Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bunt w szkole w Płokach

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Rodzice i nauczyciele wymieniają 26 zarzutów przeciwko władzom podstawówki w ich wiosce. Jeśli do 3 listopada Fundacja na Rzecz Edukacji nie odda placówki, gmina ogłosi jej likwidację

Fundacja na rzecz Edukacji, która od 2014 r. prowadzi podstawówkę w Płokach, już nie będzie nią zarządzać. Tak zdecydowali rodzice i i nauczyciele placówki.

Podczas zebrania, w obecności wiceburmistrza Trzebini Jarosława Okoczuka i małopolskiej wicekurator oświaty Haliny Cimer, wykrzyczeli 26 zarzutów wobec organu założycielskiego szkoły. Najważniejsze z nich: ciągła rotacja nauczycieli, brak bezpieczeństwa dzieci, palenie papierosów przez członków dyrekcji przy uczniach, brak kontaktu z prezesem fundacji (nigdy nie pojawił się w szkole).

Konflikt w szkole w Płokach narasta od kilku miesięcy. Od 19 do 21 października rodzice w ramach protestu nie posłali swych pociech na zajęcia. Ich głównym celem było odsunięcie od szkoły Fundacji na Rzecz Edukacji, która ją prowadzi, a konkretnie trzech jej członków: Stefana Adamczyka, sołtysa i byłego szefa Chrzanowskiej Izby Gospodarczej, jego syn Łukasza, dyrektora szkoły oraz prezesa Roberta Rzeźniczaka, który pracuje w prywatnym przedsiębiorstwie Adamczyków.

- Tu panuje chaos. Nie wiemy, kto jest dyrektorem. Niby jest dwóch: do spraw edukacji i zarządzający, ale ten drugi czyli Łukasz Adamczyk raz rezygnuje to znowu wraca na stanowisko. A ten pierwszy też się ciągle zmienia, poza tym nie ma decydującego głosu - skarży się pani Agnieszka, matka dwójki dzieci. Podobnie jak ponad stu rodziców najwięcej zarzutów ma właśnie do Łukasza Adamczyka, który nie pojawił się na zebraniu.

- Złożył rezygnację z dniem dzisiejszym - poinformował Robert Rzeźniczek, prezes Fundacji na Rzecz Edukacji. Zebrani na sali po raz pierwszy widzieli go na oczy. Podobnie jak wiceburmistrz Trzebini oraz prawnik Urzędu Miejskiego Rafał Wentrys.

Poprosił Rzeźniczaka, by się wylegitymował oraz złożył podpis pod oświadczeniem, które wyrecytował trzęsącym się głosem przed rozwścieczonymi rodzicami. Okazało się, że nie miał przy sobie dokumentu tożsamości, a podpis, który złożył, różnił się od tego, który widnieje w dokumentach urzędu.

- Mamy nadzieję, że sprawa tego dziwnego podpisu nie zostanie zbagatelizowana przez urząd - apeluje Anita Kuczewska, była dyrektorka ds. edukacji w szkole w Płokach. Podczas zebrania mówiła w imieniu nauczycieli.

Głos zajął nawet proboszcz wiejskiej parafii ks. Piotr Miszczak. - Nie wyobrażam sobie, że szkoła w Płokach przestanie istnieć. Nie po to walczyliśmy o nią kilka lat temu - podkreśla ksiądz. Przyznaje, że konflikt narósł już do takich rozmiarów, że placówka w obecnym kształcie nie może funkcjonować. - Najlepiej, jakby członkowie fundacji zrezygnowali z prowadzenia szkoły i przekazali ją w ręce rodziców i nauczycieli - apelował proboszcz.

Po trwającej przeszło pięć godzin burzliwej dyskusji, wicekurator Halina Cimer przyznała, że jedynym wyjściem jest zmiana władz szkoły. Ponieważ Stowarzyszenie Dzieciaki, które dwa miesiące temu założyli rodzice i nauczyciele właśnie w celu przejęcia władzy w szkole, nie ma jeszcze KRS-u, placówkę powinna poprowadzić na razie osoba fizyczna. Zaproponowano Łukasza Zająca, prezesa Stowarzyszenia Dzieciaki. Przyparty do muru Stefan Adamczyk obiecał przekazać szkołę. Poprosił o czas do 3 listopada.

- Jestem sołtysem tej wsi i nie dopuszczę, by Płoki nie miały szkoły - mówi dodając, że załatwienie formalności potrwa dłużej niż tydzień. - Chodzi o zamknięcie spraw prawnych i finansowych - tłumaczy.

Rodzice i nauczyciele obawiają się, że sołtys, choć zgodził się przekazać szkołę, odda ją nie im, a innemu stowarzyszeniu, związanemu z jego fundacją. - Jeśli nie będziemy mieć wpływu na jej działanie, to kompromisu nie będzie - stwierdzają.

Gmina szkoły nie chce prowadzić. Wolałaby dzieci przenieść do Trzebini.

Główne zarzuty
Chaos organizacyjn
y

brak stabilizacji kadrowej, ciągłe zmiany nauczycieli i władz szkoły, brak kart zapisu dzieci do świetlicy. Poza tym rodzice i nauczyciele nie mogą doprosić się o wgląd do dokumentów potwierdzających kompetencje dyrektora zarządzającego, oraz brak organizacji dowozu dla dzieci.

Brak bezpieczeństwa

uczniowie na świetlicy są bez opieki, dyrektor Łukasz Adamczyk przeklina w obecności dzieci, sekretarka i dyrektor palą papierosy w ich obecności na terenie placówki, nie ma pedagoga szkolnego, na poddaszu szkoły prowadzono lekcje, choć nie było pozwolenia na jego użytkowanie ( aktualnie po odwiedzinach inspektora nadzoru budowlanego wejście zabito deskami), użytkowano plac zabaw bez pozwolenia nadzoru budowlanego, źle traktowano nauczycieli (jedna z nauczycielek zemdlała na terenie szkoły, a dyrektor nawet się nią nie zainteresował)

Sprawy finansowe

brak rady rodziców

Na podstawie tych i kolejnych spraw w szkole odbędzie się kontrola z kuratorium oświaty, która zweryfikuje oskarżenia rodziców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bunt w szkole w Płokach - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski