Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brytyjskie warunki

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Jeśli wierzyć przeciekowi w londyńskim „The Telegraph”, Wielka Brytania rezygnuje ze stawiania kwestii ograniczenia praw imigrantów jako warunku swego dalszego uczestnictwa w Unii Europejskiej.

Byłaby to niebłaha zmiana angielskiej polityki. Odkąd bowiem w sławetnej mowie z Bloomberg w styczniu 2013 roku premier David Cameron zapowiedział referendum na temat członkostwa kraju w Unii, to właśnie ta kwestia miała być głównym brytyjskim postulatem.

Sam Cameron wielokrotnie zapowiadał, że Bruksela musi dać Brytyjczykom prawne możliwości zarówno limitowania napływu przybyszów z innych krajów Unii, jak i zaprowadzenia restrykcji w przyznawaniu imigrantom świadczeń socjalnych. Na tym właśnie polu zrodził się ostry spór Londynu z Warszawą. Swego czasu rzecznik byłego premiera Tuska z satysfakcją i w dość niewybrednych słowach opowiadał, jak to jego szef dał popalić brytyjskiemu premierowi z tego powodu.

Teraz okazuje się, że cztery żądania Londynu dotyczą wyłącznie statusu europejskiej waluty oraz zahamowania tempa dalszej integracji. Cameron chce „wyraźnej deklaracji” Rady Europejskiej, iż Anglicy nie będą przymuszani do żadnych form ściślejszej integracji i domaga się wprowadzenia instytucji tzw. europejskiej czerwonej kartki. Miałaby ona polegać na określeniu na przyszłość kworum unijnych parlamentów narodowych, których sprzeciw automatycznie blokowałby wejście w życie dyrektyw unijnych. Chce także zapewnienia, iż euro nie musi być w przyszłości jednolitą walutą całej Unii, a blok krajów strefy euro nie będzie narzucać całej Unii własnych koncepcji regulacji sektora finansowego, w tym banków i ubezpieczeń.

Taki zestaw brytyjskich żądań wskazywałby na to, że Cameron w istotny sposób ograniczył zakres i skalę wcześniej postulowanych reform Unii. Poza projektem „czerwonej kartki”, który pewnie wymagałby na przyszłość traktatowego usankcjonowania, pozostałe trzy punkty mogą zostać spełnione w trybie zwykłego politycznego oświadczenia Rady Europejskiej. Tym bardziej, że co najmniej niektóre z nich (jak np. pluralizm walut europejskich) jest już dziś oczywistością realnej europejskiej polityki, co prawda niekoniecznie zgodną z dogmatycznymi zasadami traktatów.

Z czego wynikać może ten zaskakujący rozwój zdarzeń? Londyn ma już i tak mocno na pieńku z Brukselą w związku z kryzysem imigracyjnym. Retoryka Camerona głoszącego, iż zamierza „wybić z głów imigrantom, że Brytania będzie ich ziemią obiecaną”, bezpardonowe blokowanie tunelu pod kanałem La Manche, a w końcu deklaracja rządu, iż kraj przyjmie 20 tysięcy imigrantów w ciągu pięciu lat - sprawiły, że w Brukseli o tej polityce nie mówi się inaczej, niźli: „wstyd”. Charles Grant, szef renomowanego londyńskiego think tanku CER, uważa nawet, że na kontynencie coraz częściej uważa się Brytanię za „paskudny kraj” (nasty country).

Najwyraźniej Cameron nie zamierza więc dolewać oliwy do ognia. Ani tym bardziej, po raz kolejny atakować interesów imigrantów z Polski i Europy Środkowej, czyli krajów będących jego potencjalnymi sojusznikami w o wiele bardziej doniosłym sporze z Niemcami i Francją o restrykcyjne traktowanie imigracji z Azji i Afryki. Dzięki stanowczej postawie rządu polskiego zablokowany został plan Brukseli, aby przyszłych imigrantów automatycznie przydzielać poszczególnym krajom i Cameron nie musiał już toczyć walki na tym polu.

A swoboda poruszania się w obrębie Unii i tak stanęła w ostatnich tygodniach pod znakiem zapytania, więc też zapewne Wielka Brytania nie chce wystąpić w roli grabarza tej jednej z podstawowych unijnych wolności. Tak czy owak, wygląda to na pierwszy i jedyny zapewne pożytek z trwającego kryzysu imigracyjnego. I nieoczekiwany sukces polskiej polityki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski