Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalne oblicze baśni

Urszula Wolak
Archiwum
Literatura. Utwory braci Grimm budziły kontrowersje już w XIX wieku i dlatego nie uniknęły nożyc cenzury. Złą matkę w końcu zastąpiła macocha, a z baśni zniknęły drażliwe kwestie

Okazuje się, że molestowanie w rodzinie, rozterki moralne, zdrada i namiętna miłość stanowią ważne wątki baśni uwielbianych do dziś przez najmłodszych czytelników. Mowa o legendarnych utworach braci Grimm, które właśnie ukazały się w nieocenzurowanym tomie zatytułowanym "Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury" Philipa Pullmana.

W zbiorze odnajdziemy pięćdziesiąt utworów, dobrze wszystkim znanych ("Czerwony Kapturek", "Kopciuszek" czy "Królewna Śnieżka") i tych, które nie trafiły do głównego nurtu (m.in.: "Rybak i jego żona", "Jednooczka, Dwuoczka, Trzyoczka").

Wszystkie zostały przypomniane z całym ich okrucieństwem, bez zbędnego sentymentalizmu, z obyczajową odwagą. Pod każdym z nich odnajdziemy również komentarz, poszerzający naszą wiedzę na temat kontekstu powstawania baśni słynnych braci, które często - co ciekawe - wcale nie były przeznaczone dla najmłodszych.

Warto zwrócić uwagę, że od samego początku twórcy epatowali w swoich utworach okrucieństwem, wzbudzając powszechną sensację i oburzenie wielu czytelników. Nie dziwi zatem, że zaczęto je cenzurować za ich życia. W kolejnych epokach nic się nie zmieniło.

- Trudno, żeby akurat baśnie i bajki nie były cenzurowane, skoro stają się narzędziem edukacyjnym czy wychowawczym. Powinny więc zostać wygładzone i wyczyszczone ze wszystkich przerażających czy niemoralnych treści. W obiegu literackim od dawna funkcjonują dwie wersje najsłynniejszych baśni braci Grimm czy Andersena. Ale także wielu innych. Podejrzane były wszystkie groźne obrazki - erotyczne przede wszystkim.

Obrońcy moralności dzielnie stali na jej straży - mówi Marcin Wilk, krytyk literatury. Ocenia, że redaktorzy książek i ich autorzy radzili sobie z cenzurą jednak rozmaicie, przesuwając na przykład nieprzyjemne zdarzenia do sfery cudowności.

- Bardzo wygodnie. Bo rzeczy działy się "za siedmioma górami, siedmioma lasami" albo "bardzo, bardzo dawno temu" - dodaje Wilk.

Często też omijano drażliwe kwestie, jak np. opis pożarcia babci przez wilka.

- Gorzej, że to pobudzało akurat wyobraźnię co bardziej twórczych słuchaczy. A innych skłaniało do zadawania konkretnych pytań. I wtedy dorosły musiał samodzielnie zmierzyć się z trudną materią - mówi Marcin Wilk.

Dorośli cenzurowali bajki i baśnie ze względu na uprzedzenia i stereotypy, jakie funkcjonowały w społeczeństwie XIX w. I jakie często do dziś nam towarzyszą.

- Krytyka odwołująca się do psychoanalizy Zygmunta Freuda dopatruje się na przykład fallicznego symbolu w kształcie ogona Syrenki - mówi Wilk.

Przytacza też dla zilustrowania swojej tezy jeszcze inny przykład - "Murzynka Bambo" z wierszyka Juliana Tuwima.

- Bo co zrobić z tym koleżką w świetle poprawności politycznej?

I właśnie pod jej ciężarem musieli również ugiąć się bracia Grimm, zmuszeni do wprowadzania zmian w swych baśniach. Pierwotnie tą złą w rodzinie była matka, później zastąpiła ją jednak macocha - wciąż zła, ale zawsze obca. Wydawca baśni w Austrii Michael Köhlmeier zwraca też uwagę, że w wielu bajkach czarnym charakterem był początkowo ojciec, a utwory w jawny sposób poruszały choćby problem molestowania latorośli.

Dziś za sprawą książki Philipa Pullmana te drażliwe wątki powracają na karty baśniowych opowieści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski