Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brzuch miasta

Redakcja
Fot. archiwum prywatne
Fot. archiwum prywatne
Za plecami miałam zalew Bagry a przed sobą kładkę dla pieszych, która prowadziła nad wielkim torowiskiem na sporej wysokości do stacji Kraków Prokocim. Wahałam się. Czy warto przejść na drugą stronę? Czy warto wdrapać się po 52 stopniach z rowerem na plecach?

Fot. archiwum prywatne

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: ROWEREM PRZEZ KRAKÓW

Ale ciekawość i chęć poznania nowego była silniejsza. Wyciągnęłam torbę z bagażnika i przełożyłam przez ramię. Chwyciłam rower i zaczęłam iść stopień za stopniem. Z każdym krokiem rower był cięższy, a ja coraz gorzej myślałam o projektancie kładki; wręcz zwymyślałam go po cichu i postanowiłam, że powinien za karę codziennie przynajmniej przez godzinę przenosić tymi schodami, rowery i dzieci w wózkach. Może następnym razem użyłby głowy do projektowania i pomyślał o innych niż piesi użytkownikach tego miejsca.

Gdy wdrapałam się na górę i po czerwonej nawierzchni prowadziłam rower byłam zachwycona widokiem. Zalew Bagry ukazał się w całości, można było zobaczyć, jakie ma półwyspy, przystanie, nawet było widać zbudowane w wodzie niewielkie skocznie na wodnych narciarzy. Wiał wiatr, słońce świeciło. Widać też było liczne torowiska, rozjazdy, krzyżówki.

W dół z kładki schodziłam szybciej, bo i droga była krótsza - 46 stopni. Ale tak samo długo źle myślałam o projektancie. Kiedy wsiadłam na rower postanowiłam pojechać w lewo a zaraz potem w prawo; droga asfaltowa z potwornymi dziurami wiła się pod czterema wiaduktami. Wkoło ani żywej duszy, wszędzie chaszcze. Krajobraz raczej straszny i potwornie nędzny, jak z dawnych lat.

Klimat się zmienił, gdy wjechałam na ul. Morawińskiego. Niektóre stare domy, pochodzące z przed wojny, otrzymały nowe oblicze. Wyremontowane stały w towarzystwie wypielęgnowanej zieleni dając się podziwiać. Ale na tej ulicy były też i inne, którym już kilkadziesiąt lat temu należał się remont kapitalny. Widać było, że ta okolica przed wojną była biedna, na pograniczu miasta i wsi, a teraz pomału się dźwiga. Gdy dojechałam do ul. Bieżanowskiej skręciłam w nią w prawo. To był już inny świat, bardziej odnowiony, z nową uliczną nawierzchnią. Koło piekarni skręciłam znowu w prawo, w Kolejową, a dalej w Balickiego.

Ta ostatnia ulica dla samochodów jest ślepa, ale nie dla rowerów. Na końcu można wjechać w prawo w dół w mroczną ścieżkę. Jeżeli masz jednak klaustrofobię, nie radzę; samemu też nie polecam, bo wjeżdżając tam poczułam się tak, jakbym wtargnęła w trzewia miasta. Ścieżka była wąska, ciemna, ziemna z chaszczami. Po prawej stronie miałam siatkę, chroniącą mnie od terenów kolejowych, po lewej betonowy mur zakończony drutem kolczastym. Typowa pułapka bez wyjścia. Aż strach, ale pedałowałam nadal tylko trochę szybciej. Wkoło trochę śmieci, porozbijanych butelek, pejzaż charakterystyczny dla Polski. Gdy droga się rozszerzyła, przy garażach blaszakach, na dzikim wysypisku śmieci stały kanapy, a na nich siedziała grupka młodzieży.

Przemknęłam szybko w dół, dotarłam do asfaltu i nadal jechałam wzdłuż ogrodzeń, tylko było już trochę szerzej. Minęłam sortownię poczty i jeszcze przed dworcem Kraków Płaszów skręciłam w prawo w tunel dla pieszych. Nim do niego wjechałam zatrzymałam się i zastanowiłam, czy mam na tyle odwagi. Bardzo długi tunel był niski, nieoświetlony, mokry z kapiąca wodą i z wielką ciepłowniczą rurą, której przekrój był większy od wysokości człowieka. Tak właśnie wygląda brzuch miasta pomyślałam, sceneria do wszystkich strasznych historii, których nie chciałbyś nawet poznać. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam. Długo trwało zanim dotarłam do ul. Żołnierskiej, ale gdy zobaczyłam słońce zrobiło mi się lżej.

Szerokiej Drogi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski