Zmniejszenie o ponad pół mln zł wydatków na oświatę, o 30 tys. zł na wodociągi, o 150 tys. zł na administrację (głównie na zapłatę dla osób, które miałyby zdobywać dotacje unijne), mniej pieniędzy na budowę przydomowych oczyszczalni ścieków, zaś więcej na drogi – to tylko niektóre zmiany wprowadzone przez radnych do budżetu gminy Jerzmanowice-Przeginia.
Po takich poprawkach budżet na ten rok został uchwalony ośmioma głosami radnych z klubu „Przywróć my Normalność”.
Większość radnych to opozycja wójta Adama Piaśnika. Dlatego, nim doszło do głosowania, wójt prosił radnych, by nie rozdrabniali budżetu i nie ograniczali jego działania, nie blokowali inwestycji. –W duże kanalizacyjne inwestycje nie ingerujemy. Wszyscy zgodziliśmy się, że powinna być budowana oczyszczalnia i zgadzamy się na zaciągnięcie kredytu na ten cel – mówił wiceprzewodniczący Jan Hrabia.
Radny Marcin Szklarczyk w imieniu kilku radnych odczytał oświadczenie, w którym nie zgadzał się z propozycjami klubu „Przywróćmy Normalność” i popierał rozwiązania wójta.
Wójt wskazał najważniejsze założenia budżetu. – Priorytetowe są: budowa kanalizacji, kontynuacja scaleń gruntów, inwestycje w odnawialne źródła energii i utrzymanie oświaty. Musimy jak najwięcej skorzystać z dotacji unijnych, bo najbliższe lata to ostatnia możliwość finansowania naszych inwestycji – mówił Piaśnik.
Analizy zadłużenia gminy podjął się nowy wicewójt Stanisław Piksa. Dla niektórych było to zaskakujące, bo robił to po nieco ponadtygodniowej pracy w tym samorządzie. Porównywał finanse gminy z ostatnich ośmiu lat. W 2006 r. budżet wynosił 18,3 mln zł, a zadłużenie 24,6 mln. W 2014 r. budżet zamknął się kwotą 28 mln zł z zadłużeniem 17,5 proc. Pominął fakt, że w ciągu tych lat zmienił się sposób liczenia zadłużenia.
Wicewójt dawał też przykład gminy w ogóle niezadłużonej. – O ile się nie mylę Gorlice miały zerowe zadłużenie. To nic dobrego, bo świadczy o tym, że gmina się nie rozwija – mówił. Jednocześnie prosił radnych Jerzanowic-Przegini, by przeznaczyli więcej pieniędzy na spłatę zadłużenia swojej gminy, które w tym roku ma spaść do 8,2 proc., a zdaniem wicewójta powinno być mniejsze.
Zebrani uznali to tłumaczenie za niejasne. – Jak to jest, że w innej gminie brak zadłużenia – to źle, bo się nie rozwija, a w naszej likwidacja zadłużenia ma być dobra? – dociekała radna Barbara Morusek.
Tymczasem wicewójt Piksa roztaczał wizje przed radnymi: – Ten budżet daje szanse na skok rozwojowy. Z funduszy unijnych trzeba teraz wyrwać jak najwięcej. Chcemy, żeby dzięki temu budżet poszybował w niebo.
W kuluarach żartowano: czy w ten sposób to budżet nie „odleci” całkowicie? Radni postanowili nie szukać dodatkowych pieniędzy na spłatę długu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?