Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budynek i działkę wartą milion mąż alkoholik sprzedał za 30 tys. zł

Marcin Banasik
Działka pani Renaty wygląda dziś jak śmietnisko, bo nowy właściciel ziemi przyjmował "gruz"
Działka pani Renaty wygląda dziś jak śmietnisko, bo nowy właściciel ziemi przyjmował "gruz" Archiwum
Kontrowersje. Życie Renaty Bubki z Michałowic to pasmo cierpień. Trzy lata temu jej mąż alkoholik w podejrzanych okolicznościach pozbył się domu i działki. Kobieta z dzieckiem mogą trafić na bruk, bo nikt nie potrafi udowodnić, że nowy właściciel nielegalnie nabył nieruchomość

Krakowski sąd wydał wyrok eksmisji 49-letniej Renaty Bubki, która razem z niepełnosprawnym synem mieszka w podkrakowskich Michałowicach. Oznacza to, że ziścił się dla niej najgorszy scenariusz tragedii, którą przeżywa od ponad dwóch lat.

Wtedy właśnie jej mąż Tomasz B. (alkoholik, trzykrotnie skazywany za znęcanie się nad rodziną) sprzedał 1,3-hektarową działkę i dom, w którym żyli za... 30 tys. zł. Rzeczywista wartość działki leżącej tuż przy drodze krajowej to od 500 tys. zł nawet do miliona zł.

Mec. Robert Rychlicki, pełnomocnik kobiety zapowiada, że prawdopodobnie odwoła się od tego wyroku. - Ostateczną decyzję podejmę jednak po tym, jak zapoznam się z uzasadnieniem decyzji sądu - mówi adwokat. Na pytanie, czy jest szansa na to, by nie doszło do eksmisji pani Renaty, mecenas odpowiada tylko: - Sprawa jest bardzo trudna.

Śledząc historię sprzedaży domu, można odnieść wrażenie, że mieszkanka Michałowic padła ofiarą nie tylko swojego męża.

- Mój mąż to alkoholik i jest w stanie podpisać każdy świstek za butelkę wódki. Obawiam się, że ktoś to wykorzystał - twierdzi pani Renata.

Do podpisania umowy sprzedaży działki z domem doszło 26 października 2012 r. Dokument został potwierdzony w krakowskiej kancelarii notarialnej Ewy Knuplerz. Właścicielka kancelarii nie chciała nam jednak odpowiedzieć na pytanie, czy nie wzbudziła w niej wątpliwości cena, za jaką działka została sprzedana. - Nie mogę komentować sprawy, ponieważ objęta jest tajemnicą zawodową - tyle usłyszeliśmy od Ewy Knuplerz.

W Naczelnej Izbie Notarialnej poinformowano nas, że notariusz nie dysponuje instrumentami prawnymi pozwalającymi na weryfikację podanej przez strony wartości przedmiotu umowy.

Sęk jednak w tym, że do zorientowania się, że 1,3 hektara działki leżącej przy trasie krajowej, warte jest o wiele więcej niż 30 tys. zł, niepotrzebne są instrumenty prawne, tylko zdrowy rozsądek.

Nowy właściciel ziemi tuż po zakupie gruntu wywiesił na posesji ogłoszenie, że przyjmie gruz. Kiedy pani Renata była w pracy, przyjechała ciężarówka, która wysypała na podwórko... śmieci. Po dziesięciu miesiącach nowy nabywca nieruchomość sprzedał ją kolejnej osobie, ale już za cenę 300 tys. zł. Nabywca wysłał do sądu pozew o eksmisję pani Bubki, który dwa tygodnie temu został zatwierdzony przez sąd.

Tej sytuacji dałoby się uniknąć. Tomasz B. miał zasądzone alimenty, ale ich nie płacił. Wysokość zaległej kwoty wraz z odsetkami urosła do ponad 400 tys. zł. Gdyby komornik zajął dom i działkę rolną mężczyzny na poczet niezapłaconych alimentów, nad rodziną Tomasza B. nie wisiałoby teraz widmo eksmisji.

Komornik Dariusz Ulfig tłumaczy jednak, że nie wiedział o istnieniu działki z domem. Wyjaśnia, że informację o tym powinien przekazać mu pełnomocnik pani Renaty. Mec. Rychlicki nie chciał jednak wczoraj odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie poinformował komornika o działce. - To pytanie jest bez sensu. Nie będę komentował sprawy. Zajmuję się nią z urzędu - usłyszeliśmy od adwokata.

Sprawa wydaje się beznadziejna. Sąd potwierdził, że nowa właścicielka ma prawo do żądania eksmisji lokatorów. Jedyną możliwością, by pani Renata z synem nie zostali wyrzuceni z domu, jest udowodnienie, że podczas sprzedaży doszło do nieprawidłowości.

Renata Bubka zgłosiła już sprawę do prokuratury. - Nie podjęto jednak śledztwa, gdyż mój mąż przyznał, że jest bardzo zadowolony ze sprzedaży działki. Mógł sprzedać ziemię bez mojej wiedzy, ponieważ rodzice przekazali mu ją w akcie darowizny - mówi 49-latka.

Ostatnią deską ratunku jest złożenie pozwu cywilnego przez mieszkankę Michałowic. - Nie stać mnie jednak na adwokata - podsumowuje pani Renata.

W razie eksmisji lokal dla 49-latki i jej syna powinna zagwarantować gmina. Urzędnicy z Ośrodka Pomocy Społecznej w Michałowicach zapewnili, że wójt zadeklarował pomoc i wsparcie dla pani Renaty. Nie potrafili jednak powiedzieć, czy gmina dysponuje wolnym lokalem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski