Kwestia odmrożenia płac w sektorze publicznym może być jednym z gorętszych tematów kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Po kilku latach zaciskania pasa przedstawiciele kolejnych zawodów coraz głośniej domagają się podwyżek pensji. Zapowiadają też pierwsze protesty oraz manifestacje, także w Krakowie.
Jak informowaliśmy już wczoraj, aż po 1,5 tys. złotych podwyżki na głowę domagają się pracownicy Muzeum Narodowego w Krakowie. To pozwoliłoby im dojść do średniego wynagrodzenia w instytucjach kultury. W tej chwili pracownicy z kilkuletnim stażem nie pobierają więcej niż 2 tys. zł na rękę. Ich frustrację pogłębia fakt, że z powodu zamrożenia pensji w sektorze budżetowym ich pobory od 2008 roku stoją w miejscu.
Niezadowolenie narasta także wśród pielęgniarek. - Podwyżek nie było od ośmiu lat. To jest po prostu niegodne, bo zarobki wielu niezwykle ciężko pracujących pielęgniarek i położnych wynoszą około 1350 złotych na rękę - mówi Tadeusz Wadas, wiceprzewodniczący Małopolskiej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Dlatego na 12 maja pielęgniarki z naszego regionu zapowiedziały manifestację na Rynku Głównym w Krakowie. Trwają także przygotowania do ogólnopolskiego strajku generalnego.
O proteście myślą też pracownicy administracji sądowej, którzy od pięciu lat nie mogą doczekać się wyższych wypłat. - Rząd odebrał nam nawet tzw. inflacyjne, czyli podwyższenie pensji o około 30 złotych w związku z coroczną inflacją - mówi Kata- rzyna Bielarz ze Związków Zawodowych Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości RP.
Od wielu lat podwyżek nie otrzymują również pracownicy administracji publicznej, czyli większości urzędów i instytucji podległych rządowi (np. urzędów skarbowych czy ministerstw). Tej grupie premier Ewa Kopacz obiecała jednak podwyżki od stycznia 2016 roku. Szczegóły mają zostać ogłoszone w maju
Eksperci zauważają jednak, że o ile w wielu branżach pensje rzeczywiście są całkowicie zamrożone, to w instytucjach rządowych nauczono się obchodzić ograniczenia wypłat i zatrudniania.
- Na przykład przez przyjmowanie pracowników na umowy zlecenia czy umowy o dzieło, przez co formalnie nowy etat nie powstaje - mówi Dominik Owczarek z Instytutu Spraw Publicznych.
Sposobów na "odmrożenie" swoich wynagrodzeń urzędnicy znaleźli więcej. - Zaczęto stosować różnego rodzaju nowe dodatki, dawać wyższe premie, częstsze nagrody - wymienia Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Czas pokazał więc, że zapowiedzi rządu o oszczędnościach na urzędnikach okazały się wyłącznie czczą gadaniną - dodaje.
Nie wszystkie branże z sektora publicznego zostały jednak równo dotknięte zamrożeniem płac. - Te, które mają silne struktury, potrafiły wywalczyć sobie wzrost wynagrodzeń - zauważa Andrzej Sadowski.
W ostatnich latach podwyżki doczekali się m.in. funkcjonariusze policji. - To było 300 złotych tuż przed Euro 2012 dla wszystkich funkcjonariuszy - od szeregowego po generała. W ciągu 6 lat o żadnych innych dodatkach nie było mowy - mówi Janusz Łabuz, przewodniczący NSZZ Policjantów w Małopolsce.
W przeciwieństwie do innych pracowników sądów pensje wzrosły sędziom. Każdego roku zwiększają się one o 3,5 proc. -W porównaniu do większości społeczeństwa zarabiamy dobrze, ale rzeczywistość wygląda tak, że rząd ciągle szuka sposobu, jak nam pensje obniżyć - mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia "Iustitia". Wskazuje tu na... zmniejszenie zasiłku chorobowego ze 100 do 80 proc.
W ostatnich dwóch latach podwyżki otrzymali też naukowcy. Ich pensje wzrosły przeciętnie o ok. 20 proc. Prawdziwymi rekordzistami pod względem otrzymanych podwyżek są jednak nauczyciele. Przez ostatnie siedem lat ich wynagrodzenia wzrosły przeciętnie aż o 50 proc. Mimo to domagają się kolejnej podwyżki o 10 proc. Kilka dni temu manifestowali w tej sprawie przed Kancelarią Premiera. - Protesty to nie jest nasze hobby, ale jak rząd będzie nadal głuchy na nasze postulaty, to zorganizujemy kolejne manifestacje - zapowiada Sławomir Broniarz ze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Pracownicy muzeów to nie zabytki i jeść muszą. Muzealnicy protestowali w Łodzi (z Małopolską w tle). Chcą podwyżek od 500 do 1500 zł
Pod miejscem obrad Kongresu Muzealników w Łodzi zorganizowano wczoraj pikietę. Były transparenty, m.in. "Muzealnik to nie zabytek i jeść musi". Uczestnicy mieli też wydrukowane w powiększeniu odcinki wypłat, na których można było przeczytać m.in. "Asystent, pięć lat pracy, wynagrodzenie netto: 1535 zł", "Starszy referent, opiekun magazynu zabytków, 17 lat pracy: 1560 zł", "Kustosz, 22 lata pracy, wynagrodzenie netto: 2230 zł".
Protest zorganizowała sekcja muzealnicza "Solidarności". Brali w nim udział - obok pracowników placówek z Łodzi, Wielkopolski, Pomorza i Mazowsza - także przedstawiciele instytucji małopolskich. Chodzi nie tylko o podległe Ministerstwu Kultury Muzeum Narodowe w Krakowie, ale też instytucje podlegające marszałkowi województwa małopolskiego: Muzeum Archeologiczne w Krakowie, Muzeum Entograficzne w Krakowie, Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem, Muzeum w Zubrzycy Górnej, Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu.
O postulatach, a także groźbie wejścia NSZZ "Solidarność" w Muzeum Narodowym w Krakowie w spór zbiorowy, już pisaliśmy. Pracownicy instytucji domagają się podwyżki o 1,5 tys. zł na głowę. Dzięki temu średnia pensja w MNK ma dogonić średnią pensję w instytucjach kultury podległych ministrowi kultury i dziedzictwa narodowego - czyli 4.597 zł brutto. Problem w tym, że jeśli miałyby zostać zrealizowane postulaty związkowców, budżet instytucji musiałby zostać zwiększony o jedną trzecią, czyli o 10 mln zł. I te pieniądze musiałoby znaleźć Ministerstwo Kultury, któremu muzeum podlega.
W instytucjach marszałkowskich postulaty płacowe są niższe - chodzi tylko o 500 zł podwyżki na głowę. - Uważamy, że już najwyższy czas, by zacząć dyskutować o niskich zarobkach w muzeach. Mamy nadzieję, że przy okazji kongresu nasz głos będzie lepiej słyszalny - mówi Andrzej Rybicki, szef sekcji muzealnej w małopolskiej "Solidarności".
W przypadku niespełnienia żądań pracowniczych niewykluczone są protesty, a nawet strajk w Noc Muzeów - z 15 na 16 maja.
- To jest sprawa dyrektorów placówek, a nie marszałka. Każdy z nich, podejmując pracę, przedstawiał plan działalności muzeów. W tym czasie nikomu nie obniżyliśmy budżetu. Jeśli dyrektorzy znajdą na to pieniądze, my nikomu nie powiemy nie - mówi Marek Sowa, marszałek Małopolski.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na nasze pytania w tej sprawie nie odpowiedziało. Do protestu nie przyłączą się zapewne pracownicy miejskich muzeów. Oni podwyżki dostali.
Warto dodać, że zgodnie z tzw. regułą wydatkową ministra finansów Jacka Rostowskiego, zamrożono fundusz płac w sferze budżetowej, a więc m.in. w muzeach. W praktyce oznacza to, że pracownicy Muzeum Narodowego w Krakowie mają zarabki na poziomie 2008 roku.
- Potrzebne jest systemowe rozwiązanie i zwrócenie uwagi na naszą sytuację. Jesteśmy największą organizacją związkową ze wszystkich muzeów w Polsce. Ktoś musi zacząć walkę o sprawiedliwość i godność pracy ludzkiej - zaznacza Katarzyna Podniesińska, przewodnicząca NSZZ "Solidarność" w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?