in. peszle na kable.

Młody wówczas Obajtek okazał się bardzo pojętnym pracownikiem. Szybko został kierownikiem zakładu. - Szef go uwielbiał. Jeśli ktoś mówił coś złego na Daniela, właściciel od razu stawał po jego stronie - wspomina jeden z pracowników Elektroplastu.
Przed ośmioma laty naturalne było, że Lis popiera jego kandydaturę na wójta Pcimia. Obajtek wygrał wybory.

Od przyjaźni do nienawiści
Koniec przyjaznych stosunków między nimi mieszkańcy zauważyli tuż po tym, jak nowy wójt wprowadził się do urzędu. - Pamiętam, jak na spotkaniu samorządowców Roman Lis nie podał mu ręki. To było bardzo zaskakujące, ponieważ dotychczas żyli jak przyjaciele - mówi Anna Buksa, była wiceprzewodnicząca Rady Gminy.

Po tym, jak Obajtek został szefem gminy, Roman Lis doszedł do wniosku, że jego firma przez lata była okradana z surowców. Biznesmen wynajął firmę detektywistyczną, aby sprawdzić majątek byłego kierownika. Prywatne śledztwo miało wykazać, że rzeczywiste dochody były wielokrotnie większe od deklarowanych. Właściciel Elektroplastu złożył wtedy zawiadomienie do prokuratury w Krakowie, Urzędu Kontroli Skarbowej oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Śledztwo zostało umorzone.

Tymczasem Obajtek zeznawał przeciwko Romanowi Lisowi w śledztwie dotyczącym wyłudzenia pieniędzy na kupno maszyn do firmy i zatrudnianie fikcyjnych pracowników. - To była zemsta. Doniósł na nas w momencie, kiedy zorientowaliśmy się, że przez kilka lat okradał naszą firmę - twierdzi Roman Lis.

Właściciel Elektroplastu uważa, że w ten sposób Obajtek chciał zatuszować kradzieże, których sam miał dokonywać, pracując w spółce. Zdaniem śledczych, kierownik zakładu potwierdzał odbiór większych ilości towaru (granulatu do produkcji rur PCV) niż odbierano w rzeczywistości. Miał w ten sposób narazić firmę na straty ok. 1,5 mln zł, połowę tej sumy biorąc dla siebie. Zdaniem Lisa, straty na surowcach od roku 2000 do jesieni 2006 były o wiele większe.
- Całkowitą stratę z tytułu kradzieży surowców oceniam na ponad 10 mln zł - twierdzi Roman Lis.

Wójt w areszcie
Sprawą zajmuje się sąd w Sieradzu, ponieważ tam dochodziło do większości przestępstw, w które zamieszana jest reszta z ośmiu oskarżonych, m.in. Maciej C. (miał kierować gangiem wyłudzającym pieniądze od przedsiębiorców).

Akt oskarżenia obejmuje również sprawę korupcji, w którą ma być zamieszany wójt. Według śledczych w 2010 r. szef gminy wziął 50 tys. zł łapówki od Jerzego R., bliskiego współpracownika Macieja C. Pieniądze miały być za doprowadzenie do wygrania przetargu przez firmy wskazane przez C. Chodziło o projekt kanalizacji dla trzech gmin, w tym Pcimia.

Wójt został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego 15 kwietnia 2013 r., ale dwa dni później zwolniony z aresztu. Wtedy bronił go nawet... Jarosław Kaczyński. Dlaczego? Bo to u boku prezesa partii pojawił się wójt Pcimia, gdy głośna stała się sprawa Stanisława Kowalczyka, producenta papryki, który publicznie pytał premiera "jak żyć?". Wójt Pcimia pospieszył wtedy z zapasem folii do zabezpieczenia zrujnowanej przez wichurę plantacji.

Kaczyński uznał zatrzymanie Obajtka za "niebywale skandaliczne".

Dzisiaj wójt podkreśla, że firmy, które rzekomo miał faworyzować dzięki łapówce, nie przeszły nawet do drugiego etapu przetargu. - To jeden z dowodów, które świadczą o tym, że zarzuty nie opiera się na wiarygodnych podstawach - mówi Obajtek.

Mimo że akt oskarżenia jest złożony od roku, proces wciąż nie ruszył. Na sali sądowej ciągle kogoś brakuje. Daniel Obajtek stawia się na każdy termin rozprawy. - Akt oskarżenia to "koncert życzeń", który nie ma pokrycia w faktach. Mam nadpobudliwy charakter, ale w tej sytuacji jestem bardzo spokojny, bo prawda obroni się sama - mówi.

Roman Lis twierdzi jednak, że wójt kłamie. - Zależy mu, aby proces nie ruszył, ponieważ boi się, że go przegra. Jeśli sąd uzna go winnym, to jego zeznania w sprawie przeciwko mnie stracą wiarygodność. Sąd nie uwierzy osobie, która brała łapówki i wyprowadzała pieniądze z firmy, w której była zatrudniona - wyjaśnia Lis. Proces dotyczy obu zarzutów korupcyjnych w sprawie kanalizacji i wyłudzenia pieniędzy z Elektroplastu, ponieważ w obie sprawy zamieszani są m.in. Daniel Obajtek i Maciej C.

Brat wójta ma w Kopalinie na Kaszubach pensjonat "Szlacheckie gniazdo". Wójt zapewnia, że nie ma z tym nic wspólnego. Lis jest jednak przekonany, że to właśnie w ten obiekt Obajtek zainwestował po cichu pieniądze wyłudzone w jego firmie. Urząd Kontroli Skarbowej nie ujawnił żadnego związku Obajtka z inwestycją.

Z zarzutami na wybory
Obajtek będzie walczył o stanowisko wójta już po raz trzeci. - Podczas ostatnich wyborów 86 proc. głosujących chciało, abym rządził gminą - przypomina.

Na kilka tygodni przed wyborami większość ludzi, których spotkaliśmy w Pcimiu, nic nie wie o sądowych sprawach wójta. - Ludzie po zebraniach w gminie wychodzą i mówią, iż wójt twierdzi, że wszystkie zarzuty są oddalone i że jest uniewinniony.

Dlatego może dalej być wójtem. A przecież 6 listopada jest rozprawa w Sieradzu - mówi Edyta Olesik, która również zamierza kandydować na wójta Pcimia. W gminie mieszka od 4 lat. - Uważam, że główną siłą aktualnego wójta jest umiejętność wprowadzania ludzi w błąd. Poza garstką osób nikt nie wie, że ma on poważne zarzuty. To doskonale odzwierciedla sposób prowadzenia urzędu - ocenia Edyta Olesik.

- Jeśli najważniejsza osoba w urzędzie staje przed sądem i ukrywa to przed ludźmi, to znaczy, że lokalna polityka jest brudna - twierdzi były wójt Pcimia Andrzej Padlikowski.

Pomimo aktu oskarżenia Daniel Obajtek cieszy się popularnością wśród mieszkańców.

- Jest medialny i potrafi się sprzedać. W każdy piątek jeździ do biednych mieszkańców. Oficjalnie sprawdza, czy czegoś im nie brakuje. Nieoficjalnie wciska starszym ludziom czekolady, żeby na niego głosowali - mówi jedna z mieszkanek Pcimia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski