Okazuje się, że molestowanie w rodzinie, rozterki moralne, zdrada i namiętna miłość stanowią ważne wątki baśni uwielbianych do dziś przez najmłodszych czytelników. Mowa o legendarnych utworach braci Grimm, które właśnie ukazały się w nieocenzurowanym tomie zatytułowanym "Baśnie braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury" Philipa Pullmana.
W zbiorze odnajdziemy pięćdziesiąt utworów, dobrze wszystkim znanych ("Czerwony Kapturek", "Kopciuszek" czy "Królewna Śnieżka") i tych, które nie trafiły do głównego nurtu (m.in.: "Rybak i jego żona", "Jednooczka, Dwuoczka, Trzyoczka").
Wszystkie zostały przypomniane z całym ich okrucieństwem, bez zbędnego sentymentalizmu, z obyczajową odwagą. Pod każdym z nich odnajdziemy również komentarz, poszerzający naszą wiedzę na temat kontekstu powstawania baśni słynnych braci, które często - co ciekawe - wcale nie były przeznaczone dla najmłodszych.
Warto zwrócić uwagę, że od samego początku twórcy epatowali w swoich utworach okrucieństwem, wzbudzając powszechną sensację i oburzenie wielu czytelników. Nie dziwi zatem, że zaczęto je cenzurować za ich życia. W kolejnych epokach nic się nie zmieniło.
- Trudno, żeby akurat baśnie i bajki nie były cenzurowane, skoro stają się narzędziem edukacyjnym czy wychowawczym. Powinny więc zostać wygładzone i wyczyszczone ze wszystkich przerażających czy niemoralnych treści. W obiegu literackim od dawna funkcjonują dwie wersje najsłynniejszych baśni braci Grimm czy Andersena. Ale także wielu innych. Podejrzane były wszystkie groźne obrazki - erotyczne przede wszystkim.
Obrońcy moralności dzielnie stali na jej straży - mówi Marcin Wilk, krytyk literatury. Ocenia, że redaktorzy książek i ich autorzy radzili sobie z cenzurą jednak rozmaicie, przesuwając na przykład nieprzyjemne zdarzenia do sfery cudowności.
- Bardzo wygodnie. Bo rzeczy działy się "za siedmioma górami, siedmioma lasami" albo "bardzo, bardzo dawno temu" - dodaje Wilk.
Często też omijano drażliwe kwestie, jak np. opis pożarcia babci przez wilka.
- Gorzej, że to pobudzało akurat wyobraźnię co bardziej twórczych słuchaczy. A innych skłaniało do zadawania konkretnych pytań. I wtedy dorosły musiał samodzielnie zmierzyć się z trudną materią - mówi Marcin Wilk.
Dorośli cenzurowali bajki i baśnie ze względu na uprzedzenia i stereotypy, jakie funkcjonowały w społeczeństwie XIX w. I jakie często do dziś nam towarzyszą.
- Krytyka odwołująca się do psychoanalizy Zygmunta Freuda dopatruje się na przykład fallicznego symbolu w kształcie ogona Syrenki - mówi Wilk.
Przytacza też dla zilustrowania swojej tezy jeszcze inny przykład - "Murzynka Bambo" z wierszyka Juliana Tuwima.
- Bo co zrobić z tym koleżką w świetle poprawności politycznej?
I właśnie pod jej ciężarem musieli również ugiąć się bracia Grimm, zmuszeni do wprowadzania zmian w swych baśniach. Pierwotnie tą złą w rodzinie była matka, później zastąpiła ją jednak macocha - wciąż zła, ale zawsze obca. Wydawca baśni w Austrii Michael Köhlmeier zwraca też uwagę, że w wielu bajkach czarnym charakterem był początkowo ojciec, a utwory w jawny sposób poruszały choćby problem molestowania latorośli.
Dziś za sprawą książki Philipa Pullmana te drażliwe wątki powracają na karty baśniowych opowieści.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?