Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt owieczek

Redakcja
Sidzina koło Jordanowa to wieś bogata. Jak twierdzą górale, z tej zamożności skorzystała również tutejsza parafia, która "otrzymała po jednej z rodzin srogi majątek". I tak niespiesznie i dostatnio, można by rzec, w symbiozie sacrum i profanum, biegło tutaj życie. Aż do pewnego marcowego dnia, kiedy to wierni zablokowali ciągnikiem wjazd na plebanię.

Podobno niesnaski pomiędzy nimi a proboszczem zaczęły się dość dawno. Duszpasterzowi zarzucano przeważnie wyrąb drzew i ich sprzedaż oraz... eurosceptycyzm. Ten w rewanżu (?) nazywał swe duszyczki "erotomanami i alkoholikami".
- Tutaj od II wojny światowej nic się nie zmieniło. Każdy proboszcz był panem na włościach. Aprzecież mamy XXI wiek, nikt już nie musi klękać na drodze icałować księdza po rękach. Dlatego trzy razy pisałem do kurii ostrzegając, że dojdzie do scysji - tłumaczy Aureliusz Kania, wójt gminy Bystra Sidzina.
List wysłany przez wójta w imieniu mieszkańców do arcybiskupa Stanisława Dziwisza zawiera krótki opis sporu: "Dla parafian niedopuszczalnym jest fakt prowadzenia ksiąg parafialnych przez osobę świecką. Ksiądz proboszcz od początku swej działalności upoważnił panią D. do robienia wpisów w księgach parafialnych, prowadzenia kroniki parafialnej, redagowania gazetki, a nawet pisania dla siebie kazań (...). Kobieta ta rozgłasza po całej okolicy wiadomości zasłyszane w kancelarii parafialnej, bądź wyczytane w dokumentach parafialnych. Według mnie te informacje powinny być tajne dla osób postronnych. Sama przebywa na plebani od wczesnych godzin rannych, do późnych godzin nocnych, co doprowadza do niepotrzebnych insynuacji wśród mieszkańców. (...) To pani D. zarządza parafią, a ubezwłasnowolniony przez nią proboszcz stoi w jej cieniu".
Gosposia nie rządzi
Proboszcz Franciszek Jeziorczak odrzuca oskarżenia: - To nieprawda. Co kobieta ma do rządzenia wkościele. Gosposia musi być na plebani, tak jest wcałym kraju. Drukujemy też nasz lokalny tygodnik i____jedna pani była zatrudniona przy redagowaniu tej gazetki - tłumaczy.
Kuria Metropolitalna odpowiedziała zaś, że "w poruszonych kwestiach ks. bp Jan Szkodoń przeprowadził rozmowę z ks. proboszczem." I dalej: "Wyrażamy nadzieję, że jej skutki przełożą się na jakość duszpasterstwa oraz poprawę współpracy z lokalnym samorządem".
Konflikt jednak nie wygasł. Przeciwnie - rozgorzał na dobre. Wójt posprzeczał się z proboszczem o organizację obchodów rocznicy śmierci papieża, a wśród parafian zawrzało, gdy dowiedzieli się, że ich ulubiony wikariusz Jan Krzyżanowski musi odejść z parafii.
- On prowadził nasze dzieci do komunii ibierzmowania, ateraz wychodzi na to, że dzieci prowadzić będą dwie baby. Od tego jest ksiądz! Na parafii nie będą unas rządzić baby! To sprawka miejscowego proboszcza. Przez sześć lat już szósty wikary musi się stąd wynosić. Nie wypuścimy nikogo zplebani i____koniec! - krzyczeli zdenerwowani wierni, którzy w bramie plebani ustawili przybrany w papieskie chorągiewki ciągnik.
Tynk na grzybie
Wikary urzęduje w Sidzinie blisko dwa lata. Wcześniej był w Nowym Targu i Suchej Beskidzkiej. O jego odwołanie mieszkańcy oskarżają proboszcza Jeziorczaka. Twierdzą, że dzięki wpływom w kurii chce się młodego pozbyć.
