Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budzimy ,,Janosika” z Jurkowa. Marcin Boczoń walczy o powrót do normalnego życia. Możemy mu pomóc

Krystyna Trzupek
Krystyna Trzupek
archiwum prywatne
Miał cudowną narzeczoną. Wyjechał, by zarobić na wesele. Za kilka dni w czerwcu miał być jego ślub. Wyczekany, wymarzony. Jedna chwila zmieniła wszystko. Wypadek samochodowy, śpiączka. Dziś 31-letni Marcin Boczoń z Jurkowa walczy o powrót do normalnego życia i zdrowia.

17 grudnia 2017 rok. To nie była śnieżna, mroźna zima, jak dawniej. Śniegu było jak na lekarstwo, ale w powietrzu czuć już było magię zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Marcin kilka dni temu wrócił z Danii. W Polsce czekała na niego wspaniała narzeczona. Datę ślubu wyznaczyli na czerwiec 2019 roku. Praca zagranicą dawała okazję, by zarobić trochę więcej grosza na wymarzone weselisko. Co stało się tego dnia? Wracał od narzeczonej Iwony. W Strzeszycach (gmina Laskowa) samochód nagle uderzył w krawężnik, a następnie w drzewo. Świat dla Marcina zatrzymał się.

Mama, ubieraj się!

- Dowiedziałam się dopiero wieczorem o wypadku – opowiada pani Krystyna, mama Marcina. – Przyjechał syn Michał i powiedział: Mama, ubieraj się, jedziemy do szpitala w Limanowej. Marcin miał wypadek, ale żyje. Po dotarciu na miejsce okazało się, że stan chłopaka jest krytyczny. Leżał na intensywnej terapii. Doznał urazu wielonarządowego, licznych złamań. Był w śpiączce. Poproszono księdza o udzielenie ostatniego namaszczenia. Lekarze nic nie chcieli powiedzieć. Dopiero po 4 miesiącach, kiedy mężczyzna poruszył gałkami ocznymi, lekarka poprosiła o rozmowę i powiedziała: Teraz dopiero mogę coś powiedzieć, jest jakaś nadzieja. Po czterech miesiącach, 8 marca, 29-latek został przeniesiony na rehabilitację do limanowskiego RechStabu, w ramach kontraktu z Małopolskim Oddziałem Wojewódzkim NFZ. Wytrwała praca lekarzy przez rok czasu zaczęła przynosić pierwsze rezultaty.
- Szaleliśmy ze szczęścia, kiedy udało nam się nawiązać pierwszy kontakt z synem. Ustaliliśmy sobie własną mowę. Jeśli Marcin chciał powiedzieć TAK, to mrugał raz, jeśli NIE, mrugał dwa razy – zaznacza pani Krystyna. Rodzina dowiedziała się o ośrodku profesora Talara w Bydgoszczy. Profesor Jan Talar, to najsłynniejszy w Polsce rehabilitant, który wybudza ludzi ze śpiączki. Ratuje życie w sytuacjach często uznanych przez innych lekarzy za beznadziejne. Nazywają go ,,cudotwórcą od śpiączek". Dwa miesiące oczekiwania. Udało się. 3 marca tego roku pojechali do Bydgoszczy.

Oddam go wam zdrowego!

Na te słowa rodzina Marcina czekała z utęsknieniem. - Jeszcze będzie z niego chłop, oddam go wam zdrowego! – powiedział profesor po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną. Lekarze od razu przystąpili do rehabilitacji. Po jakimś czasie udało się wyciągnąć rurkę tracheotomijną.
- Już po zaledwie trzech tygodniach pobytu u profesora widzimy zmiany w wyglądzie Marcina i jego postępy! To świadczy o tym, że terapia działa! – cieszy się pani Krystyna. Rehabilitacja, stymulacja, pionizacja, masaże przynoszą rezultaty. Systematyczna rehabilitacja to warunek, by Marcin jak najszybciej powrócił do największej sprawności.
- Jestem przy nim 24 godziny na dobę. Mówię do niego: dość już tego leżenia. Wstawaj, wracaj do nas, wszyscy na Ciebie czekają – tutaj łamie się głos pani Krystynie. – Mówi się, że miłość i wiara może góry przenosić, to i syna postawi na nogi. Z Bożą pomocą i ludzką życzliwością uda się – dodaje szeptem.

Potrzebna pomoc

Dwa tygodnie pobytu w ośrodku to koszt 8 tys. Sześć tygodni to 24 tys. Godzina pracy z Lokomatem, unikatowym urządzeniem pozwalającym na rehabilitację i trening chodzenia kosztuje 200 zł. Obecnie Marcin w ośrodku będzie do 15 czerwca. Rodzina stara się o kolejny turnus na wrzesień. Niestety koszty związane z leczeniem przewyższają ich możliwości finansowe.
- Zwracamy się z apelem do Ludzi Dobrej Woli. Wierzymy, że z pomocą Boga, dobrych ludzi i najlepszych specjalistów pomożemy Marcinowi! Bez Waszej pomocy nie uda się zawalczyć o powrót Marcina do zdrowia – apeluje rodzina.
Pomóc Marcinowi można dokonując wpłaty na konto: Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym ,,Kawałek Nieba” Santander Bank 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 Tytułem: ,,2189 pomoc dla Marcina Boczonia”
Z myślą o Marcinie została też założona zbiórka na platformie siepomaga: https://www.siepomaga.pl/marcin-boczon.

Janosik

Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, jak doszło do wypadku.
- Marcin zjechał z drogi na prostym odcinku drogi, nie wiadomo dlaczego – podkreśla brat Piotr.
Jaki był 31-latek przed wypadkiem? – Wesoły, towarzyski, wiecznie uśmiechnięty, kochający życie, z sercem na dłoni, nauczony ciężkiej pracy – wymienia pani Krystyna.
- Takiego Górala jeszcze nie było w ośrodku. ,,Janosik” – tak mówi o nim prof. Talar. Na Marcina cały czas czeka narzeczona, która ani przez moment nie zwątpiła w to, że odzyska go zdrowego, takiego jak sprzed wypadku i że w końcu staną na ślubnym kobiercu. Marcin pamiętaj! Górale się nie poddają!

WIDEO: Kraków. Arcybiskup M. Jędraszewski mówi, że parady równości stały się seansami pogardy i nienawiści

Źródło: TVN24/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Budzimy ,,Janosika” z Jurkowa. Marcin Boczoń walczy o powrót do normalnego życia. Możemy mu pomóc - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski