Rządowa autopoprawka zakłada zwiększenie przyszłorocznych wydatków z 351,5 mld zł (wersja ustawy budżetowej uchwalona przez Sejm poprzedniej kadencji) do 368,5 mld. Deficyt budżetowy ma jednak pozostać niezmieniony wobec założeń poprzedniej ustawy, dzięki zaplanowanemu przyrostowi dochodów - z 296 mld do 313,7. Dodatkowe pieniądze mają pochodzić m.in. z podatku bankowego (5,5 mld) oraz podatku od sprzedaży detalicznej (tzw. podatku od supermarketów - 2 mld).
Wielu ekspertów poddaje w wątpliwość założony przez rząd na 3,8 proc. wzrost PKB. Instytucje europejskie i światowe szacują go poniżej 3,5 proc., na co wpływ mają kłopoty gospodarek polskich partnerów handlowych - krajów UE i Chin.
Minister finansów Paweł Szałamacha twierdzi jednak, że powinien nastąpić lekki wzrost dynamiki PKB jako wynik „silnego bodźca popytowego, jakim jest program prorodzinny i związany z nim optymizm obywateli”. Jeśli wzrost gospodarczy okaże się niższy od zakładanego, niższe będą też wpływy do budżetu, a wówczas rząd może mieć problem z utrzymaniem deficytu na planowanym poziomie 2,8 proc. PKB.
Wczoraj posłowie zajmowali się także nowelą tegorocznego budżetu. Tylko klub PiS poparł podczas drugiego czytania w Sejmie podniesienie deficytu budżetowego o 3,9 mld zł. Cała opozycja była przeciw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