Przy okazji podnoszą inne zarzuty. Utrzymują np., że proboszcz zamiast ewangelizować wygłasza polityczne mowy i agituje na rzecz Ligi Polskich Rodzin i Radia Maryja.
"Ostentacyjne demonstrowanie swoich odchyleń politycznych przez ks. proboszcza w kontaktach z samorządem i gminą nie może sprzyjać dobrym stosunkom. A odbywanie wizyty kolędowej w asyście pazernego i ciekawskiego kościelnego, który wszystkiego słucha i pozostawiony bez kontroli penetruje mieszkania oraz nie umiejącego grać organisty również nie służy dobrym relacjom z wiernymi" - napisał do metropolity zatroskany wójt.
Wiernym nie podobają się też rozliczenia finansowe. Twierdzą, że nie otrzymują informacji, ile i na co poszło ich datków, także dlatego, że Rada Kościelna to fikcja. Krytykują też nieprzemyślane - ich zdaniem - i szkodliwe inwestycje wykonywane na polecenie proboszcza; zaliczają do nich tynkowanie zawilgoconych i zagrzybionych ścian kościoła bez ich odwadniania i osuszania.
Ks. Jeziorczak zapewnia, że wyjazd wikariusza to sprawa odgórna: - Zmarł proboszcz jednej zparafii Archidiecezji Krakowskiej idecyzją biskupa wikary zSidziny ma objąć po nim parafię. To nie jest moja decyzja. AKomitet był, ale się nie sprawdził - wyjaśnia.
Tym zapewnieniom nie dają wiary dyrekcja, pedagodzy i rodzice uczniów Zespołu Szkół w Sidzinie, którzy złożyli do metropolity oficjalny protest. Poparło go ponad siedmiuset spośród 3.363 mieszkańców wsi.
"Nie interesuje nas konflikt pomiędzy proboszczem Franciszkiem Jeziorczakiem a wikariuszami, ale zależy nam na dobru dzieci. (..) Nie do pomyślenia jest rujnowanie planu organizacyjnego i wychowawczego w czasie trwania roku szkolnego. (...) Jeżeli potrzebny jest ksiądz do objęcia parafii, to polecamy księdza Franciszka Jeziorczaka. Jest okazja. Bo jeśli nie teraz, to któregoś dnia ksiądz Franciszek może odjechać stąd na taczkach!" - napisali do kardynała Stanisława Dziwisza.
Kuria nieugięta
Zniecierpliwieni przedstawiciele protestujących pojechali w końcu do Kurii Metropolitalnej w Krakowie. Dowiedzieli się tam od ks. bp Szkodonia, że kuria podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie księdza wikarego i zostanie on skierowany do pracy w innej parafii.
Wyjaśniono, że "zdarzają się wypadki losowe, gdy biskup w czasie trwania roku szkolnego jest zmuszony skierować księdza do innej parafii. (...) Pragniemy także zaznaczyć, że decyzja o powierzeniu kapłanom funkcji duszpasterskich należy zgodnie z kan. 157 Kodeksu Prawa Kanonicznego do zasadniczych uprawnień ordynariusza diecezji. Prosimy o zrozumienie zaistniałej sytuacji i o uwzględnienie, że Arcybiskup Metropolita Krakowski otacza swoją troską wszystkie parafie Archidiecezji Krakowskiej".
- Dostaniemy nowego wikarego. Zgadzamy się na to, nie będziemy utrudniać. Obiecano nam też, że zarzutami zgłaszanymi wobec proboszcza zajmie się komisja powołana przez krakowską kurię po powrocie z____Rzymu metropolity. Ale jak nic nie załatwimy, to znów plebanię zablokujemy - ostrzegł Stanisław Trzop, którego ciągnik blokował wjazd do plebani.
- Jestem Ślązakiem ilubię ład iporządek. Wiele pracy kosztowało mnie zjednoczenie Sidziny zBystrą inie pozwolę na rozbijanie wsi. Cieszę się, że ta wieś się wkońcu obudziła. Potrafi się zjednoczyć inie da się wodzić za nos - zapewnia wójt.
Robert Szkutnik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski